Nie ma sierści, z ran płynie krew. "To tylko kundel"
"Bazalt całe swoje życie spędził na krótkim łańcuchu, przypięty do spróchniałej budy, u boku troglodyty. Nigdy tez nie widział lekarza, bo przecież to »tylko kundel« i nic mu nie jest. Po drugie, »cudowny opiekun« nie będzie wydawał pieniędzy na jakiegoś psa, bo szkoda" - przekazał interweniujący w tej sprawie Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.
Interwencja działaczy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt (DIOZ) miała miejsce w sobotę, 24 kwietnia.
ZOBACZ: Sołtys ciągnęła psa za samochodem. Sprawą zajęła się prokuratura
Zostali oni powiadomieni przez mieszkankę Lubania, że na terenie miejscowości, w jednym z gospodarstw, mieszka mocno zaniedbany pies.
W rozmowie z inspektorami kobieta zaznaczyła, że o sytuacji została zawiadomiona lokalna Straż Miejska, ale działania funkcjonariuszy nie przyniosły żadnego rezultatu.
Schował psa do szopy
Właściciel początkowo ukrył psa przed urzędnikami DIOZ. "W dniu interwencji schował zwierzę do rozpadającej się szopy. Najpierw rolnik twierdził, że psa oddał, a potem, że zjadł go na obiad" - napisali obrońcy praw zwierząt.
Przekazali, że od zwierzęcia czuć "odór śmierci i gnijącego mięsa". Nie ma ono sierści, z licznych ran na ciele płynie ropa i krew.
ZOBACZ: Wyrzucił psa z czwartego piętra. Wcześniej wielokrotnie kopał i nie dawał jedzenia
"Cała skóra jest rozżarzona, niewyobrażalnie boli, a to powoduje mimowolne drgania mięśni. Bazalt niewyobrażalnie cierpi, ale na całe szczęście został odebrany i jest już leczony" - czytamy.
Zaapelowali o pomoc. "Razem możemy go uratować! Wystarczy ze każdy z Was przekaże na jego leczenie symboliczną cegiełkę" - proszą w podsumowaniu zbiórki, którą można znaleźć tutaj.
Czytaj więcej