Zakończył się proces Roberta S., którego ukraińska pracownica straciła rękę
Do zdarzenia doszło w grudniu 2017 r. Podczas pracy w pralni w Luboniu ręka kobiety została wciągnięta i zmiażdżona przez magiel. Poszkodowana Ukrainka Alona Romanenko po ponad trzech latach od tragicznego wypadku dowie się, jaki wyrok sąd wymierzy w tej sprawie.
7 czerwca w poniedziałek sąd zamknął ostatecznie przewód sądowy i wysłuchał mów końcowych stron. Robert S. został oskarżony o narażenie swojej pracownicy Alony Romanenko na utratę zdrowia lub życia. Okazało się, że maszyna, przy której pracowała kobieta, nie miała zabezpieczeń.
ZOBACZ: Ukrainka straciła rękę w pracy. Kobieta chce, żeby przedsiębiorca sfinansował jej protezę
Chciała uzbierać na mieszkanie
Alona Romanenko przyjechała do Polski razem z mężem latem 2017 r., ponieważ chcieli zarobić na mieszkanie. Do tragicznego wypadku doszło w grudniu 2017, kiedy to podczas pracy w pralni magiel wciągnął rękę kobiety. Przez kilkadziesiąt minut Ukrainka uwięziona była w maszynie. Obrażenia były na tyle obszerne, że lekarzom nie udało się odratować ręki kobiety. Poszkodowana wskazuje, że nie wiedziała jak wyłączyć maszynę, gdyż nie miała żadnego szkolenia.
Maszyna, przy której pracowała Alona Romanenko nie była w pełni sprawna. Dodatkowo prokuratura informowała, że kobieta nie miała podpisanej umowy, nie miała pozwolenia na pracę, nie przeprowadzono badań lekarskich oraz instruktażu BHP.
Prokuratura domaga się grzywny i więzienia
Prokurator oraz pełnomocnik pani Alony domaga się dla Roberta S. kary 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Dodatkowo domagają się orzeczenia grzywny w wymiarze 300 stawek dziennych w wysokości 20 zł każda oraz nawiązkę w wysokości 80 tys. zł.
Obrona oskarżonego domaga się uniewinnienia Roberta S. Wyrok w sprawie ma zostać ogłoszony w tym miesiącu.
Czytaj więcej