Handel dziećmi. Kolejne ustalenia reporterów "Raportu"
Polska
Program "Raport" od poniedziałku do piątku o 21:00 na antenie Polsat News.
Kolejna odsłona szokujących ustaleń reporterów "Raportu" Moniki Gawrońskiej i Jacka Smaruja, którzy ujawniają jak w Polsce działa adopcyjne podziemnie.
Ciąża na zamówienie to bardzo częste zjawisko. Autorzy cyklu dotarli między innymi do mężczyzny, który założył stronę internetową ułatwiającą ten proceder. Kto decyduje się na zamieszczanie takich ogłoszeń, kto na nie odpowiada i co na to rządzący?
Wszystkie osoby, które w cyklu reportaży chcą kupić lub sprzedać dziecko łączy jedna ze ston internetowych, na której publikowane są ogłoszenia kupna-sprzedaży. Jest tam ponad 25 tysięcy użytkowników, a wyświetlenia liczone są w milionach. Reporterom "Raportu" udało się dotrzeć do jej założyciela.
- Więc była taka nisza na rynku, postanowiłem tę niszę zapełnić. Zauważyłem, że są takie ogłoszenia w różnych miejscach, które nie są dedykowane do tego. I postanowiłem zrobić stronę, która będzie tylko do tego. Chciałem też pomagać ludziom, wspomóc demografię w Polsce, chociaż wiem, że ta pomoc może nie być istotna - mówi założyciel strony internetowej.
- Proszę zauważyć, że po pierwsze - ja nie odpowiadam za wszystkie te ogłoszenia, znaczy za żadne ogłoszenie nie odpowiadam. Poza tym, w Polsce jest takie prawo, a za granicą jest inne prawo - dodaje.
Na pytanie, czy śledzi te zmiany w prawie, mężczyzna odpowiada "to znaczy, nie wszystko śledzę, bo nie jestem w stanie wszystkiego śledzić - tak samo nie jestem w stanie wszystkiego moderować, bo jest bardzo dużo tych ogłoszeń i nie czytam wszystkich, bo musiałbym spędzić pół dnia nad tym".
WIDEO: zobacz reportaż "Raportu"
"Sprawy bardzo trudne"
W tym odcinku reporterzy rozmawiali także z policjantką operacyjną, która prowadziła tego typu sprawy.
- Te sprawy wychodzą gdzieś przypadkiem, albo któraś ze stron - najczęściej biologiczna matka - po jakimś czasie stwierdza jednak "chcę tego dziecka", które gdzieś tam komuś oddała. I dopiero robi się z tego sprawa. Chyba, że nam ktoś doniesie - mówi policjantka operacyjna.
- Nie jedyną, ale główną taką przyczyną, to jest złożoność postępowania przygotowawczego. Zanim sprawa trafi do prokuratury, zanim prokuratura zleci czynności, zanim policja te czynności zrobi, sprawa trafi do sądu - to mija czas - dodaje.
- Nie ukrywam, że są to sprawy bardzo trudne, bardzo kontrowersyjne z jednej strony, ale też kwestie moralne i etyczne tutaj wchodzą też, bo z jednej strony wiadomo, że jesteśmy po to, by przestrzegać prawa, tak - my jako funkcjonariusze. Gdzieś tam w tyle głowy też to dobro człowieka - w tym wypadku dobro dziecka - musi być najwyższym dobrem chronionym - mówi policjantka operacyjna.
Minister Michał Wójcik, który był odpowiedzialny za projekt zmiany prawa, który zaostrza kary dla ludzi biorących udział w nielegalnych transakcjach zapowiedział, że osobiście jest w stanie złożyć zawiadomienie do prokuratury w sprawie ogłoszeń do których dotarli reporterzy "Raportu".