Leczyła reumatyzm chrzanem. TSUE odmówił prawa do odszkodowania
Ponad cztery lata temu pewna Austriaczka po przeczytaniu porady w tamtejszym tabloidzie "Krone" próbowała leczyć reumatyzm startym chrzanem. Zamiast ulgi w dolegliwości, nabawiła się dodatkowo poparzenia skóry. Złożyła pozew do sądu i zażądała od wydawnictwa odszkodowania. TSUE uznał jednak w czwartek, że zadośćuczynienie jej nie przysługuje.
"Zamieszczony w wydrukowanej gazecie artykuł zawierający nieprawidłową poradę zdrowotną dotyczącą stosowania rośliny, zastosowanie się do której to porady przez czytelnika doprowadziło do powstania uszczerbku na jego zdrowiu, nie stanowi produktu wadliwego w rozumieniu prawa Unii. Artykuł taki nie może zatem prowadzić do powstania niezależnej od winy odpowiedzialności wydawcy lub drukarza owej gazety na podstawie dyrektywy w sprawie odpowiedzialności za produkty wadliwe" - orzekł w czwartek Trybunał Sprawiedliwości UE.
Cała afera sięga 31 grudnia 2016 roku. Tego dnia największy austriacki dziennik "Kronen-Zeitung" w jednym z wydań regionalnych opublikował poradę zachwalającą właściwości tartego chrzanu w łagodzeniu bóli reumatycznych.
Pomoc na reumatyzm
"Świeży, grubo starty chrzan może przyczynić się do zmniejszenia bólu spowodowanego reumatyzmem. Bolące miejsca należy najpierw natrzeć gęstym olejem roślinnym lub smalcem wieprzowym, a następnie nałożyć na nie warstwę startego chrzanu i docisnąć. Okład taki można pozostawić na czas od dwóch do pięciu godzin, a następnie go usunąć. Jego zastosowanie ma pozytywny efekt drenujący" - brzmiała "zbawienna" porada.
ZOBACZ: Warzywa jak towar luksusowy. Ceny wyższe nawet o 60 proc.
Wskazany w artykule okres od dwóch do pięciu godzin, podczas którego substancja miała być stosowana, był jednak nieprawidłowy, ponieważ zamiast słowa "minut" użyto słowa "godzin".
Jedna z czytelniczek "Kronen-Zeitung", opierając się na wskazanym w artykule czasie leczenia, nałożyła okład z chrzanu na staw skokowy na około trzy godziny i zdjęła go dopiero wtedy, gdy zaczęła odczuwać silny ból, którego źródłem była reakcja skórna.
Kto zawinił?
Austriaczka uznała, że wydawca tabloida jest odpowiedzialny za krzywdę, która ją spotkała i wystąpiła do sądu z żądaniem odszkodowania za uszkodzenie ciała. Po niekorzystnych dla kobiety wyrokach w Austrii sprawa wreszcie trafiła do TSUE. Jednak również Trybunał w Luksemburgu nie stanął po stronie amatorki medycyny naturalnej.
"Nieprawidłowa porada zdrowotna, która została opublikowana w wydrukowanej gazecie i która dotyczy sposobu użycia innej rzeczy, nie jest zatem objęta zakresem stosowania dyrektywy w sprawie odpowiedzialności za produkty wadliwe i nie może czynić tej gazety wadliwą ani prowadzić do powstania, na podstawie tej dyrektywy, niezależnej od winy odpowiedzialności »producenta«, bez względu na to, czy chodzi tu o wydawcę owej gazety, jej drukarza, czy też autora artykułu" - orzekł.
Czytaj więcej