Wielka Brytania. Polski lekarz zawieszony. Sześć razy oblał test z języka
Polski lekarz kardiolog pracujący, który od 15 lat pracuje w Wielkiej Brytanii został zawieszony z powodu słabej znajomości angielskiego. Mimo, że już sześć razy nie zdał egzaminów językowych. Komisja dyscyplinarna dała mu siódmą szansę. Lekarz uważa że to "niehumanitarne traktowanie"
Jak podaje gazeta, 62-letni Tomasz Fryźlewicz przeprowadził się do Wielkiej Brytanii z Krakowa w 2006 r. i pracował w różnych publicznych szpitalach na zastępstwie, a także w roli nieklinicznej, analizując dane z echokardiogramów na potrzeby badań klinicznych.
Jednak kardiolog, który uzyskał kwalifikacje medyczne 35 lat temu, w 2014 r. zgłoszony został do General Medical Council (GMC), czyli brytyjskiej izby lekarskiej, po tym, jak wielokrotnie oblał testy oceniające zdolność mówienia, rozumienia, czytania i pisania w języku angielskim. Od tego czasu co roku stawiał się przed panelami medycznymi po kolejnych niezdanych egzaminach - podaje "Daily Mail".
ZOBACZ: Kolejne luzowanie ograniczeń w Wielkiej Brytanii. "Największy krok w drodze do normalności"
Początkowo Fryźlewicz, obecnie mieszkający w Plymouth, mógł pracować w szpitalach pod nadzorem, ale podczas trzeciego posiedzenia takiej komisji, w 2017 r., został zawieszony w wykonywaniu zawodu na sześć miesięcy, gdy nie udało mu się poprawić poziomu angielskiego do wymaganego standardu. Został ponownie dopuszczony do pracy pod nadzorem w 2018 r. i ponownie zawieszony w 2020 r. na 12 miesięcy.
Jak podaje gazeta, teraz okazało się, że Fryźlewicz został zawieszony na następne 10 miesięcy, gdyż odmówił przystąpienia do kolejnego egzaminu, argumentując, że potrzebuje więcej czasu podczas samego testu, aby go zdać. MPTS, trybunał, który rozpatruje skargi przeciw lekarzom i decyduje, czy kwalifikują się oni do wykonywania zawodu, nie zdecydował się zawiesić go dożywotnio, ale postanowił dać mu jeszcze jedną szansę na zdanie uznawanego międzynarodowo testu IELTS lub testu językowego dla pracowników służby zdrowia OET.
"Niehumanitarne traktowanie"
Według relacji "Daily Mail" lekarz określił badających sprawę członków GMC jako "niehumanitarnych biurokratów" i oskarżył ich o angażowanie się w "polowanie na czarownice", twierdził również, że jest ofiarą "pośredniej dyskryminacji" z powodu swojej narodowości. W napisanym liście zarzucił GMC "wywieranie presji" na egzaminatora IELTS, aby nie dawał mu wyższych ocen, a także na starszego kolegę, aby zmienił swoją "pozytywną opinię o nim". "Biurokraci z GMC stosują niewykonalne i niewspółmierne środki, zamiast szukać wykonalnego rozwiązania mojej sytuacji" - napisał.
ZOBACZ: Lekarz wystawiał pacjentom rachunek za szczepienia. NFZ: tak nie może być
Podczas poprzednich przesłuchań ujawniono, że z powodu obaw dotyczących umiejętności językowych Fryźlewicz został zwolniony ze szpitala Księżniczki Aleksandry w Harlow i ze szpitala University College London, po czym zaoferowano mu pracę na oddziale kardiologii szpitala Johna Radcliffe'a w Oksfordzie, jednak oferta została wycofana ze względu na podstawowe błędy językowe w wysyłanych przez niego mailach.
"Oskarżenia są bezpodstawne"
Zarzuty Fryźlewicza o "niehumanitarne traktowanie" odrzuca Peter Warne z GMC. "Jego oskarżenia są bezpodstawne i to na nim spoczywa obowiązek wykazania, że zna język angielski na poziomie umożliwiającym mu bezpieczną pracę jako lekarz. Realistycznie (patrząc), jedynym sposobem na przywrócenie dr. Fryźlewiczowi zdolności do wykonywania zawodu lekarza byłoby zdanie testu. Zamiast tego starał się on ustalić standard akceptowalny dla siebie. Zignorował to, o co go poproszono, i stara się zrzucić winę na innych" - powiedział.
Czytaj więcej