Handel dziećmi. 20-latka przyszła na spotkanie z... babcią. "Przekonała mnie"

Polska
Handel dziećmi. 20-latka przyszła na spotkanie z... babcią. "Przekonała mnie"
Polsat News
Handel dziećmi w Polsce, to nie są pojedyncze sytuacje, a potężna nielegalna machina

Chociaż handel ludźmi jest w Polsce nielegalny, w internecie bez trudu można znaleźć ogłoszenia dotyczące sprzedaży dzieci. Problemem postanowili zając się dziennikarze "Raportu" Polsat News. W kolejnym odcinku cyklu o tym procederze, poznajemy 20-letnią kobietę, która na spotkanie przyszła z... babcią oraz samotnego mężczyznę, który z kolei chce kupić dziecko.

Handel dziećmi w Polsce, to nie są pojedyncze sytuacje, a potężna nielegalna machina, która mimo upływu lat wciąż funkcjonuje.

 

Kobiety, które zdecydowały się urodzić i oddać dzieci, robią to w większości przypadków tylko dla pieniędzy. Ciąża na zamówienie może kosztować nawet pół miliona złotych.

 

Dziennikarze "Raportu" wcielili się w rolę pary, która chce zapłacić za urodzenie dziecka. Twórcy materiału dotarli do kobiet, które ze sprzedaży dzieci uczyniły swój sposób na życie. Spotkania zostały zarejestrowane ukryta kamerą.

Przyszła na spotkanie z babcią

W drugim odcinku cyklu (pierwszy dostępny jest tutaj) poznajemy 20-letnią Lenę. Kobieta, która ma już jedno dziecko, chce urodzić kolejne i je sprzedać. 20-latka na spotkanie przyszła z... babcią. Jak wytłumaczyła babcia, jest jedyną osobą z rodziny, która została wtajemniczona w cały plan.

 

Podczas rozmowy z dziennikarzami "Raportu", 20-latka stwierdziła, że nie zależy jej na spędzaniu czasu z dzieckiem po porodzie. - Nie chciałbym się do niego przywiązywać. Raczej wolałabym to na szybko załatwić, będzie mi po prostu łatwiej - wyjaśniła.

 

ZOBACZ: Szukali zaginionego 2-latka. Odnaleźli kilkadziesiąt maltretowanych dzieci

 

Babcia kobiety przyznała, że na początku była przeciwna pomysłowi wnuczki. - Na początku byłam na nie, no ale później mnie przekonała -powiedziała. 

 

Wnuczka wyjaśniła, że chce sprzedać dziecko z powodów finansowych. - Straciłam pracę i mam po prostu długi - przyznała. - Jak skończyłam osiemnaście lat to wzięłam jakieś telefony, laptopy, a później nie miałam ich z czego spłacić. Wpadłam w takie błędne koło - wyjaśniła.

"Chcę mieć pewność, że nie nie wycofacie"

Jak doprecyzowała ma około 30 tys. złotych długu.

 

- Ona się tak zakopała, że nie ma jak wyjść z tego. Chce to spłacić, żeby jakoś życie rozpocząć na nowo - tłumaczy dziennikarzom babcia kobiety.

 

Za urodzenie dziecka 20-latka chce 90 tys. złotych. Kobieta prosi również o zaliczkę. - Dalibyście na razie 10, czy 20 tys., żebym ja czuła się pewnie - przekonuje. - Może być w ratach. Chcę mieć pewność, że nie nie wycofacie - dodała.

 

Kobieta przekonuje również, że ma już opracowany cały plan działania. - Tu każdy mnie zna. Jest rodzina, są znajomi. W końcu będą pytać, co z dzieckiem. Dlatego powiedziałabym, że jadę za granicę do pracy. Tak będzie łatwiej - stwierdziła.

 

WIDEO: Zobacz materiał "Raportu"


"Kupię dziecko"

Dziennikarze "Raportu" tym razem udając parę, która sprzeda dziecko, spotkali się również z samotnym mężczyzną w wieku 50 lat, który chce kupić noworodka.
 
Jak sam przyznał, nie jest dla niego pierwsze takie spotkanie. Wcześniejsze zakończyły się fiaskiem. - Nie chciałbym przeżywać tego, co z tymi dziewczynami, jeszcze raz. Było już wszystko ustalone, chodziłem z nimi do kliniki i one nagle się rozmyślały - powiedział.
 
 
- Moja rodzina nie wie co chcę zrobić. Wiedzą tylko, że szukam kobiet, że chciałbym zostać ojcem, chciałbym mieć dzieci. Ale w jaki sposób, tego nie wiedzą - wytłumaczył.
 
- Do czterdziestki szukałem miłości, potem zacząłem szukać na szybko z kimś. Okazało się, że te kobiety, które poznawałem, to nie chciały mieć dzieci albo nie mogły mieć. No i, niestety, a ja coraz bardziej to odczuwałem - dodał.

"Kupuję tylko pięć, sześć, siedem lat tego dziecka"

Za urodzenie dziecka mężczyzna proponuje 35 tys. złotych. - Dla mnie najlepiej byłoby umówić się, oddać nasienie i spotkać się za dziewięć miesięcy. Dwa kontakty i do widzenia - powiedział. 
 
Zapewnił również, że jest w stanie pokryć wszystkie koszty związane z samą ciążą.
 
 
- Tak naprawdę to ja kupuję tylko pięć, sześć, siedem lat tego dziecka, tego bycia z nim. Mogę nie podołać, może mi się coś stać. Ale co to szkodzi, jeśli się pomylę. Przecież jest cała masa innych, szczęśliwych ludzi, którzy mogą go w najgorszym przypadku wziąć - stwierdził. 
 
- Ale uważam, że warto jest zaryzykować nawet na rok, czy dwa, bo dzieci są takie słodkie - dodał.
 
- To co robicie jest bardzo piękne i pozytywne. Ja uważam, że warto jest dawać życie dzieciom - dodał. 

Jak wygląda cały proces?

Jak to możliwe, że dziecko może trafić do zupełnie obcych ludzi? Okazuje się, że cały proces jest bardzo prosty.

 

Kobieta, która chce sprzedać dziecko, po jego urodzeniu idzie do urzędu stanu cywilnego i wskazuje, kto jest ojcem. Tu wpisuje imię i nazwisko mężczyzny, który bierze udział w transakcji. 

 

ZOBACZ: "Raport". Z zimną krwią zabili swoje dzieci. Co nimi kierowało?

 

Następnie biologiczna matka zwraca się do sądu rodzinnego o ograniczenie swojej władzy rodzicielskiej. Gdy sąd wyrazi na to zgodę, ojciec staje się jedynym opiekunem dziecka, a jego partnerka przysposabia dziecko.

 

Na tym cały proces się kończy. Kobieta, mężczyzna i dziecko, za które zapłacili, stają się pełnoprawną rodziną. 

"To jest handel człowiekiem"

Mirosława Kątna, psycholog działająca w Komitecie Ochrony Praw Dziecka, uważa, że tego typu postępowanie jest naganne. 

 

- To nie jest tak, że ci ludzie są jak dzieci we mgle i w ogóle nie wiedzą o co chodzi. Oni najczęściej dobrze się do tego przygotowali. Spenetrowali rynek, mają informacje od tych, którym się to udało - powiedziała. 

 

- Ja wiem, że te kobiety, które są gotowe sprzedać swoje dzieci, używają często jako argumentu kłopotów finansowych. Ale czy to jest wystarczająca argumentacja? Nazywajmy rzeczy po imieniu. To jest handel człowiekiem, a nawet sprzedawanie swojego ciała. Te wszystkie frazesy o szlachetności mnie nie przekonują - powiedziała.

 

ZOBACZ: Porwano im syna. Odnalazł się po 32 latach

 

Skali sprzedaży dzieci nie da się policzyć, można ją jedynie szacować. Sytuacji, w których ktoś zapłacił za dziecko lub otrzymał za poród pieniądze, może być w Polsce nawet 2 tysiące rocznie. To prawie tyle samo, co liczba legalnych adopcji.

 

Proceder ten jest nielegalny i grozi za to kara więzienia. Artykuł 211a Kodeksu karnego mówi, że wszystkim, którzy biorą udział w tym procederze - czyli każdej ze stron transakcji, grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. 

 
Dlaczego w Polsce omijany jest proces adopcyjny? Dlaczego ten proceder wciąż trwa? Co na to rządzący i jak potoczą się kolejne historie. Między innymi o tym w kolejnych odcinkach cyklu "Kupię/Sprzedam dziecko" w programie "Raport". 
dk/ac / Polsat News, Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie