Paweł Wypych i Władysław Stasiak. Państwowcy, nie politycy
W Katyniu z prezydentem chcieli być wszyscy. Władysław Stasiak miał lecieć z żoną, ale nie starczyło dla niej miejsca. Paweł Wypych długo przekonywał, że powinien tam być. Udało się to tylko dlatego, że Maria Kaczyńska miała mieć w Katyniu wystąpienie. Wypych, jako nieformalny rzecznik, miał o wszystko zadbać. "Państwowcy" - tekst Piotra Witwickiego z 10 kwietnia 2015 roku.
Początkująca praktykantka pojechała na sondę z mikrofonem. Miała nagrać wypowiedzi na temat pierwszego śniegu. O uroki zabawy na mrozie pytała kolejne osoby, bawiące się z dziećmi na sankach. Jedna z nich był wyjątkowo wygadana.
- To proszę jeszcze tylko powiedzieć, jak pan ma na imię?
- Paweł.
- A skąd pan jest?
- Z Warszawy.
Tak w redakcji pojawiła się wypowiedź uśmiechniętego pana. Temat "śnieg". Większość osób, które pełniła takie stanowisko, jak "Paweł z Warszawy", potraktowałaby całą tę sytuację jak zniewagę. Jak można nie rozpoznać sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta, który w dodatku był nieformalnym rzecznikiem prezydenta? A Paweł Wypych po prostu wypowiedział się o padającym śniegu tak, jak go o to poproszono. Władysław Stasiak działał identycznie.
ZOBACZ: Prokuratura Krajowa: śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej przedłużone
Schetyna: nasza przyjaźń przetrwała mimo różnic
Wraz z przejęciem przez nich sterów w Pałacu Prezydenckim, rozpoczął się nowy etap relacji z mediami. Andrzej Urbański, Anna Fotyga czy Piotr Kownacki byli na nie wiecznie obrażeni. Paweł Wypych i Władysław Stasiak nie mieli tego problemu. Długo tłumaczyli, dlaczego prezydent w jakiejś sprawie podjął daną decyzję. Nie należeli do politycznych wojowników, a Władysław Stasiak mimo tego, że był w rządzie PiS ministrem spraw wewnętrznych, nigdy nie zapisał się do partii.
– Były nawet pretensje do Władka, że tak miło oddał swój urząd Schetynie – mówi Jacek Sasin – przejęcie przez PO władzy było dla nas wtedy sporym ciosem.
Pamięta to też Grzegorz Schetyna, obecny minister spraw zagranicznych, który ciepło wspomina Stasiaka: – Studiowaliśmy historię w jednej grupie na Uniwersytecie Wrocławskim. Współpracowaliśmy razem w opozycji. Nasza przyjaźń przetrwała próbę czasu i to mimo różnic politycznych. Był wzorem urzędnika państwowego nowych czasów.
Nigdy nie startowali do Sejmu
Wypych, jak i Stasiak, widzieli samych siebie jako urzędników, a nie polityków. Nigdy nie startowali do Sejmu. Mimo tego, że możliwości było wiele. Obydwaj działali przecież od najmłodszych lat. Wypych doświadczenie z harcerstwa przeniósł do samorządu. Był najmłodszym radnym na Pradze Południe. W wieku 22 lat, gdy wybrano z list Komitetu Obywatelskiego.
– Nikt w Warszawie na rzecz niepełnosprawnych nie zrobił tyle, co on – wspomina Adam Kwiatkowski, dziś poseł, a wtedy radny.
Wypych organizował konkursy Warszawa bez barier, turnusy rehabilitacyjne dla dzieci i wprowadzał ułatwienia w transporcie. Był szczególnie zmotywowany, bo miał niepełnosprawną siostrę.
– W Kancelarii Premiera dostał „ścianę płaczu”, czyli sprawy społeczne – wspomina Małgorzata Wypych, żona Pawła – strasznie się im poświęcał.
Gdy był prezesem ZUS, po raz pierwszy udało się pozyskać środki europejskie.
Przygotowywał Polskę do wejścia do strefy Schengen
Żywiołem Władysława Stasiaka były sprawy mundurowych. Na początku lat 90, w NIK-u, zajmował się obroną narodową. Jako zastępca prezydenta Warszawy – porządkiem publicznym.
– Stasiak codziennie chodził do pracy pieszo, w swoich górskich traperach – wspomina Andrzej Duda – pewnego dnia panowie w bramach zaczęli mu meldować: wszystko w porządku, panie komendancie.
Jako minister spraw wewnętrznych przygotowywał Polskę do wejścia do strefy Schengen. Jego najważniejszym zadaniem była modernizacja służb mundurowych. Projekt przeszedł jednogłośnie w Sejmie.
– Jechaliśmy na wakacje i przekraczaliśmy granicę – wspomina Barbara Stasiak, żona Władysława – a strażnicy graniczni podchodzili i mówili: panie ministrze, zasłużył pan na urlop. Nikomu nie powiemy, gdzie pan jedzie.
ZOBACZ: Kaczyński o katastrofie smoleńskiej. "Nie mam pewności, czy uda się wyjaśnić przyczyny"
"Dwóch wielkich facetów, po 190 cm"
We wspomnieniach współpracowników i bliskich zarówno o Stasiaku, jak i Wypychu pojawia się zawsze jedno sformułowanie: Gdy słyszał, że coś jest niemożliwe, mówił: musimy spróbować.
Tak też było w Pałacu Prezydenckim.
- Weszło dwóch wielkich facetów po 190 cm wzrostu, którzy byli nieprawdopodobnie solidni - wspomina Andrzej Duda - Wypycha ludzie nie znali z tej strony, ale on był typem dowódcy, który wydawał komendy.
- Paweł wchodził w coś i czytał wszystko. Potem spotykał się z ludźmi zainteresowanymi jakimś tematem i wiedział więcej od nich - mówi Adam Kwiatkowski.
"O 17 miał wrócić"
W Katyniu z prezydentem chcieli być wszyscy. Władysław Stasiak miał lecieć z żoną, ale nie starczyło dla niej miejsca. Paweł Wypych długo przekonywał, że powinien tam być. Udało się to tylko dlatego, że Maria Kaczyńska miała mieć w Katyniu wystąpienie. Wypych, jako nieformalny rzecznik, miał o wszystko zadbać.
- Chciałbym, żeby w Polsce, po różnych stronach sceny politycznej, było więcej takich ludzi, jak Władysław Stasiak - mówi Grzegorz Schetyna.
Małgorzata Wypych: - W sobotę rano pożegnał się dzieciakami i wyszedł z domu. Przypomniałam, że wieczorem idziemy na bal.
Barbara Stasiak: - Dzień wcześniej miałam urodziny. Siedzieliśmy do późna i 10 kwietnia rano nawet się specjalnie nie żegnaliśmy. O 17 miał wrócić. Pomyślałam: super, dawno nie było go w domu tak wcześnie.
Pierwotnie tekst ukazał się w serwisie 300polityka w 2015 roku.
Czytaj więcej