Poznań. Porzucił kota przed domem. Wrócił... ukraść pelargonie
Mężczyzna porzucił kota przed jednym z domów w Poznaniu. Po kilku minutach wrócił, ale nie po to, by zabrać zwierzę. Ukradł rośliny w doniczkach. Sytuację zarejestrował monitoring.
Do nietypowego zdarzenia doszło przy ulicy Raczyńskiego w Poznaniu około godz. 4 nad ranem. Historię przedstawiła w mediach społecznościowych Fundacja Głosem Zwierząt.
ZOBACZ: Próba przemytu... kotów. Były ukryte w ścianie busa
"Kilka dni temu osobnik widoczny na filmie (szczupły, średniego wzrostu mężczyzna poruszający się ciemnym samochodem typu hatchback) postanowił pozbyć się własnego kota i podrzucić go pod prywatny dom" - brzmi fragment wpisu.
"Wydaje nam się, że widzieliśmy już wszystko..."
Jak dodają przedstawiciele fundacji, "Troskliwy Pan" pozostawił zwierzę w transporterze. Mężczyzna przyniósł też karmę weterynaryjną. Bohater nagrania po kilku minutach wrócił na miejsce. Ukradł wówczas pelargonie w doniczkach.
WIDEO: Mężczyzna porzuca kota pod obcym domem
"Czasem po 10 latach pracy w fundacji wydaje nam się, że widzieliśmy już wszystko... ale wtedy przyjeżdża taki Janusz swoim hatchbackiem, podrzuca kota i kradnie pelargonie. A nam szczęki opadają" - zauważyli wolontariusze.
WIDEO: Mężczyzna wraca, by ukraś kwiaty
"Na razie nie ma mowy o adopcji"
- Osoba, która znalazła kota pod swoim domem, przekazała go naszej fundacji. Stan fizyczny zwierzaka jest dobry. Wyniki badań krwi nie potwierdziły choroby nerek, mimo że został zostawiony z karmą weterynaryjną dla kotów chorych na nerki - poinformowała polsatnews.pl Agnieszka Zabrocka z Fundacji Głosem Zwierząt.
ZOBACZ: Okno życia dla szczeniąt i kociąt. "To pierwsza tego typu akcja"
- Niestety, psychicznie nie jest w najlepszym stanie. Nie współpracuje z wolontariuszami, syczy i atakuje, gdy sprzątają mu klatkę. Potrzebuje czasu. Na razie nie ma mowy o adopcji, kot musi się uspokoić, musimy go poznać i zsocjalizować - wyjaśniła Zabrocka.
Fundacja zapowiada, że w poniedziałek zamierza powiadomić o sprawie policję.