Niemiecki wywiad będzie śledził koronasceptyków. "To wrogowie demokracji"
Zaprzeczające pandemii koronawirusa ruchy i ich członkowie będą monitorowani przez niemiecki wywiad, bo według urzędników są oni "niebezpieczni dla bezpieczeństwa państwa". MSW przekazało w opublikowanym komunikacie, że za "wrogów demokracji" uznaje osoby, które "atakują działania rządu mające na celu powstrzymanie pandemii Covid-19".
"Nasz podstawowy porządek demokratyczny, a także instytucje państwowe, takie jak parlamenty i rządy, były narażone na wielokrotne ataki od początku działań mających na celu powstrzymanie pandemii Covid-19" - przekazali urzędnicy.
ZOBACZ: GIS: woda w kranach jest bezpieczna, nie jest skażona koronawirusem
Potwierdzili, że członkowie ruchów kwestionujących obostrzenia i pandemię będą obserwowani przez Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV), czyli niemiecki kontrwywiad.
"Antydemokratyczne ruchy"
"W związku z postępującą radykalizacją, będziemy obserwować antydemokratyczne i zagrażające bezpieczeństwu wysiłki tych ruchów" - czytamy w komunikacie cytowanym przez "Der Spiegel".
Nadzór będzie polegał na przechwytywaniu wiadomości e-mail, śledzeniu spotkań i zdobywaniu o informacji o członkach.
MSW poinformowało także o stworzeniu departamentu, który zajmie się zwalczeniem działań mających na celu "delegitymizację państwa". W komunikacie podkreślono, że zaangażowani w koronasceptyczne działania są sympatycy AfD oraz członkowie grupy "Querdenken", mającej powiązania z amerykańskim ruchem QAnon.
Kim są "koronasceptycy"?
Grupy te rozwinęły się dzięki krytyce lockdownów i narzuconego reżimu sanitarnego. Obecnie obrały "za cel samo państwo, jego przywódców, firmy, prasę i globalizm. W ciągu ostatniego roku demonstranci atakowali funkcjonariuszy policji, przeciwstawiali się władzom cywilnym i w jednym z szeroko nagłośnionych incydentów wspięli się na schody Parlamentu" - pisze "New York Times".
ZOBACZ: Paszporty szczepionkowe. Jest decyzja Parlamentu Europejskiego
Oliver Nachtwey, profesor socjologii z Bazylei twierdzi, że powstały z powodu "braku zaufania do demokracji i instytucji". - To odwrócenie się od systemu politycznego i dzieje się to z pewnego rodzaju niepostępową buntowniczością - powiedział dziennikowi.
Ekspert rozumie działanie władz, ale zastanawia się, czy inwigilacja nie pogorszy sprawy. - Decyzja może doprowadzić do zaostrzenia pozycji, a nawet dalszej radykalizacji ponieważ państwo faktycznie potwierdza swój przesadny zasięg - przekazał Nachtwey.
"Formalna obserwacja tych ruchów przez krajową agencję wywiadu jest pierwszym krokiem w procesie, który może doprowadzić do uznania ich za niezgodnych z konstytucją i ostatecznie do zakazania im działalności" - podsumowuje "NYT".
Czytaj więcej