Afganistan. Wybuch w pobliżu szkoły w Kabulu. Wiele ofiar
Co najmniej 55 osób zginęło, a ponad 150 zostało rannych w sobotę w wybuchu w pobliżu szkoły w Kabulu - poinformowała agencja Reutera powołując się na własne źródła w siłach bezpieczeństwa. Ofiarami ataku są głównie uczennice położonej w zachodniej części Kabulu szkoły średniej, które opuszczały budynek i kierowały się do domów. Nie podano szczegółów dotyczących przyczyn eksplozji.
Do wybuchu doszło w pobliżu szkoły w zachodniej części afgańskiej stolicy. Władze podają oficjalnie mniejszą liczbę poszkodowanych. Według ostatnich oficjalnych informacji, przekazanych przez rzecznika afgańskiego MSW Tarika Ariana, w wybuchach zginęło co najmniej 30 osób, a 52 odniosły rany. Bomba wybuchła w zamieszkanej głównie przez szyitów dzielnicy Daszti Barczi, a większość ofiar to uczniowie - przekazał rzecznik afgańskiego MSW Tarik Arian.
Tłum atakuje karetki pogotowia
Rzecznik MSW powiedział, że przyczyny eksplozji nie są jeszcze znane. - Kierowane na miejsce zdarzenia karetki pogotowia są atakowane przez rozzłoszczony tłum - poinformował z kolei rzecznik ministerstwa zdrowia Ghulam Dastigar Nazari, który zaapelował do mieszkańców o przepuszczanie ambulansów i współpracę przy akcji ratowniczej.
ZOBACZ: Skazana za rodzenie dzieci bojownikom IS. To "uczestnictwo w organizacji terrorystycznej"
Zarówno Arian, jak i Nazari powiedzieli, że liczba ofiar wybuchu może wzrosnąć.
Agencja Reutera informuje o co najmniej 40 zabitych, powołując się na anonimowe źródło w afgańskich służbach bezpieczeństwa. Dziennikarze agencji Associated Press opisują, że w salach pobliskiego szpitala widzieli co najmniej 20 ciał ofiar eksplozji, a personel medyczny udzielał pomocy dziesiątkom rannych.
Według Reutersa doszło do kilku wybuchów, w tym samochodu pułapki, wymierzonych w przeznaczoną zarówno dla dziewcząt, jak i chłopców szkołę średnią, ale wśród ofiar i rannych są głównie uczennice.
Talibowie potępiają atak
Jak na razie żadna grupa nie przyznała się do podłożenia bomby. Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid potępił wymierzony w cywilów atak, dodając, że za tak "haniebną zbrodnią" może stać tylko Państwo Islamskie (IS).
Afgańskie MSW nie podało dalszych szczegółów dotyczących ataku. Świadkowie, na których powołuje się agencja Associated Press, mówią o trzech niezależnych eksplozjach.
"Byłam z koleżankami, wychodziłyśmy ze szkoły, gdy nagle doszło do wybuchu" - powiedziała AP 15-letnia Zahra, która została raniona odłamkiem w ramię. "Dziesięć minut później doszło do kolejnej eksplozji, a kilka minut po tym do jeszcze jednej. Wszystkie krzyczałyśmy, wszędzie była krew, nic nie widziałam" - relacjonowała dziewczyna.
ZOBACZ: Łukaszenka: przygotowywano zamach na mnie i moje dzieci
Agencja Associated Press przypomina, że w przeszłości na terenie zamieszkałej głównie przez szyicką mniejszość Hazarów dzielnicy Daszti Barczi dochodziło do ataków bojowników sunnickiej ekstremistycznej organizacji zbrojnej (IS) na ludność.
Prezydent Afganistanu Aszraf Ghani o atak obwinił talibów.
Tydzień temu w pożarze i eksplozji zbiorników z paliwem w stolicy Afganistanu zginęło 7 osób a 14 zostało rannych.
APKilka dni temu rozpoczęło się wycofywanie z Afganistanu pozostających w tym kraju od blisko 20 lat żołnierzy USA, które ma się zakończyć przed 11 września. Afganistan opuszczą także wojskowi z innych państw NATO.
W kraju znów coraz silniejszą pozycję zdobywają talibowie, którzy kontrolują połowę terytorium tego państwa - pisze AP. W ostatnim czasie nasiliła się także liczba ataków talibów skierowanych przeciwko afgańskim siłom bezpieczeństwa. Szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział, że polski kontyngent zostanie wycofany a Afganistanu do 11 września.
Czytaj więcej