4-latek w pieluszce błąkał się w nocy po ulicach Skierniewic
Czterolatek w nocy spacerował ulicami Skierniewic. Bosego chłopca w pieluszce zauważył kierowca ciężarówki, który zaopiekował się maluchem. Jak się okazało, dziecko wyszło z domu wykorzystując nieuwagę matki.
Około północy w nocy z czwartku na piątek kierowca ciężarówki zauważył spacerującego po ulicy w Skierniewicach małego chłopca. 4-latek był ubrany tylko w koszulkę z krótkim rękawem i miał założoną pieluszkę. Poruszał się boso w rejonie jednego z największych skrzyżowań w mieście.
Był zmarznięty
Mężczyzna zatrzymał się i zaopiekował chłopcem. O całej sytuacji powiadomił również policję.
- Chłopiec był zmarznięty, spokojny i nie płakał. Nie potrafił powiedzieć, jak się nazywa ani gdzie mieszka. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia, ale malec nie chciał wysiadać z radiowozu. Policjanci w asyście ratownika medycznego zawieźli malucha do szpitala, gdzie został przebadany - poinformowała Magdalena Studniarek ze skierniewickiej policji.
ZOBACZ: Łódź. Zostawiła syna w oknie życia, teraz chce go odzyskać. Nie jest to takie proste
Lekarze określili stan chłopca jako dobry i stwierdzili, że nie wymaga on hospitalizacji.
Odszedł kilkaset metrów od domu
Po kilkunastu minutach od zgłoszenia do policjantów, którzy stali przed szpitalem, podeszły dwie kobiety. Były to matka i starsza siostra czterolatka. Powiedziały, że szukają dziecka, które wyszło z mieszkania.
Matka chłopca była trzeźwa. Okazało się, że dziecko, wykorzystując jej nieuwagę, odeszło kilkaset metrów od swojego domu.
Sprawę wyjaśnia policja. - Zostanie przeprowadzone postępowanie, które wyjaśni jak mogło dojść do tej sytuacji oraz czy ktoś poniesie konsekwencje karne - przekazała Magdalena Studniarek.
Czytaj więcej