Tuż po śmierci ktoś wybrał z jego konta wszystkie oszczędności

Polska
Tuż po śmierci ktoś wybrał z jego konta wszystkie oszczędności
KWP w Poznaniu
Policja poszukuje sprawców kradzieży

Czy na zamkniętym oddziale covidowym szpitala w Gorzowie Wielkopolskim ktoś okradł zmarłego? Takie pytania stawiają bliscy pana Ryszarda. Z jego konta tuż po śmierci wypłacono 50 tys. zł. Według relacji świadka, mężczyzna miał kartę do bankomatu przy sobie, a wraz z nią PIN. Po jego śmierci zamaskowany mężczyzna wybrał z bankomatu cały majątek. Materiał "Interwencji".

- Ktoś wyczyścił po prostu konto. 50 tysięcy złotych skonsumował bawiąc się cudzym kosztem. To w zasadzie taki chichot hieny cmentarnej nad grobem zmarłego człowieka – komentuje reporterowi "Interwencji", Łukasz Pilarczyk, siostrzeniec zmarłego.

Z DPS-u, na oddział covidowy

83-letni Ryszard Siemek przez ostatnie lata swojego życia mieszkał w domu pomocy społecznej w Zielonej Górze. Gdy w październiku ubiegłego roku w placówce potwierdzono Covid-19, wraz z innymi pensjonariuszami, został przewieziony do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim. Tam pan Ryszard zmarł. Rodzina do dziś walczy o odzyskanie jego majątku.

 

ZOBACZ: Warszawa. 16-latka, jej 43-letni kochanek i ich kolega podejrzani o kradzież sprzętu za 46 tys. zł

 

- Był obciążony wieloma chorobami współistniejącymi. Wiemy, że jego stan w pewnym momencie uległ znacznemu pogorszeniu. Do tego stopnia, że został przewieziony na OIOM. I tam jakikolwiek ślad i kontakt z wujem się urywa – opowiada "Interwencji" Łukasz Pilarczyk, siostrzeniec zmarłego.

Po miesiącu oddano rzeczy - bez portfela

Po śmierci pana Ryszarda rodzina przez blisko miesiąc starała się odzyskać jego rzeczy z DPS-u. Udało się dopiero po decyzji sądu. Natomiast gdy zwrócono rzeczy zmarłego ze szpitala, okazało się, że brakuje w nich dokumentów oraz nie ma śladu po majątku 83-latka. Władze DPS-u odmówiły nam komentarza, a gorzowski szpital nie ma sobie nic do zarzucenia.

 

ZOBACZ: "Państwo w Państwie": deweloper oskarżony o oszustwo, 40 rodzin czeka na domy

 

- My nie jesteśmy dysponentami tych rzeczy, a sprawy majątkowe, to są sprawy rodziny i sądu. Potrzebowaliśmy czasu, zgody sądu, byśmy mogli podjąć taką decyzję – krótko skomentował przedstawiciel DPS-u.

Było ponad 50 tysięcy, zostało 14 złotych

- Natknęliśmy się też na dyspozycję dotyczącą rachunku osobistego na wypadek śmierci. W tej dyspozycji moja mama, siostra wuja, została wskazana jako uposażona. Okazało się, że z ponad 50 tysięcy złotych, jakie wuj miał na rachunku jeszcze z września, saldo rachunku opiewa na kwotę 14 złotych z groszami – mówi "Interwencji" Łukasz Pilarczyk.

 

Rodzina ustaliła, że pieniądze zaczęły znikać z konta po śmierci pana Ryszarda.

Pieniądze znikały od dnia pogrzebu

- Operacje na rachunku rozpoczęły się tydzień po śmierci, w zasadzie od dnia pogrzebu 27 października. Mają miejsce w różnych godzinach, najczęściej nocnych lub porannych. To są wypłaty z bankomatu np. po tysiąc złotych i kolejne po 15 minutach, kolejne tysiąc złotych. I tak do progu, do bólu – opisuje Łukasz Pilarczyk.

"Przed śmiercią nie oddał cennych rzeczy"

- Pacjent był poinformowany zarówno przez lekarza, jak i przez personel oddziału, że ma możliwość złożenia cennych dla siebie rzeczy w depozycie. Nie zrobił tego. My też nie mamy takiej pewności, że ta karta na terenie naszego szpitala się pojawiła – informuje Agnieszka Wiśniewska, rzecznik szpitala wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim.

 

Wideo: Materiał Interwencji 

  

 

Zszokowana rodzina oskarża szpital o dopuszczenie do kradzieży na zamkniętym oddziale. Dotarliśmy do przyjaciółki pana Ryszarda, pensjonariuszki DPS-u. Kobieta twierdzi, że mężczyzna w szpitalu miał przy sobie kartę bankomatową. Widziała także złodziei.

Zabrali pieniądze i telefon od nieboszczków

- Tę kartę miał w szpitalu, oczywiście, ze sobą. I cały ten PESEL miał z tą kartą razem. To takich dwóch mężczyzn. Z jednej strony trup, z drugiej strony trup, o czym nie wiedziałam i jadłam śniadanie. To tej kobiecie zabrali cały portfel, zabrali całą zawartość torby. Schowali. Telefon zabrał, dał koledze. Powiedział: ty będziesz miał telefon, a ja będę miał te pieniądze. Podzielili się we dwóch. To na moje oczy widziałam - zapewnia była pacjentka szpitala.

 

ZOBACZ: Mazowieckie. Ukradł pięciometrową zjeżdżalnię z placu zabaw. Szuka go policja

Policja poszukuje sprawców

Żaden z dotychczasowych tropów nie doprowadził do ujęcia sprawcy kradzieży. Policja prosi o pomoc w poszukiwaniach mężczyzny, który z konta pana Ryszarda wypłacił ponad 50 tysięcy złotych. Pogrążona w żałobie rodzina liczy na sprawiedliwe osądzenie sprawcy.

kmd/ sgo / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie