Tusk skomentował zdjęcia Kopacz z kwietnia 2010 roku

Polska
Tusk skomentował zdjęcia Kopacz z kwietnia 2010 roku
European People's Party
Donald Tusk

Nie milkną komentarze po premierze "Stanu zagrożenia". W filmie Ewy Stankiewicz pokazano m.in. zdjęcia z prosektorium, na których widać ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz, a także mężczyzn, którzy pracowali przy sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Kopacz jest ostro krytykowana m.in. przez polityków PiS. W jej obronie stanął były premier Donald Tusk.

"Kiedy Ewa Kopacz pomagała rodzinom ofiar w najtrudniejszych sytuacjach, PiS z bezpiecznego ukrycia organizował akcję narodowego szczucia. I tak jest do dziś" - napisał na Twitterze Donald Tusk. 

 

 

Dotychczas nie udało nam się skontaktować z Ewą Kopacz. 

 

Film "Stan zagrożenia"

 

Jak poinformowano, film wyreżyserowany przez Ewę Stankiewicz został oparty na dokumentach Naczelnej Prokuratury Wojskowej i raporcie technicznym podkomisji do planowego zbadania wypadku lotniczego. Emisja tego filmu była wielokrotnie przekładana.

"W ostatnim niewygłoszonym przemówieniu, prezydent Lech Kaczyński podkreślał, że zabicie elity miało zniszczyć państwo polskie i utorować drogę Rosji sowieckiej do podboju Europy. Zdolność powiedzenia prawdy o tym, kto zabił, uważał za fundament naszej suwerenności" - oświadczono w filmie.

ZOBACZ: Szef unijnej dyplomacji: nie przygotowujemy nowych sankcji przeciwko Rosji

 

W dokumencie ukazano kontekst polityczny i stan relacji polsko-rosyjskich przed katastrofą smoleńską w 2010 r. "Lech Kaczyński prezydent Polski, kraju uzależnionego od Rosji przez niemal dwa poprzednie wieki, w 2010 r. dostrzegał odradzające się imperium rosyjskich służb specjalnych. Napad Rosji na Gruzję, uzależnienie Polski od rosyjskiego gazu, kłamstwa i wypieranie się mordów na Polakach podczas II wojny światowej we współpracy sowietów z hitlerowskimi Niemcami, prezydent Lech Kaczyński postrzegał jako zagrożenie dla Polski" - podkreślili autorzy filmu.

Zwrócono uwagę, że TU-154M, na krótko przed katastrofą przeszedł remont przeprowadzony w Rosji, przez firmę, której właścicielem był oligarcha zaprzyjaźniony z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. "Wiemy, że jeżeli nie było ochrony samolotu w Samarze to można było z tym samolotem zrobić i włożyć do niego cokolwiek się chciało i gdzie chciało" - powiedział Tomasz Grudziński, były zastępca szefa BOR.

 

Ukazana w filmie wirtualna symulacja wskazała, że w punkcie pod podłogą salonki generalskiej Tupolewa w górnym rogu baku paliwowego znajdowało się epicentrum eksplozji, która - w założeniu autorów - miała mieć miejsce w Smoleńsku. Podkreślono, że im bliżej tego punktu, tym większe rozdrobnienie konstrukcji samolotu, a szczątki salonki generalskiej zostały rozrzucone na całym wrakowisku.

 

"Huki i detonacje"

 

Tomasz Ziemski, specjalista podkomisji cytowany w filmie, powiedział, że zbadał tezę, zgodnie z którą skrzydło samolotu miało uderzyć w tzw. pancerna brzozę. "Okazało się, że poszycie górne zamiast być zgniatane przez pień drzewa od skrzydła, które na niego napierało, to te odłamki wybrzuszały, się wywijały się na zewnątrz do góry, a dolne zawijały się w loki powybuchowe na zewnątrz do dołu. To zupełnie zmienia obraz niszczenia końcówki tego skrzydła" - powiedział ekspert.

 

Z ujawnionych w filmie protokołów przesłuchań jednego ze świadków obecnych na lotnisku w Smoleńsku wynika, że słyszał on podczas katastrofy huki i detonacje. Inny świadek mówił z kolei o dźwiękach trzech wybuchów.

 

Autorzy wskazywali też na zaniedbania, które ich zdaniem miały miejsce po katastrofie. Zwrócono uwagę, że polscy śledczy przybyli na wrakowisko po 11 godzinach od wypadku. Jak dodano, Rosjanie skończyli już wówczas niektóre prace i wysłali część ciał do Moskwy.

 

Zdjęcia Ewy Kopacz

 

Cytowany w dokumencie specjalista medycyny ratunkowej, który był dzień po katastrofie w Moskwie, powiedział, że podczas identyfikacji ciał w prosektorium polscy medycy sądowi nie uczestniczyli w samych sekcjach. Ukazano przy tym zdjęcia z prosektorium, na których widać ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz, w towarzystwie m.in. pracowników zajmujących się przenoszeniem ciał ofiar katastrofy.

 

Na jednej z fotografii widać czarny worek położony na noszach.

jo/sgo/ / Polsatnews.pl / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie