Akcja CBA i oświadczenie Mariana Banasia. "Czasy bolszewickie, policyjne państwo"
- Ja i mój syn jesteśmy stale inwigilowani i represjonowani - w ten sposób prezes NIK Marian Banaś skomentował akcję CBA ws. jego oświadczeń majątkowych. Jego zdaniem, przypomina to "czasy bolszewickie". - Dzisiaj w rzekomo wolnej Polsce władza robi to samo. To policyjne państwo rządzone przez służby - uznał. Jak zapewnił, bez względu na "prowokacje służb" nie zrezygnuje ze stanowiska.
W środę funkcjonariusze CBA prowadzą przeszukania w "wytypowanym miejscach", w związku ze śledztwem dotyczącym m.in. podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych Mariana Banasia, szefa NIK. Agenci pojawili się m.in. w domu jego syna.
Samo Biuro wnioskowało o takie czynności, postanowienie wydała Prokuratura Regionalna w Białymstoku, która nie podaje jednak żadnych szczegółów.
Media: NIK ma dokumenty ws. wyborów "kopertowych"
Wcześniej, bo we wtorek, Onet napisał, że Najwyższa Izba Kontroli "dysponuje dowodami i dokumentami wskazującymi na to, że premier oraz szef jego kancelarii mieli świadomość, iż organizacja niedoszłych majowych wyborów kopertowych może być niezgodna z prawem".
ZOBACZ: NIK zawiadamia prokuraturę ws. Polskiej Fundacji Narodowej. "Podejrzenie przestępstwa"
Zdaniem Onetu, rządowi prawnicy "wyraźnie" ostrzegali premiera, że przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych w planowany przez rząd i PiS sposób będzie "złamaniem konstytucji oraz przepisów kodeksu karnego".
Mimo to premier miał wydać Poczcie Polskiej "polecenie wszczęcia przygotowań do organizacji wyborów korespondencyjnych, co kosztowało Skarb Państwa ponad 76 mln zł".
Banaś: przeszukanie w obecności moich wnuków, synowej i żony
W środę Marian Banaś wydał oświadczenie, w którym nawiązał do obu kwestii. - Działania CBA wobec Jakuba Banasia, mojego syna, nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie fragmentów wyników kontroli ws. (niedoszłych) wyborów korespondencyjnych - stwierdził.
Jak dodał, działania Biura "zakłóciły spokój" jego synowej. - Tę sytuację szczególnie przeżyły również moje wnuki. To kolejne przeszukanie na terenie tej samej nieruchomości - stwierdził.
WIDEO: Marian Banaś komentuje akcję CBA. Oświadczenie prezesa NIK
Zdaniem szefa NIK, zarówno on, jego syn i reszta rodziny są od przeszło roku "stale inwigilowani i represjonowani". - Dzieje się tak, aby zmusić mnie do rezygnacji ze stanowiska oraz zmiany wyników zakończonych i trwających kontroli - przypomniał.
Banaś dodał, że funkcjonariusze CBA zabezpieczyli "prywatne i służbowe dane jego synowej" z dokumentów, telefonów i komputerów.
- Przeszukanie zaplanowano tak, aby podczas niego była obecna moja żona, co ma być dodatkowym elementem nacisku. To przypomina czasy bolszewickie, gdy po ogłoszeniu stanu wojennego zostałem aresztowany i skazany na 4 lata więzienia - porównał.
"Będę bronił niezależności NIK, nie przeszkodzą w tym prowokacje służb"
W jego opinii, obecna władza "w rzekomo wolnej i niepodległej Polsce robi to samo". - Kto się z nią nie zgadza, na podstawie pomówień może być w każdej chwili aresztowany i skazany. To państwo policyjne w czystej postaci, rządzone przez służby, a nie premiera, prezydenta czy parlament - powiedział.
Marian Banaś przypomniał, że NIK to dzisiaj "jedyna niezależna instytucja, na którą nie ma wpływu władza ani żadna partia polityczna".
- Zapewniam, że do końca swojej kadencji będę bronił jej niezależności i żadne prowokacje oraz fałszerstwa służb temu nie przeszkodzą - podsumował prezes Izby.
Wyniki kontroli ws. wyborów korespondencyjnych NIK ma opublikować 18 maja.
Czytaj więcej