Protesty przedsiębiorców we Włoszech. Manifestanci próbowali wejść do budynku parlamentu
Kilkuset właścicieli włoskich restauracji i inni przedsiębiorcy starli się w poniedziałek z rzymską policją przed parlamentem. Manifestanci wznosili okrzyki "wolność, wolność". Jeden policjant został ranny.
Gwałtowny przebieg miała w Rzymie poniedziałkowa manifestacja przedstawicieli branży gastronomicznej. Protestujący rzucali w policjantów petardami i próbowali sforsować wejście do włoskiego parlamentu. Restauracje i bary w większości włoskich regionów od wielu miesięcy mogą serwować jedynie jedzenie na wynos.
Zamówień jest o wiele mniej niż przed lockdownem, bo Włosi przywykli do spędzania czasu w lokalach, wolą sami gotować niż zamawiać jedzenie na wynos. Właściciele restauracji nalegają, aby rząd natychmiast zgodził się na otwarcie ich lokali.
Akcja "Ja otwieram"
Protest w centrum Rzymu zorganizowali członkowie i sympatycy ruchu "Ja otwieram", którzy w minionych miesiącach restrykcji podejmowali próby otwarcia swoich lokali, łamiąc obowiązujące przepisy. Wcześniej zapowiadali, że przyjadą do Rzymu 130 autokarami z całych Włoch, by dokonać "inwazji na parlament". Mówili, że nie mogąc normalnie pracować, są od roku w "areszcie domowym".
ZOBACZ: "Otwieramy, bo nie przetrwamy". Przedsiębiorcy o swoich biznesach
Manifestanci wznosili okrzyki "wolność, wolność". Władze Wiecznego Miasta odmówiły organizatorom protestu zgody na jego przeprowadzenie, argumentując, że w obecnych warunkach pandemii przed gmachem Izby Deputowanych może manifestować do 100 osób.
Media podały, że do manifestantów dołączyli działacze neofaszystowskiego rzymskiego ruchu Casapound. Podczas protestu niektórzy demonstranci rzucali w stronę policji petardami. Interweniował specjalny oddział do tłumienia zamieszek. W kilku punktach stolicy doszło do napięć i blokad ulic. Nie podano liczby uczestników protestu.
Czytaj więcej