Hindusi świętują, kąpiąc się w Gangesie. Indie notują rekordy zakażeń
W środę tradycyjnej kąpieli w Gangesie podda się kilkaset Hindusów, biorących udział w obchodach nawaratri. Tłumne świętowanie zbiega się pandemicznymi rekordami notowanymi w Indiach. Kraj jest na drugim miejscu na świecie pod względem liczby zakażeń i zgonów.
Tysiące Hindusów przybędzie nad brzegi Gangesu, świętej rzeki, by rytualnie obmyć się w jej wodach. To element tradycyjnych obchodów święta nawaratri. Uroczystości odbywają się mimo pandemii, co skłania przeciwników indyjskich władz do krytyki i żądań odwołania wszystkich wydarzeń.
Do natychmiastowego wstrzymania wydarzeń wezwała na swoich stronach jedna z największych gazet, "Hindustan Times". Pisze, że "rząd szczęśliwie zezwolił na ogromne festiwale religijne".
Rekordy zakażeń
We wtorek w kraju potwierdzono 161 736 nowych zakażeń oraz 879 zgonów z powodu koronawirusa. Łączna liczba wynosi teraz 171 058, ofiar oraz prawie 13,7 miliona zakażonych.
To jedne z najwyższych liczb na świecie. Indie się na drugim miejscu zaraz po USA, gdzie potwierdzono dotychczas 31,2 mln zakażeń. Wyprzedziły pod tym względem Brazylię z 13,45 mln zachorowań.
Masowe zgromadzenia
Według przytaczanych przez Reutera lokalnych mediów, z około miliona osób, które kąpały się w poniedziałek w Gangesie w przekonaniu, że jego wody zmywają ich grzechy, ponad 100 uzyskało pozytywny wynik testu na obecność COVID-19.
Prawdopodobnie setki tysięcy kolejnych osób zanurzą się w wodach rzeki w mieście Haridwar w środę, w następny najważniejszy dzień obchodów.
Kłopotliwe nie są tylko zgromadzenia o charakterze religijnym. Niepokój przeciwników władz wywołują wiece wyborcze organizowane przez rządzącą partię Bharatiya Janata i partie opozycyjne. Premier Narendra Modi i minister spraw wewnętrznych Amit Shah przemawiali w poniedziałek na olbrzymich wiecach we wschodnim stanie Bengal Zachodni.
ZOBACZ: Hindusi dzwonią na linie alarmowe, żeby zamówić jedzenie. Kara: czyszczenie rynsztoku
Premier Shah publikował na Twitterze zdjęcia ze spotkań z tłumami zwolenników bez masek. Druga fala zakażeń, która na początku dotyczyła głównie dużych miast jak Mumbaj, w coraz większym stopniu rozprzestrzenia się w głąb kraju. Według Reutersa placówki opieki zdrowotnej na prowincji często są prymitywne.
আজকের শিলিগুড়ির রোড শোতে '২ রা মে দিদি বিদায় নিচ্ছে' এই সংকল্প নিয়ে পুরো উদ্দীপনা ও আত্মবিশ্বাসের সঙ্গে জনগণকে এগিয়ে যেতে দেখা গেছে। #Ebar200Paar pic.twitter.com/IqdOWWkK3c
— Amit Shah (@AmitShah) April 12, 2021
Minister zdrowia Indii, Harsh Vardhan, wymieniał kilka przyczyn. - Były wybory, zgromadzenia religijne, ponowne otwarcie urzędów, mnóstwo ludzi podróżujących, uczestniczących w spotkaniach towarzyskich i nieprzestrzegających zasad - mówił.
Sytuacja stale się pogarsza
Sytuacja pogarsza się stale od ubiegłego tygodnia. W poniedziałek dobowy przyrost zakażeń po raz pierwszy przekroczył próg 100 tys. W ocenie władz przyczyną zaostrzającej się sytuacji epidemiologicznej jest niechęć Hindusów do przestrzegania restrykcji - w tym do noszenia maseczek w miejscach publicznych. Od lutego, jak przypomina Reuters, indyjskie usługi i handel działają w normalnym trybie. Od tygodnia w wielu stanach obowiązują jednak pewne ograniczenia dotyczące sposobu obsługi klientów.
Najgorsza sytuacja panuje w stanie Maharasztra – trzecim pod względem wielkości i drugim pod względem liczby ludności w Indiach. Jego władze zarządziły zamknięcie wszystkich restauracji, galerii handlowych, a także miejsc sprawowania kultu religijnego.
ZOBACZ: UE wywiera presję na Indie. Chodzi dostawę 10 mln szczepionek
Wprowadzono też zakaz przemieszczania się i podróżowania, by w jakiś sposób zahamować przyrost nowych zakażeń, który stawia pod znakiem zapytania dalszą wydolność systemu ochrony zdrowia. W stolicy stanu, Bombaju, który jest głównym centrum finansowym w Indiach, zabrakło szczepionek.
Lockdown ogłoszony dla Bombaju w piątek ma obowiązywać do poniedziałku. Paradoksalnie, może on doprowadzić do pogorszenia sytuacji epidemiologicznej, ponieważ pracownicy zatrudnieni okresowo w Bombaju zaczęli masowo opuszczać miasto, co grozi rozprzestrzenieniem się epidemii na niewielkie miasta i wsie wokół metropolii, z których ci ludzie pochodzą.
Czytaj więcej