Podpalił komisariat w Minneapolis. 23-latek ma zapłacić 12 mln dolarów kary
Cztery lata więzienia i 12 milionów dolarów kary - tak brzmi wyrok, który usłyszał 23-latek skazany za podpalenie komisariatu w Minneapolis. Budynek stanął w ogniu w trakcie gwałtownych protestów po zabiciu w tym mieście przez policjanta Afroamerykanina George'a Floyda.
Dylan Shakespeare Robinson przyznał się do winy w grudniu. Jego prawnik William Mauzy stwierdził, że "nie ma żadnych szans", by 23-latek był w stanie zapłacić tak wysoką karę.
ZOBACZ: Szef policji w Minneapolis klęczał przed karawanem z ciałem George'a Floyda
Do podpalenia komisariatu przyznali się także trzej inni mężczyźni. Swoje wyroki usłyszą w późniejszych terminach. W trakcie zamieszek Robinson podpalił koktajl Mołotowa, który inna osoba rzuciła następnie w komisariat.
"Dostał wyrok za tysiące osób, które brały w nich udział"
- Zdecydował się zrezygnować z pokojowego protestu, zamiast tego wybrał przemoc i zniszczenie - powiedział prokurator Anders Folk. Podpalenie - jak dodał - "przyczyniło się do powszechnego bezprawia w Minneapolis" i mogło doprowadzić do utraty przez kogoś życia.
Mauzy stoi na stanowisku, że 23-latek nie ponosi większej winny niż inni uczestnicy demonstracji. - Dostał wyrok za tysiące osób, które brały w nich udział. (...) Wielu innych, znacznie bardziej winnych niż Robinson, nie zostało zidentyfikowanych - stwierdził.
ZOBACZ: Przełożono ogłoszenie wyroku dla zabójcy George'a Floyda
Po zabójstwie Floyda pod koniec maja ubiegłego roku w amerykańskich miastach dochodziło do gwałtownych protestów, które po zmroku przeradzały się niekiedy w grabieże i starcia z policją. Jedne z największych miały miejsce w Minneapolis.