Więcej pasażerów w transporcie zbiorowym. Będą łagodniejsze limity
Rząd zwiększy maksymalną liczbę pasażerów w komunikacji zbiorowej, m.in. autobusach i pociągach. Decyzja zapadła po publikacji polsatnews.pl, w której głos zabrali przewoźnicy. Obawiali się, że w obliczu wychodzenia z lockdownu nie będą w stanie trzymać się przepisów, jak i zapobiegać tłoczeniu się podróżnych. Ministerstwo Zdrowia informowało wtedy, że decyzji o łagodzeniu limitów na razie nie ma.
Do tej pory w komunikacji miejskiej, podmiejskich autobusach oraz pociągach lokalnych pasażerowie mogli zajmować co najwyżej 30 proc. miejsc siedzących i stojących liczonych łącznie.
Natomiast na dalekobieżnych połączeniach kolejowych oraz autobusowych obowiązywał limit 50 proc. obłożenia miejsc siedzących przy zakazie podróżowania "na stojąco" (czyli bez rezerwacji).
Podróżni zajmą wszystkie miejsca w PKP Intercity
Rozporządzenie opublikowane w czwartkowy wieczór podwyższa te limity. Pasażerowie i przewoźnicy odczują zmiany od soboty 15 maja.
Jak wynika z nowych przepisów, w transporcie miejskim oraz lokalnym "zmieści się" maksymalnie 50 proc. możliwej liczby podróżnych stojących i siedzących.
ZOBACZ: Krowy potrącone przez pociąg. Jedna utknęła pod wagonem
Dodatkowo przewoźnicy wysyłający pojazdy w dłuższą drogę - jak na przykład PKP Intercity - będą mogli sprzedać bilety na wszystkie miejsca siedzące. Jednak do dalekobieżnych pociągów nadal nie wejdą pasażerowie "stojący". Nowe zasady będą obowiązywać co najmniej do 5 czerwca.
Rząd podał harmonogram luzowania. Nie wspomniał o "zbiorkomie"
Na rządowej konferencji z 28 kwietnia, gdy informowano o epidemicznych zasadach, jakie mają obowiązywać w maju, nie wspomniano o zaostrzeniu lub złagodzeniu restrykcji w transporcie zbiorowym.
Polsatnews.pl zapytał wtedy Ministerstwo Zdrowia, czy w tej sprawie faktycznie nic się nie zmieni. - Na razie nie ma zaplanowanych zmian. Gdy nastąpią, będziemy o tym informować - odpowiedziała wówczas Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska z Ministerstwa Zdrowia. Pisaliśmy o tym tutaj.
Brak zapowiedzi zluzowania limitów wywołał niezadowolenie u części przewoźników. - To wpłynie na sytuację w pojazdach. Będzie więcej pasażerów, a już teraz niekiedy mamy problem, by sprostać temu obostrzeniu - obawiała się wtedy Hanna Pieczyńska z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie.
ZOBACZ: Niedzielski: jesteśmy w okolicach 50-procentowej odporności populacyjnej
Natomiast Krzysztof Balawejder, szef wrocławskiego MPK, w rozmowie z polsatnews.pl zapewniał, że "transport publiczny jest bezpieczny". - Liczba zakażeń, do których doszło w autobusach czy tramwajach, jest znikoma, co pokazują badania z takich krajów jak Francja, Niemcy czy Hongkong - przypominał.
Niedzielski w Polsat News: zmiany, gdy uczniowie wrócą do szkół
Po artykule polsatnews.pl o limitach w komunikacji zbiorowej, o tę kwestię został zapytany minister zdrowia Adam Niedzielski.
- Dyskutujemy z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem, czy ewentualnie nie wprowadzić zmian, gdy do szkół zaczną wracać uczniowie - mówił w "Punkcie widzenia".
W środę o obostrzeniach w autobusach, tramwajach i pociągach przypomnieli także politycy PSL. Poseł Jarosław Rzepa uznał wtedy, że rząd zapomniał o transporcie publicznym.
- Oczekujemy od pana premiera Mateusza Morawieckiego, żeby w jak najszybszym tempie (...) przedstawił mapę drogową wychodzenia z obostrzeń dla transportu publicznego, a zwłaszcza dla tego transportu dalekiego, który będzie zaraz związany z sezonem urlopowym, w przemieszczaniu się Polaków do miejsc wypoczynków - dodał poseł ludowców.
Czytaj więcej