Brytyjski szef MSZ potępił wywiad z Pratasiewiczem. "Udzielony pod przymusem"
Brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab skrytykował w piątek wyemitowany poprzedniego dnia w białoruskiej telewizji państwowej wywiad z uprowadzonym dziennikarzem Ramanem Pratasiewiczem, mówiąc, że był on "wyraźnie udzielony pod przymusem". Pratasiewicz mówił w nim, że "szanuje Łukaszenkę".
"Niepokojący wywiad pana Pratasiewicza wczoraj wieczorem wyraźnie został udzielony pod przymusem i w areszcie. Prześladowanie obrońców praw człowieka i wolności mediów na Białorusi musi się skończyć. Osoby zaangażowane w filmowanie, przymuszanie i reżyserowanie wywiadu muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności" - napisał Raab na Twitterze.
Mr Protasevich's disturbing interview last night was clearly under duress & in detention.
— Dominic Raab (@DominicRaab) June 4, 2021
The persecution of those defending human rights and media freedom in Belarus must stop. Those involved in the filming, coercion and direction of the interview must be held accountable
Pratasiewicz, który został zatrzymany 23 maja po przymusowym lądowaniu w Mińsku samolotu linii Ryanair i od tamtej pory przebywa w areszcie, w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla stacji ONT ze łzami w oczach wyraził skruchę i zapewnił, że współpracuje ze śledczymi, udzielając wszelkich możliwych informacji.
Skrytykował białoruską opozycję i Polskę
Skrytykował białoruską opozycję oraz przeciwny reżimowi Alaksandra Łukaszenki kanał NEXTA, ujawnił szereg informacji o środowisku opozycyjnym i wysunął oskarżenia m.in. pod adresem działaczy i mediów. Polsce i Litwie, które wspierają opozycję, zarzucił, że robią to dla własnych korzyści politycznych.
ZOBACZ: Cichanouska: Pratasiewicz był bity i torturowany w areszcie
Powiedział również, że anonimowo uczestniczył w konferencjach na platformie Zoom osób spiskujących przeciwko władzy i dążacych do siłowego przewrotu oraz – jak przekonują władze – "fizycznej eliminacji" Alaksandra Łukaszenki.
Jak przekonywał, robił to, ponieważ wyznaczono mu rolę łącznika pomiędzy "spiskowcami" a sztabem liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej. Część uczestników tego domniemanego spisku przebywa już w areszcie z zarzutami karnymi.
"Miał ciemne ślady na nadgarstkach"
Białoruskie media niezależne odniosły się do wywiadu z dużą rezerwą, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej znajduje się Pratasiewicz. On sam zapewniał, że na wywiad zdecydował się bez przymusu. Portal Nasza Niwa zachował zdjęcie z ekranu z ostatnich minut wywiadu, gdy płacząc i kajając się, Pratasiewicz podnosi ręce do twarzy. Na jego nadgarstkach widać ciemne ślady.
Władze zarzuciły Pratasiewiczowi m.in. "organizację zamieszek” i działań poważnie naruszających porządek publiczny oraz szerzenie nienawiści. Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) umieścił go na liście osób "zaangażowanych w terroryzm”.
Czytaj więcej