Dom Samotnej Matki. Jak mieszkanki uczą się życia na nowo?

Polska Karolina Olejak / polsatnews.pl
Dom Samotnej Matki. Jak mieszkanki uczą się życia na nowo?
Pixabay

Mechanizm, w który uwikłane są kobiety trafiające do nas działa w specyficzny sposób. Nawet jeśli zmienią partnera, to nowy jest zazwyczaj podobny: przemocowy, uzależniony. Wygląda to tak, jakby nie potrafiły odczytywać sygnałów ostrzegawczych, miały zablokowany instynkt samozachowawczy – opowiada w rozmowie z polsatnews.pl Karolina Haręcka-Gałka, koordynator zadania w Domu Samotnej Matki.

Karolina Olejak, polsatnews.pl: Jakie kobiety zgłaszają się do Was po pomoc?

 

Karolina Haręcka-Gałka: Najczęściej są to kobiety, które z domów zabiera policja i w ten sposób do nas trafiają. To nigdy nie są wesołe historie. Zaczynają się wiele lat wcześniej, nierzadko jeszcze w ich rodzinnych domach, w których panuje przemoc, brak szacunku, zainteresowania sprawami dzieci. Kobiety te są niejako modelowane, żeby powielać styl życia ich matek. Dlatego też często długo znoszą, ukrywają, wstydzą się, że partner stosuje wobec nich i dzieci przemoc, nadużywa alkoholu czy innych substancji psychoaktywnych. Dla nich staje się to codziennością.

 

Co się musi zdarzyć, żeby poprosiły o pomoc?

 

Musi dojść do sytuacji krytycznej np. podczas awantury, zdarzy się groźne pobicie, sąsiedzi nie są już w stanie dłużej znosić krzyków i wzywane są służby: policja, straż miejska, pogotowie. Kobiety opuszczają swoje domy (w których zazwyczaj zostaje agresor) i znajdują schronienie u nas. Czasem matki same uciekają i w ten sposób trafiają do ośrodka. Ofiary przemocy domowej postrzegamy dosyć stereotypowo, a trzeba pamiętać, że mogą nimi być również kobiety o wysokim statusie, wykształceniu czy pozycji zawodowej. Kiedy mur milczenia i zaprzeczeń runie często muszą zaczynać swoje życie od nowa - a nasz dom może być tym początkiem.

 

ZOBACZ: Dzień Matki 26 maja. Dziękujemy mamom za ich poświęcenie

 

Nie mają dokąd pójść?

 

Zazwyczaj nie znajdują oparcia w rodzinie czy znajomych, a jeśli tak to na krótki czas. Do nas najczęściej trafiają te kobiety, które nie mają takich zasobów.

 

To właśnie ten brak alternatywy sprawia, że często wracają do tych samych przemocowych partnerów?

 

Jest duża grupa kobiet, które przychodzą do nas po pomoc, bo ich partner jest uzależniony lub bardzo agresywny. Czasem naprawdę boją się o bezpieczeństwo swoje i dzieci. Mija jakiś czas, partner trzeźwieje, obiecuje zmianę, poprawę. Zawsze są deklaracje, że to był ostatni raz, że to koniec z używkami i alkoholem. Oferują dowody, w postaci "zaszycia się", zapisania na terapię czy inne leczenie. One wierzą i wracają do niego. To naturalny mechanizm, bo przecież każda z nich potrzebuje stabilizacji, poczucia sprawczości w swoim życiu. Te namiastki zmian dają im podstawy, żeby ponownie chwycić się nadziei. Z boku może wydawać się to naiwne i nierozsądne, ale przemoc uzależnia i wyzwala w tych kobietach takie właśnie tendencje.

 

I historia się powtarza?

 

Nie chcę generalizować, ale w takich sytuacjach naprawdę przeważnie zmiana trwa tylko chwilę. Zazwyczaj historia zatacza koło. Znowu dochodzi do nadużycia, awantury, pobicia. Wzywana jest policja, a te kobiety znowu wracają do nas. To umacnia w nich niewiarę w możliwość zmian: przecież się starały i znów nie wyszło.

 

Ten mechanizm, w który są uwikłane kobiety, które do nas trafiają działa w specyficzny sposób. Nawet jeśli zmienią partnera, to nowy jest tym zazwyczaj podobny: przemocowy, uzależniony, obiecujący "gruszki na wierzbie". Wygląda to tak, jakby te kobiety nie potrafiły odczytywać sygnałów ostrzegawczych, jakby miała zablokowany instynkt samozachowawczy. Działa to tak, że kobieta osadzona w roli ofiary, szuka partnera, z którym odtwarza ten sam model relacji. Bardziej boi się samotności niż agresywnego partnera. Zmiana jest tylko pozorna, a ona raz jeszcze "ląduje" w przemocowym związku.

 

Przeważnie te kobiety nie wyniosły z domów rodzinnych pozytywnych wzorców zarówno rodzicielstwa jak i partnerskich relacji. Nie miały możliwości, żeby zobaczyć, jak wygląda zdrowy, normalny związek. Nie potrafią też oprzeć się na sobie, gdyż ich poczucie wartości umiejscowione jest na zewnątrz - w partnerze, który nie jest w stanie dać im tego czego pragną, gdyż sam jest niedojrzały do związku.

 

ZOBACZ: Włochy. Matka obroniła pracę magisterską na oddziale położniczym

 

Kobieta trafia do Domu Samotnej Matki i co się dzieje? Dostaje swój pokój? Jak to wygląda?

 

U nas każda matka z dziećmi dostaje oddzielny pokój. Tam może się urządzić, zadbać o swoją prywatność. Mamy też części wspólne: łazienki, kuchnie i jadalnie. Mieszkanki nie płacą za pobyt. Nie partycypują w kosztach utrzymania. Mają jedynie dbać o to nowe miejsce: sprzątać, stwarzać domową atmosferę.

 

Tych potrzeb jest bardzo wiele. Dlatego nieustannie Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta, apeluje o wsparcie do naszego domu. Każda kwota ofiarowana na nasze cele statutowe jest na wagę złota. 

 

Pandemia jakoś to zmieniła?

 

W czasie epidemii nasze mieszkanki mają nałożone spore ograniczenia. Rozmawiamy o tym i wiedzą, że to dla ich bezpieczeństwa. W tym momencie przyjmujemy głównie kobiety bezpośrednio po interwencji policji, lub gdy dostajemy informacje np. z Ośrodka Pomocy Społecznej, że faktycznie sytuacja jest trudna.

Organizujemy to w taki sposób, że przez pierwsze kilka dni osoby, które do nas przychodzą, przebywają w kwarantannie. Wtedy nie mają kontaktu z innymi mieszkańcami. To jest też dobry czas na oswojenie się z nową sytuacją. To osoby po trudnych przejściach, więc ten spokój, cisza są potrzebne. Poczucie bezpieczeństwa wymaga odbudowania. Pandemia wydłużyła też regulowanie spraw urzędowych.

 

Niektóre kobiety szybko opuszczają placówkę, ale inne pewnie obawiają się wyjścia poza ośrodek. Jest jakiś maksymalny czas pobytu w waszym domu?

 

Zgodnie z regulaminem jest to rok. To taki czas, w którym staramy się pomóc rozwiązać najbardziej palące problemy: zdrowotne, administracyjne, finansowe, rodzinne, urzędowe. Wspieramy w poszukiwaniu mieszkania i pracy. To zawsze jakaś dodatkowa motywacja. Jednak każdą sytuację rozpatrujemy bardzo indywidualnie. Nie wyobrażam sobie, że któreś z mieszkanek mielibyśmy po upływie roku, odmówić dalszej pomocy wiedząc, że jej sytuacja nie jest jeszcze stabilna.

 

ZOBACZ: "Ojców nastolatków nazywam bokserami - każdy musi wziąć kilka ciosów na klatę"

 

Kobieta bez pracy, mieszkania z małymi dziećmi musi praktycznie wszystko zbudować od nowa?

 

Naszym marzeniem jest, by każda z nich "wyprostowała" sobie życie: znalazła legalną pracę oraz mieszkanie, odzyskała, chociaż podstawową niezależność. Jednak bardzo często są to naprawdę skomplikowane historie. Czasem należy złożyć wniosek o alimenty, o świadczenia socjalne, zapisać dziecko do przedszkola, uregulować wieloletnie zadłużenia. Mamy mieszkanki, które przez lata korzystały z tzw. chwilówek, nie pracowały, z pożyczonych pieniędzy utrzymywały siebie, dzieci i pijącego partnera. Zniwelowanie skutków takich praktyk i przyzwyczajeń trwa latami. Kobiety te są też uzależnione od oczekiwań partnera, starają się je spełniać: kupują używki, akceptują ich styl życia. Teraz na nowo uczą się żyć samodzielnie.

 

Wy doradzacie i towarzyszycie?

 

Tak, wspieramy w składaniu wniosków o wszelkiego rodzaju zasiłki i dodatki, które im przysługują. Współpracujemy z prawnikiem, który pomaga regulować różne kwestie. Ostatnio jedna z mam urodziła dziecko, więc pomagaliśmy w formalnościach, które w tych okolicznościach trzeba dopełnić. Później oboje wrócili ze szpitala do nas.

 

Bardzo często jest tak, że te kobiety nie dysponowały własnym budżetem. Uczymy je jak nim zarządzać. Organizujemy warsztaty z gospodarowania oszczędzania i zarządzania finansami. Oferujemy też zajęcia artystyczne i kulinarne. Pokazujemy jak tanio i zdrowo gotować posiłki, staramy się uczyć prawidłowych nawyków żywieniowych. To proste sprawy, ale bardzo wpływają na poczucie przygotowania do samodzielnego życia.

 

W ośrodku ta wolność też jest w pewien sposób ograniczona. Wciąż są pod kloszem?

 

To dorosłe kobiety, przyzwyczajone do życia we własnym gospodarstwie domowym. Muszą przyzwyczaić się do tego, że u nas obowiązują różne reguły. Mieszkają tu inne rodziny, które też mają swoje nawyki. Nieraz dochodzi do różnych sprzeczek i nieporozumień, ale uczymy się tego wspólnego życia. Naszym celem jest przygotować te kobiety do samodzielnego stanięcia na nogi. Im więcej nauczą się w czasie pobytu w Domu Samotnej Matki, tym pewniej będą czuły się po jego opuszczeniu. Sprostanie wymogom domu samotnej matki nie jest żadną opresją, bo przecież wszędzie obowiązują jakieś reguły. Niestety często zarówno matki jak i dzieci żyły do tej pory w świecie bez reguł.

 

Kobiecie z dużego miasta łatwiej jest uzyskać pomoc?

 

Kobieta z dużego miasta ma więcej możliwości, gdyż jest więcej instytucji pomocowych i form wsparcia. Są mieszkania chronione, treningowe, socjalne, komunalne. W małych gminach wsparcie mieszkaniowe nie jest tak rozwinięte. Do naszego ośrodka w Laskach trafiają tylko kobiety z powiatu warszawskiego zachodniego.

 

Na szczęście władze powiatu są bardzo zainteresowane losem tych kobiet, jest też ścisła współpraca między różnymi służbami i organizacjami. Staramy się kooperować z policją, Ośrodkami Pomocy Społecznym. Trzeba pamiętać, że do nas trafiają nie tylko dorosłe kobiety, ale też dzieci, więc czasem tych instytucji jest znacznie więcej. Potrzebny jest kurator, żłobek czy przedszkole. Wtedy faktycznie ta sieć staje się bardzo rozbudowana. Tylko dzięki takiej organizacji pomocy, wspólnym wysiłkom różnych instytucji możliwa jest skuteczna pomoc.

 

Co jest największym wyzwaniem?

 

Jestem przekonana, że każda z tych kobiet jest dobrą osobą i matką. Stara się jak może. Po prostu znalazły się w trudnej sytuacji. Często same nie miały łatwo w życiu, wychowały się w rodzinach z patologiami. Nigdy być może nie miały dobrych wzorców. Często dopiero same uczą się tego jak zadbać o siebie i swoje dzieci, co wielu z nas dostało w dzieciństwie. Największym więc dla nas wyzwaniem jest trwałość rezultatów naszej pracy, to aby rozpoczęte tu zmiany przyniosły spodziewane efekty.

 

 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie