Projekt podwyżki dla nauczycieli. "6 groszy więcej, oszczędności kosztem jakości pracy szkoły"
Nauczyciele krytykują pomysł, by podwyżka dla tej grupy zawodowej wiązała się ze zwiększeniem liczby godzin lekcyjnych, które muszą odbyć. Wyższe pensum sprawi, że same podwyżki będą pozorne, a wśród nauczycieli może także wzrosnąć bezrobocie.
Ministerstwo Edukacji i Nauki wraz ze stroną społeczną przystępuje do zmian dotyczących statusu zawodowego nauczycieli. Jak pisaliśmy w Interii, główna i wzbudzająca największe emocje zmiana dotyczy podwyższenia tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć nauczycieli o dwie godziny, z wyjątkiem nauczycieli wychowania przedszkolnego.
Czas przy tablicy kosztem relacji z uczniami
Zwiększenie pensum, bo tak to się nazywa, to propozycja, która pojawiła się jeszcze podczas strajku nauczycieli w 2019 roku. Wówczas organizacje związkowe wyśmiały ten pomysł, bo większe pensum oznacza, że nauczycielski etat wynosiłby najczęściej 20 godzin tablicowych tygodniowo, a nie jak teraz 18.
ZOBACZ: 15 mln zł na program wsparcia psychologicznego uczniów i nauczycieli
Jednak jak podkreślają przedstawiciele środowiska nauczycieli, podwyższenie pensum zmieni wszystko. Jeśli nauczyciele będą musieli stać przy tablicy po 20 godzin tygodniowo, a nie po 18, będą mieli mniej czasu na inne obowiązki.
- Zwiększenie pensum automatycznie zmniejszy w naszym czasie pracy liczbę godzin przeznaczonych na przygotowanie do lekcji, pracę wychowawczą, budowanie relacji z młodzieżą, rodzicami, prowadzenie dokumentacji, doskonalenie zawodowe. Czyli podniesienie pensum z całą pewnością wpłynie na obniżenie jakości wykonywanej pracy - ocenia Anna Schmidt-Fic, liderka nauczycielskiego "Protestu z wykrzyknikiem".
Zwolnienia za dwie godziny
Leszek Olpiński, nauczyciel fizyki, informatyki i etyki, zauważa, że część nauczycieli łączy pracę w dwóch lub więcej szkołach. Wszystko po to, by uzbierać 18 wymaganych w pensum godzin. - W sytuacji podniesienia pensum do 20 godzin mogą się obawiać zwolnienia - podkreśla.
- Globalnie wyższe pensum oznaczać będzie zwolnienia ok. 10 proc. nauczycieli - wylicza Lidia Oleszczuk, nauczycielka. Podaje przykład: - Jeśli w szkole jest 180 h danego przedmiotu tygodniowo to obecnie potrzeba 10 nauczycieli (po 18 h), to jeśli pensum wyniesie 20 h, wystarczy ich tylko 9.
Olpiński policzył też, że w sytuacji podwyższenia pensji, wzrost wynagrodzenia nauczycieli będzie wynosił sześć groszy na lekcję. - Biorąc pod uwagę medianę wynagrodzeń nauczyciela dyplomowanego i dzieląc przez liczbę dni w miesiącu oraz 3,6 (średnia liczba lekcji dziennie), otrzymuję kwotę 61,70 za lekcję.
"Chęć skłócenia środowiska"
Po doliczeniu zaproponowanej podwyżki dokonuję podobnego dzielenia - 21 dni roboczych w miesiącu i teraz cztery lekcje dziennie - otrzymałem 61,76 brutto za lekcję - wyjaśnia nauczyciel.
ZOBACZ: Podlasie: nauczycielka skazana za seks z uczniem. Wcześniej go uprowadziła
- Widzę w propozycji ministerstwa jedynie próbę szukania oszczędności kosztem jakości pracy szkoły, chęci skłócenia środowiska nauczycielskiego i poddanie szkół dodatkowej kontroli, pozbawienie ich autonomii podsumowuje Leszek Olpiński.
Więcej informacji na temat planowanych zmian dotyczących statusu zawodowego nauczycieli w tekście Magdaleny Raduchy na Interia.pl.
Czytaj więcej