Zbrodnia w Miłoszycach. "Ekstremalnie mocny dowód"

Polska
Zbrodnia w Miłoszycach. "Ekstremalnie mocny dowód"
PAP/Aleksander Koźmiński
Jak mówił biegły, w badanych próbkach znajdowały się m.in. krew oraz składniki nasienia.

W próbkach biologicznych zabezpieczonych w śledztwie dot. zamordowania 15-letniej dziewczyny w Miłoszycach (Dolnośląskie) w 1996 r. znajdują się DNA należące do oskarżonych - potwierdził biegły. Za tę zbrodnię pierwotnie został niesłusznie skazany Tomasz Komenda.

Biegły z zakresu genetyki sądowej Krzysztof Koloch zeznawał w środę w procesie apelacyjnym Ireneusza M. i Norberta B. oskarżonych o gwałt i zabójstwo nastolatki w Miłoszycach (Dolnośląskie) w noc sylwestrową 1996 roku.

 

ZOBACZ: Ruszył proces apelacyjny ws. zabójstwa 15-latki w Miłoszycach

 

Obaj zostali skazani przez sąd I instancji na karę 25 lat więzienia. Wyrok nie jest prawomocny.

Potwierdzenie zeznań

Koloch jest naczelnikiem Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu i biegłym z zakresu genetyki sądowej. Wykonywał w 2017 r. badania genetyczne, które stały się elementem aktu oskarżenia. Potwierdził swe zeznania i opinie przedstawione w procesie przed sądem I instancji - Sądem Okręgowym we Wrocławiu.

 

ZOBACZ: Zbrodnia w Miłoszycach. Sąd uchylił areszt wobec skazanego

 

Jak mówił biegły, w badanych próbkach znajdowały się m.in. krew oraz składniki nasienia.

 

- W badaniach uzyskano zestaw mieszaniny DNA Ireneusza M. i Małgorzaty K. Wyodrębniono też pełny profil DNA Norberta B. - powiedział biegły.

 

Ocenił, że dowód z badań genetycznych jest "ekstremalnie mocny".

Nie przyznają się

O dokonanie zbrodni w Miłoszycach prokurator oskarżył Ireneusza M. i Norberta B. Zdaniem śledczym obaj oskarżeni wyprowadzili 15-latkę z klubu, w którym odbywała się dyskoteka sylwestrowa. Obaj mężczyźni mieli - zdaniem prokuratury - użyć wobec Małgorzaty K. przemocy skutkującej licznymi obrażeniami.

 

Ponadto Ireneusz M. został oskarżony o gwałt na innej kobiecie w 2007 r. w Piekarach (Dolnośląskie).

 

Ireneuszowi M. w sprawie zbrodni miłoszyckiej postawiono zarzuty w czerwcu 2018 r. Przebywał wtedy w więzieniu skazany za inne przestępstwo. Do dziś jest aresztowany. Norbert B. natomiast został zatrzymany pod koniec września 2018 r. W styczniu 2019 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uchylił decyzję sądu pierwszej instancji o przedłużeniu mu aresztu. Od tego czasu odpowiada z wolnej stopy. Został na krótko ponownie aresztowany po wyroku sądu w I instancji, ale Sąd Apelacyjny uchylił ten areszt.

 

Norbert B. nie przyznał się do zarzutów. Do zarzutów nie przyznaje się również przebywający w areszcie Ireneusz M.

"Nie ma wątpliwości"

W noc sylwestrową 31 grudnia 1996 r. piętnastolatka bawiła się z koleżankami w dyskotece w Miłoszycach pod Wrocławiem. W pewnej chwili wyszła przed budynek. Kilkanaście godzin później znaleziono ją martwą na prywatnej posesji naprzeciwko dyskoteki. Zmarła wskutek wyziębienia organizmu i odniesionych ran.

 

Wrocławski Sąd Okręgowy we wrześniu 2020 r. uznał, że obaj oskarżeni są winni gwałtu ze szczególnym okrucieństwem, w wyniku którego zmarła 15-letnia Małgosia. Skazał obu mężczyzn na 25 lat więzienia. - Wina i okoliczności popełnienia czynu przez oskarżonych nie budzą wątpliwości – mówił wówczas przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Marek Poteralski.

 

Sąd wskazał, że oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu z innymi nieustalonymi dotąd osobami. - Dopuścili się zbiorowego zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem (…) pozostawili ją nagą, leżącą na ziemi i w miejscu ogólnie niedostępnym i nieoświetlonym, a sami wrócili na dyskotekę, nie interesując się jej dalszym losem - mówił wówczas sędzia Poteralski w sentencji wyroku.

 

Sąd podkreślił, że w wyniku odniesionych podczas gwałtu obrażeń oraz w wyniku wychłodzenia organizmu 15-latka zmarła.

Uzasadnienie wyroku

W uzasadnieniu wyroku sędzia Poteralski podkreślił, że dowody DNA jednoznaczne wskazują na sprawstwo gwałtu. - W przypadku Norberta B. biegły ocenił te dowody jako ekstremalnie mocne, a w przypadku Ireneusza M. jako bardzo mocne - tłumaczył sędzia Poteralski.

 

Sąd uznał też, że czynów, których dopuścili się oskarżeni, czyli gwałtu i zbrodni zabójstwa z zamiarem ewentualnym, w żaden sposób nie można rozgraniczać. "Nie da się oderwać zachowania oskarżonych, tj. brutalnego gwałtu (…) od faktu, że oddalając się z miejsca gwałtu wiedzieli oni, że pokrzywdzona nie krzyczała, nie wzywała pomocy, co świadczy o tym, że może zdarzyć się najgorsze (śmierć – przyp. PAP). Nie trzeba być człowiekiem szczególnego umysłu, żeby sobie uświadomić, że pozostawienie gołej osoby, po tym jak dokonano gwałtu, leżącej na ziemi w takich okolicznościach i warunkach skończy się zamarznięciem" – argumentował sędzia Poteralski podkreślając, że los Małgosi był oskarżonym obojętny.

 

Pierwotnie za zbrodnię w Miłoszycach skazano Tomasza Komendę, który spędził w więzieniu 18 lat. W maju 2019 roku Sąd Najwyższy - po wznowieniu postępowania - uniewinnił go.

rsr / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie