Represje wobec liderów Związku Polaków na Białorusi. "To cena, którą płacimy"

Świat
Represje wobec liderów Związku Polaków na Białorusi. "To cena, którą płacimy"
PAP/EPA/ALEXANDER ASTAFYEV
Aleksandr Łukaszenka postanowił "lepić coś z działalności Polaków na Białorusi"

- Prawdopodobieństwo, że działacze polskiej mniejszości na Białorusi wyjdą na wolność jest niska. Spodziewam się, że czekają ich wyroki więzienia - ocenił w Polsat News Witold Jurasz, prezes Ośrodka Analiz Strategicznych. Jak mówił, to cena, którą płacimy za to, że "jesteśmy w forpoczcie UE jeśli chodzi o krytycyzm reżimu". - Zawsze twierdziłem, że powinniśmy być gdzieś pośrodku stawki - dodał.

Prezydent Andrzej Duda spotkał się we wtorek Warszawie z sekretarz generalną OBWE Helgą Schmid. Rozmowa dotyczyła m.in. priorytetów polskiego przewodnictwa w OBWE oraz sytuacji polskiej mniejszości na Białorusi.

 

Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys została w marcu zatrzymana i najpierw skazana na areszt za organizację "nielegalnej imprezy", za jaką władze uznały tradycyjny Jarmark Kaziuki. Potem została objęta postępowaniem karnym w związku z rzekomym "podżeganiem do nienawiści na tle narodowościowym" i "rehabilitacji nazizmu" i umieszczona w areszcie w Mińsku.

 

Borys i jeszcze trójce działaczy ZPB - Andrzejowi Poczobutowi, Irenie Biernackiej i Marii Tiszkowskiej, grozi od pięciu do 12 lat więzienia. Wszyscy przebywają w areszcie, usłyszeli już zarzuty.

 

"Mamy już oskarżenia o próbę zamachu stanu"

 

- Potrzebujemy formuły nacisku na Łukaszenkę, żeby porzucił eskalację represji wobec Polaków na Białorusi. Mam dosyć duże obawy, że będzie to trudne dlatego, że wszelkie naciski na Łukaszenki i dotychczasowe sankcje są mało skuteczne i słabe - mówił na antenie Polsat News Michał Kacewicz, ekspert ds. wschodnich z Telewizji Biełsat. 

 

Jak powiedział, Łukaszenka postanowił "lepić coś z działalności Polaków na Białorusi". Przypomniał, że białoruski prezydent łączy to z działaniami opozycji, które postrzega jako antypaństwowe. 

 

Dodał, że oskarżenia te "wchodzą na coraz wyższą orbitę". - Mamy już oskarżenia wobec pewnych osób zatrzymanych w Moskwie o próbę zorganizowania zamachu na samego Łukaszenkę i w tym kontekście Polska też się pojawiła - powiedział.

 

"Żeby ich uwolnić, trzeba mieć kontakty w reżimie"

 

- W pełni się zgadzam, że nasze działania niewiele przyniosą, żeby uwolnić liderów polskiej mniejszości - mówił z kolei Witold Jurasz. Zauważył, że ataki te dotyczą liderów Związku Polaków, a nie całej mniejszości na Białorusi. Jak podkreślił, żeby ich uwolnić, "trzeba mieć kontakty w reżimie, my tych kontaktów nie mamy".

 

- Trzeba ewentualnie podjąć targ z reżimem, tego targu podjąć nie chcemy. Prawdopodobieństwo, że Andżelika Borys, Andrzej Poczobut i inni działacze mniejszości wyjdą na wolność jest niska. Ja spodziewam się, że czekają nas wyroki więzienia i to nie będzie 15 dni ani 30 dni, tylko to będą dłuższe wyroki  - dodał.

 

ZOBACZ: Łukaszenka: przygotowywano zamach na mnie i moje dzieci

 

- To cena, którą płacimy za to, że nasz kraj jest w forpoczcie Unii Europejskiej jak chodzi o krytycyzm w stosunku do reżimu. Ja zawsze twierdziłem, że powinniśmy być gdzieś pośrodku stawki i ukryć się za innymi, dlatego że Niemcy nie mają mniejszości niemieckiej na Białorusi i w związku z tym nie mają zakładników, a my tych zakładników mamy, a skoro tak, to powinniśmy postępować ostrożnie - ocenił. 

 

Przypomniał, że "mamy doświadczenie historyczne, z którego wynika, że jak się zaczynają kłopoty, to nie za bardzo mamy jak pomóc liderom naszej mniejszości".

 

"Zniknąć z Rosji może na dwa sposoby" 

 

Eksperci rozmawiali także o stanie zdrowia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.

 

- Zniknąć z Rosji można na dwa sposoby - poprzez śmierć, ale uważam, że Putinowi nie będzie zależeć na tym, żeby Nawalny umarł w więzieniu. Drugi sposób to uwolnienie i pozwolenie na wyjazd, właściwie wygnanie z kraju, ale w tym momencie się chyba na to nie zanosi - mówił Michał Kacewicz. 

 

ZOBACZ: Białoruś: sąd zlikwidował polską szkołę w Brześciu

 

Zdaniem eksperta, "nie po to Kreml wydał tak surowy wyrok, żeby teraz poddać się i pozwolić mu na wyjazd". Dodał także, że "sam Nawalny, jadąc do Rosji, chyba do tego nie dążył". Ocenił, że władze będą starały się uratować Nawalnego i więzić go dalej.

 

WIDEO: Represje wobec Polaków na Białorusi. "Musimy znaleźć formę nacisku"

  

 

"Zapewne zabijano by go powoli"

 

Witold Jurasz ocenił z kolei, że niezależnie od wprowadzonych sankcji, Rosja pozostanie partnerem USA na Bliskim Wschodzie, w Afganistanie, w rozmowach sześciostronnych ws. Korei Północnej i w dialogu dot. bezpieczeństwa nuklearnego.

 

- Z tego punku widzenia Putinowi jest obojętne, czy Nawalny zginie, umrze, czy będzie żył - powiedział. Jak podkreślił, dla Putina prawdziwym zagrożeniem jest pokazanie słabości, a gdy prezydent USA Joe Biden "gra twardo, to naturalne jest, że i Putin musi grać wysoko".

 

Jurasz zaznaczył, że Nawalny też "gra", ponieważ rozpoczął głodówkę. - Inna sprawa, że ja go rozumiem, bo zapewne byłoby tak, że jego by zabijano powoli, dlatego postanowił postawić Kreml w sytuacji, w której Kreml musi wybrać: albo go uratować, albo pozwolić mu umrzeć - dodał.

laf/zdr / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie