Jana Shostak: Boję się o swoje życie. Tajniacy z Białorusi wszystko nagrywają

Polska
Jana Shostak: Boję się o swoje życie. Tajniacy z Białorusi wszystko nagrywają
Polsat News
Polsko-białoruska aktywistka Jana Shostak

Boję się o życie. W rządowych białoruskich mediach zostałam oficjalnie nazwana terrorystką, od kilku dni widzę tajniaków, którym wszystko nagrywają. To mnie jednak nie uciszy - mówi w wywiadzie z Interią Jana Shostak. Opowiada o słynnej konferencji, na której przykuła uwagę swym krzykiem oraz dekoltem i pyta: Dlaczego Robert Lewandowski nie musi nosić stanika, a ja muszę?

W rozmowie z Magdaleną Raduchą Jana przyznała, że z powodu polskich korzeni wychowywano ją na Białorusi jak Polkę, a nad Wisłę trafiła w 2010 roku, gdy przyjechał na studia. 

"Żyje Białoruś"

Jak mówiła, w tym samym roku odczuła na "własnej skórze" brutalność reżimu, gdy podczas zimowej przerwy wróciła do kraju i wzięła udział w manifestacji po sfałszowanych wyborach. - Widziałam kobietę, która potknęła się i upadła, a później była bita przez omonowców. Bezpardonowo. Następnego dnia na śniegu napisałam "Żyje Białoruś". Czekałam wtedy z kolegami na innych znajomych. Podeszło do nas dwóch tajniaków i spytało, czy mordą to będę ścierać. Prawie trafiliśmy do aresztu, zabrano nam paszporty, ale okazało się, że w więzieniu nie ma miejsca, jest przepełnione. Mieliśmy 15 sekund na to, żeby "wyp***". Wtedy zrozumiałam w dosadny sposób, jak okrutny jest ten system.

ZOBACZ: "Powinien mieć pomnik w każdej gminie". Łukasz Szumowski o Januszu Cieszyńskim

 

Shostak wspominała też, że w Polsce przychodziła przed budynek przedstawicielstwa PE w Warszawie i krzyczała przez minutę o godzinie 18. Zrobiła to co najmniej kilkadziesiąt razy.

 

Później została zaproszona na konferencję prasową Roberta Biedronia dotyczącą zatrzymania samolotu, którym leciał m.in. Roman Pratasiewicz. To wówczas jej krzyk wybrzmiał na całą Polskę.

 

- Ważne dla mnie od początku było to, żeby mój głos poniósł się do europarlamentu, choć czułam, że jest to trochę nierealne. W ostatnim czasie dostałam jednak takie wstępne zaproszenie od jednego z posłów, Franka Sterczewskiego, do tego, by wspólnie wymyślić i opracować plan oraz pojechać do Brukseli i złożyć taki apel o działanie na ręce europosłów. Poza tym czuję, że zaczęło się o tym wszystkim, o sytuacji w Białorusi, głośno mówić dzięki temu, że krzyczę. Do mojego krzyku dołączają też inni. Mam wrażenie, że zaczęliśmy praktykować taką krzykoterapię.

 

Wideo: Krzyk białoruskiej aktywistki. "Tylko to nam pozostaje"
  

 

Magdalena Raducha, Interia: Nie wszyscy zwrócili uwagę na twój krzyk. Część osób zaczęła komentować twój dekolt i brak stanika. Czy masz obawy, że część ludzi zapamięta tylko to, a nie twoje słowa?

 

- Tak, ja to wiem. Hejterzy będą zawsze. Postanowiłam tę sytuację wykorzystać. Jestem pozytywną hakerką, próbuję zmieniać hejt w coś pozytywnego. Zainicjowałam w związku z tym akcję #DekoltDlaBiałorusi, która polega na tym, że każdy może sobie na dekolcie napisać jedną z 16 polskich firm, które nadal współpracują z białoruskim reżimem lub jedną z 12 międzynarodowych firm, które również pośrednio wspierają ten reżim.

 

- Internet nadal wrze. Ja mam jednak do tego dystans, nieważne, co mówią, ważne, że mówią. Kuję żelazo póki gorące. Chodzę bez stanika od dawna, czuję się z tym dobrze i nie zamierzam tego zmieniać. Przykro mi, że dla kogoś jest to wciąż dziwne, a szczególnie mi przykro, że jest to dziwne dla kobiet.

"Dlaczego Robert Lewandowski nie musi nosić stanika, a ja muszę?"

Bo to kobieta, Anna Maria Żukowska, zwróciła ci na to uwagę.

 

- Dokładnie. To oznacza, że to wciąż nie jest przepracowane. Jednocześnie to znak, że patriarchat to nie są tylko mężczyźni, że patriarchat nie ma płci. Tym bardziej staram się pokazać swoją feministyczną stronę i się tego nie boję, bo ile można. Po ponad 100 latach praw wyborczych feminizm wciąż działa jak elektrowstrząs na wiele osób. A przecież w feminizmie chodzi przede wszystkim o równość, a nie o to, że kobiety są lepsze czy gorsze. Są takie same, jak mężczyźni. Każdy ma prawo do wolności, pod względem ekonomicznym, społecznym, duchowym. Dlaczego Robert Lewandowski nie musi nosić stanika, a ja muszę? Jest to pewnego rodzaju hipokryzja. Czuję, że w tej kwestii wciąż jesteśmy w średniowieczu.

 

Cały wywiad dostępny jest TUTAJ.

ml/ Interia / Interia
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie