Ciąża, a koronawirus. "Chciałam, by moją córeczkę wyjęli, a mi pozwolili umrzeć"
Polska
Przedwczesne porody, a także poronienia, to smutny obraz odmiennego stanu w czasach walki z Covid-19.
Dla nich to podwójne zagrożenie i podwójny stres. Walczą nie tylko o swoje zdrowie, ale także o zdrowie nienarodzonego dziecka. Lekarze często muszą podejmować trudne decyzje. Przedwczesne porody, a także poronienia, to smutny obraz odmiennego stanu w czasach walki z Covid-19. Więcej o tym, jak ta walka wygląda z bliska, w materiale Małgorzaty Nowickiej-Aftowicz w "Raporcie".
Maleńka Zosia spędziła w szpitalu 30 dni. W dniu narodzin ważyła półtora kilograma. Przyszła na świat za wcześnie, bo jej mama zachorowała na Covid. Stan pani Karoliny był na tyle ciężki, że lekarze zdecydowali o natychmiastowym cesarskim cięciu w 31. tygodniu ciąży.
- Podpięto mnie pod maszynę "opti flow", która dostarczała mi tlen. Miałam nasilone objawy typowo covidowe, czyli m.in ogromny ból klatki piersiowej. Towarzyszyła mi świadomość, że nie oddychasz, czyli umierasz. Chciałam, by moją córeczkę wyjęli, a mi pozwolili umrzeć - powiedziała Karolina Radziszewska.
Choć początkowo leczono ją na zwykłe przeziębienie, bo test na koronawirusa wyszedł negatywnie, zakażenie w końcu potwierdzono. Covid-19 do tego stopnia osłabił jej organizm, że kobieta żegnała się już z najbliższymi.
"Przypadki są różne"
- Ja tak myślałam, moja rodzina tak myślała, lekarze. Ojciec dziecka myślał, że zostanie wdowcem z małym dzieckiem, byłam na skraju życia i śmierci - powiedziała Karolina Radziszewska.
To, jak groźny bywa koronawirus dla ciężarnych, z bliska obserwuje profesor Mariusz Zimmer, kierownik Katedry i Kliniki Ginekologii i Położnictwa Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Oddziały położnicze przeżywają teraz apogeum covidowych przypadków.
- Przypadki są różne i ekstremalnie ciężkie. Na OIOM-ie mamy teraz trzy ciężkie przypadki. Mamy są po porodach, dzieci są u ojców. Mamy walczą o życie, jedna z tych mam jest podłączona do ECMO (pozaustrojowego natleniania krwi - red.), to ostatnia deska ratunku. Druga z mam jest na respiratorze, inna na tlenie, tak właśnie wygląda infekcja covidowa w ciąży - tłumaczy prof. Zimmer.
Ciężarne bardziej narażone
Jak wynika z badań Światowej Organizacji Zdrowia u ciężarnych ryzyko ciężkiego przebiegu choroby znacznie wzrasta. Dlatego kobiety oczekujące dziecka, w razie niepokojących objawów, nie powinny zwlekać z wizytą u lekarza
- Jeśli podejrzewają objawy grypopodobne, muszą wykazać zwiększoną czujność farmakologiczną. Lepiej jest przesadzić z nadwrażliwością, niż dopuścić się zaniedbania, bo jak Covid wcześniej wykryjemy, to lepiej się go leczy - tłumaczy dr Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny, przedstawiciel inicjatywy "Nauka Przeciw Pandemii".
WIDEO: Ciąża, a koronawirus - "Raport"
Szczególnie newralgiczny jest początek ciąży. Wszystkim zakażonym koronawirusem pacjentkom lekarze zalecają obecnie zastrzyki z heparyną. Ma to uchronić je przed niebezpiecznymi skutkami choroby.
- W pierwszym trymestrze jest organogeneza, wiec ten pierwszy okres jest najgroźniejszy pod katem powstawania wad i ciężkich powikłań, zakrzepów w łożysku, dlatego niektóre pacjentki we wczesnej ciąży miały koronawirusa i te ciąże nie zakończyły się pomyślnie, były wczesne poronienia - powiedział dr Filip Dąbrowski, ginekolog-położnik.
Konieczne cesarskie cięcie
U kobiet, które ciężko przechodzą chorobę, a są już w zaawansowanej ciąży, lekarze wykonują cesarskie cięcie. Ratują w ten sposób życie dziecka, które zazwyczaj rodzi się zdrowe. O życie matki często muszą stoczyć walkę na OIOM-ie.
- Wirus atakuje płuca, wiec objawem jest niedotlenienie matki, ona się dusi, przez to niedotlenione jest również dziecko. Przez łożysko, dziecko jest zaopatrywane w tlen od matki, jak mama nie ma tlenu, to dziecko też. To jest problem. Musimy wtedy podjąć decyzję o rozwiązaniu - przyznaje prof. Zimmer
Taką decyzję podjęto również u jednej z pierwszych ciężarnych zakażonych koronawirusem w Polsce. W maju 2020 roku trafiła do szpitala covidowego w Kędzierzynie-Koźlu. Po porodzie leczono ją osoczem
- To było jedno z pierwszych przetoczeń w Polsce, pierwsze u kobiety tuz po porodzie. Po kilku godzinach wielka otucha w naszych sercach, bo mama ze stanu ciężkiego w oczach się poprawiała. Wybudzili ją ze śpiączki, kolejnego dnia ocenili jej stan jako dobry - powiedział dr Jacek Mazur z Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kędzierzynie-Koźlu.
Ciężarne muszą na siebie uważać
Nie wszystkie chore trafiają na OIOM. Ale nawet gdy koronawirus ma u przyszłej mamy łagodny przebieg, choroba zostawia po sobie ślad. Przekonała się o tym pani Marcelina, która zaraziła się w 24. tygodniu ciąży. Lęk o synka podczas domowej kwarantanny paraliżował.
- Byłam zestresowana, spięta, słabo spałam. Tętno mi skoczyło, miałam bardzo wysokie, nawet w stanie spoczynku. To było spowodowane stresem, strachem o kolejny dzień, czy mi się nie pogorszy, czy nic nie stanie się dziecku - przyznaje Marcelina Walczak.
Dlatego w czasie pandemii ciężarne powinny dbać szczególnie o siebie i o dziecko.
- Powinna unikać kontaktu, przestrzegać wszystkich standardów, nosić maseczkę, dezynfekować i wietrzyć dlatego, że w pomieszczeniach zamkniętych jest większe ryzyko zakażenia niż na otwartej przestrzeni - powiedział dr Ernest Kuchar.
Przyszłe mamy, po konsultacji z lekarzem, mogą również zdecydować się na szczepienie. Pierwszą dawkę przyjęła już Weronika Nawara, pielęgniarka pracująca do niedawna na oddziale covidowym. Latem przywita na świecie swoje pierwsze dziecko
- Jestem osobą, która wierzy w naukę. Czytałam badania, które powstały na przestrzeni tego czasu. Rozważyłam ryzyko i podjęłam decyzję o szczepieniu. Moim jedynym objawem, który przypominał mi o szczepieniu, był ból ramienia - przyznała Weronika Nawara.
Pani Karolina chciałaby, aby jej historia dała do myślenia wszystkim, którzy lekceważą zagrożenie i negują istnienie pandemii.- Trzeba mówić o tym jasno, nie bać się takich słów jak "śmierć", bo to po prostu jest i trzeba w to uwierzyć - podsumowuje.