Facebook oskarżany o nierówne traktowanie manipulacji. Błyskawiczne reagowanie w Polsce
Władze Facebooka tolerowały próby wpływu na opinię publiczną za pośrednictwem portalu - mówi sygnalistka, która pracowała w firmie Marka Zuckerberga. Jako przykład wzorcowej reakcji firmy na ruch z fałszywych kont podaje Polskę.
"The Guardian" opisuje w poniedziałek wyniki swojego śledztwa. Przeanalizowano dokumenty dotyczące 30 spraw w 25 krajach, kiedy mechanizmy politycznej manipulacji zostały wykryte przez pracowników firmy i zgłoszone do zbadania. Dotyczą one zwłaszcza sztucznego zwiększania liczby reakcji i zasięgów informacji publikowanych w serwisie.
ZOBACZ: Rzecznik Finansowy: oszuści mogą wykorzystać dane, które wyciekły z Facebooka
Wyniki wskazują, że firma znacznie szybciej reagowała w sprawach poświęconych niektórym krajom, jak Tajwan, Korea Południowa czy USA, niż np. w sprawie Mongolii, Meksyku czy Afganistanu. Jednak, jak się okazuje, to Polska wypada najlepiej w zestawieniu.
Polskie interwencje traktowane priorytetowo
Problem dotyczy sytuacji, w których reakcje na treści publikowane na Facebooku są sztucznie manipulowane, by podbić ich zasięgi lub zdyskredytować treść przekazu. Facebook pozwala tworzyć fałszywe konta użytkowników albo strony facebookowe udające realnych użytkowników.
W jednym z przypadków opisanych przez "Guardiana" prezydent Hondurasu Juan Orlando Hernandez w sierpniu 2018 roku skorzystał na 90 proc. aktywności całego fałszywego ruchu na Facebooku w tym kraju. "To internetowy odpowiednik przywożenia autobusem fałszywych demonstrantów" - tłumaczy proceder "The Guardian".
ZOBACZ: Facebook dla odmiany robi coś dobrego i walczy z uprzedzeniami sztucznej inteligencji
Takie sytuacje dotyczą wielu krajów, gdzie aktywność na Facebooku może mieć wpływ na opinię publiczną. Zhang odkryła aktywność w Polsce, a także na Ukrainie, Tajwanie, we Włoszech, Azerbejdżanie czy Meksyku. "The Guardian" opracował je w formie zestawienia pod nagłówkiem: "Ile czasu zajęło Facebookowi odniesienie się do nieautentycznego zachowania po zgłoszeniu przez pracownika".
Na pierwszym miejscu jest Polska. Ruch z fałszywych kont w sieci wykrywano tu w ciągu jednego dnia. Siedem dni zajęło to w sprawach pochodzących z USA, 11 dni w wypadku Tajwanu, 24 dni dla spraw z Indonezji.
Tymczasem na interwencję 94 dni czekali mieszkańcy Salwadoru, 195 dni oczekiwały "czerwone flagi" z Argentyny, a te z Azerbejdżanu - 426 dni. "W niektórych przypadkach Facebook nie podjął żadnego działania" - piszą autorzy raportu.
Facebook bronią w walce politycznej
O tym, jak poważną bronią w walce politycznej może być Facebook, zrobiło się głośno po wyborach w 2016 roku. Afera Cambridge Analytica sprawiła, że po raz pierwszy przed senacką komisją śledczą zeznawali pracownicy Facebooka, w tym Mark Zuckerberg. Firma zobowiązała się wtedy do reagowania na sygnały o naruszaniu obiektywności i neutralnej roli platformy.
ZOBACZ: Afera Cambridge Analytica. "Facebook jak FBI z czasów Hoovera"
Teraz była pracownica firmy Sophie Zhang nagłaśnia sytuacje, w których firma nie podejmowała działań dostatecznie szybko. Kiedy została zwolniona we wrześniu 2020, napisała do pozostałych pracowników firmy długą notatkę. - Teraz już wiem, że mam krew na rękach - powiedziała. Po raz pierwszy o sprawie napisał wtedy serwis BuzzFeed.
Czytaj więcej