Wrocław. Jechał pod prąd na autostradzie. Mimo spowodowania wypadku, kontynuował jazdę
W środku nocy 62-letni kierowca busa wjechał pod prąd na autostradową obwodnicę Wrocławia i bez włączonych świateł poruszał się niewłaściwą nitką drogi A8. Doszło do czołowego zderzenia z autem osobowym, jadącym prawidłowo w kierunku Warszawy. Mimo to kierowca renault kontynuował jazdę.
Jak wstępnie ustalili policjanci, kierowca busa swoją podróż rozpoczął na terenie powiatu oleśnickiego (woj. dolnośląskie). Jadąc w Kierunku Kudowy-Zdroju bus spowodował dwie drobne kolizje. Do pierwszej doszło około 56 kilometra drogi ekspresowej S8, a kolejne na 31 kilometrze autostrady A8.
ZOBACZ: Prokurator, który oskarżał Tomasza Komendę, usunięty z zawodu
Najniebezpieczniejsze zdarzenie miało miejsce na 15 kilometrze autostrady. Wtedy to 62-latek jadący busem marki renault, zderzył się czołowo z mazdą jadącą w kierunku Warszawy. Auto osobowe odbiło się i uderzyło w samochód ciężarowy, a oderwane odłamki uszkodziły jeszcze jadącego z tyłu mercedesa.
- Kierowca Mazdy został przewieziony do szpitala bez obrażeń zagrażających życiu - poinformowała sierżant Aleksandra Rodecka z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Mężczyzna, mimo znacznych uszkodzeń auta, odjechał. Kiedy policjanci z wydziału ruchu drogowego namierzyli ten pojazd, sami uniknęli zderzenia z nim, ponieważ 62-latek jechał bez włączonych świateł. Kierowca został zatrzymany. Po sprawdzeniu okazało się, że był trzeźwy.
62-latek tłumaczył policji, że nie wiedział, że jedzie w kierunku niezgodnym z nakazanym na autostradzie. Mężczyzna tłumaczył także, że nie wie, w jaki sposób wjechał na nieprawidłowe pasmo autostrady.
Kierujący busem odpowie przed sądem za szereg popełnionych wykroczeń m.in. spowodowanie zdarzeń drogowych oraz stworzenie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym odpowie. Policjanci zatrzymali jego prawo jazdy. Trwają dalsze czynności w tej sprawie.
Czytaj więcej