36 godzin z patrolem policji. "Dwa razy atakowano mnie siekierą, cztery razy nożem"
Polska
Dziennikarza "Raportu" spędzili 36 godzin z łódzkimi policjantami
4 maja - śmierć policjanta podczas interwencji w Raciborzu. 5 maja - policjant zaatakowany nożem w Brzezince. 13 maja to samo w Sulejowie. Można wymieniać długo, bo każdego roku dochodzi do 2,5 tysiąca napaści na funkcjonariuszy. Około 200 przypadków to zdarzenia zagrażające życiu. Reporter "Raportu" Leszek Dawidowicz spędził 36 godzin z patrolem policji w Łodzi. Każda z tych godzin to ryzyko.
To najbardziej nieprzewidywalny rodzaj policyjnej służby: służba na pierwszej linii frontu, w policyjnym patrolu. - Dwa razy atakowano mnie siekierą, cztery razy nożem - mówi Kazimierz Barbachowski, który od 25 lat służy w patrolu.
- Zawsze wychodziłem z założenia, że lepiej mieć brzydki proces niż nawet najpiękniejszy pogrzeb - dodaje inny policjant służący w patrolu, w dużym, polskim mieście.
Ataki na policjantów
Spotykamy się z nimi, bo tylko w ciągu ostatnich kilkunastu dni zastrzelono policjanta w trakcie kontroli drogowej w Raciborzu, pod Łodzią policjant został zaatakowany nożem, w Grudziądzu kierowca najechał na policjanta i przygniótł go do sąsiedniego samochodu, koło Lublina bmw najechało na policjanta.
- Zrobiło się znacznie bardziej niebezpiecznie, ta sytuacja, na ulicy przypomina początek lat dwutysięcznych - mówi policjant z dużego, polskiego miasta.
WIDEO: 36 godzin z patrolem policji. "Dwa razy atakowano mnie siekierą, cztery razy nożem"
- Chłopak z Raciborza stracił życie, ale to równie dobrze ty mogłeś być na takiej interwencji. Może być miesiąc bez najmniejszego zagrożenia, mogą być służby dość spokojne. I nagle przychodzi ta noc, ten dzień i jeździ się co chwilę na sygnałach albo odpiera się jakiś atak na swoją osobę. Jest coraz więcej agresji w społeczeństwie, coraz częściej się z tym spotykamy - mówi Łukasz Turski jeżdżący od 10 lat w patrolu po ulicach Łodzi.
Czytaj więcej