Złodzieje ukradli kępę sasanki z parku narodowego. Z całej Polski przyjeżdżano ją fotografować

Polska
Złodzieje ukradli kępę sasanki z parku narodowego. Z całej Polski przyjeżdżano ją fotografować
Lasy Państwowe/Martyna Lewandowska-Gross
Sasanki z olsztyńskiego Nadleśnictwa Myszyniec.

Jedna z najbardziej efektownych kęp chronionej sasanki otwartej w Biebrzańskim Parku Narodowym została w sobotę wykopana. "Nie przyjmie się w ogrodzie, w naturze nie odrośnie" - twierdzą przyrodnicy. "Symbol ochrony przyrody i fascynacja wielu ludzi... Tyle lat uszanowany cud..." - napisała przewodniczka biebrzańska Agnieszka Zach. Rośliny te są coraz częściej kradzione także w innych miejscach.

"Jeszcze wczoraj ta dorodna kępa sasanki otwartej rosła przy Carskiej Drodze w Biebrzańskim Parku Narodowym (woj. Podlaskie). Dziś nikt nie może już jej podziwiać. Została wykopana" - poinformował w środę Biebrzański Park Narodowy. Zniknęła najbardziej okazała kępa tych wiosennych kwiatów.

Dziura po kępie sasanek

Park poinformował o zdewastowaniu całego stanowiska, na którym rosła duża kępa sasanki otwartej. Miejsce to znajduje się w pobliżu Carskiej Drogi w tzw. basenie dolnym, czyli na południowym obszarze doliny Biebrzy od mostu koło wsi Wizna do mostu koło Osowca. "Nie był to odosobniony przypadek, ponieważ tej wiosny w basenie dolnym zostały wykopane jeszcze co najmniej trzy inne rozety sasanki otwartej" - podał park narodowy.

 

Sasanka otwarta należy do rodziny jaskrowatych i jest w Polsce objęta ochroną. Roślina ta jest w Polsce wpisana jako gatunek wymierający i zagrożony na "Czerwoną listę roślin i grzybów Polski". Wymieniona jest także w "Polskiej czerwonej księdze roślin" i również określona jest tam jako gatunek zagrożony. Roślina jest także wymieniona w unijnej dyrektywie siedliskowej wśród gatunków "ważnych w skali europejskiej" i przez to wymagających ścisłej ochrony gatunkowej. Ponadto rośliny z terenu parku narodowego chronią przepisy ustawy o parkach narodowych.

 

ZOBACZ: Pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego. Umorzono śledztwo

 

Park narodowy poinformował, że gatunek wycofuje się z siedlisk w Polsce z uwagi na zmiany klimatyczne, a strata każdego osobnika powoduje zmniejszenie puli genowej gatunku i w efekcie skutkuje osłabieniem jego populacji.

 

"Kępa sasanki otwartej, która została wykopana, była jednym z najbardziej dorodnych osobników w Parku. Była podziwiana przez turystów i fotografów z całej Polski" - napisała Magdalena Marczakiewicz z BbPN.

 

Przyrodnicy zwracają uwagę, że dzika roślina wykopana w pośpiechu nie przyjmie się w ogrodzie. Na domiar złego na skutek jej głębokiego wykopania prawdopodobieństwo odnowienia się jej z kłącza jest małe.

Zostań strażnikiem Carskiej Drogi

"Apelujemy do wszystkich przejeżdżających Carską Drogą, o niepozostawanie objętym wobec niszczenia przyrody w Biebrzańskim Parku Narodowym" - napisał park na Facebooku. "Podziwiajmy przyrodę parku i pozwólmy cieszyć się nią przyszłym pokoleniom" - dodano.

Przyrodnicy zachęcają do pomocy w ochronie sasanek otwartych przy Carskiej Drodze.

 

ZOBACZ: Pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego. Jest śledztwo i nagroda za "podpalacza"

 

Aby tak się stało wolontariusze mogą zgłosić się do parku. Każdy z nich może zostać "strażnikiem sasanki".

 

Kradzież rzadkiej rośliny zauważyła w minioną sobotę Agnieszka Zach. przewodniczka po biebrzańskich bagnach, która zamieściła w sieci zdjęcie zniszczonego stanowiska.


Dewastacja Borów Sasankowych

W poniedziałek Lasy Państwowe poinformowały o kradzieży kęp sasanki otwartej z olsztyńskiego Nadleśnictwa Myszyniec. Ktoś wykopał aż pięć osobników tego cennego gatunku - poinformowała Martyna Lewandowska-Gross.

 

Leśnicy zauważyli dewastację podczas przeglądu stanowisk sasanki. Ucierpiały stanowiska chronione na obszarze Natura 2000 Myszynieckie Bory Sasankowe. Sasanki rosły przy drodze we wsi Dęby, w gminie Łyse. Wykopano osobniki kwitnące, kluczowe dla zachowania populacji sasanki, których nasiona mogły dać początek kolejnym stanowiskom.

 

"Pozostaje mieć nadzieję, że wykopane rośliny wydały nasiona w ubiegłych latach, które mogą skiełkować w sprzyjających dla nich warunkach" - podało nadleśnictwo.

 

ZOBACZ: Rzadkie zjawisko w Tatrach. To pleń

 

Nadleśnictwo podało, że czynna ochrona tej rzadkiej rośliny, wpisanej do Polskiej Czerwonej Księgi Roślin, trwa od czterech lat.

 

Na splądrowanych stanowiskach zachowały się jeszcze osobniki, które w tym roku nie miały na tyle energii, by zakwitnąć. Ich obecność będzie można obserwować za kilka tygodni, gdy rozwiną się ich liście - podali leśnicy.

 

Niszczenie stanowisk roślin chronionych podlega karze grzywny w wysokości do 5 tys. zł - podkreślają Lasy Państwowe.

hlk/ sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie