"Słabszy złoty nie jest powodem do zmartwień". Prezes NBP mówi o odbudowie gospodarki
- Słabszy złoty nie jest powodem do zmartwień, wspiera odbudowę gospodarki po ubiegłorocznym załamaniu - powiedział prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Ponownie podkreślił, że jego zdaniem nie ma co myśleć o podwyżkach stóp procentowych.
- Przejściowo inflacja może wzrosnąć powyżej górnego pasma odchyleń, ale w przyszłym roku będzie bliżej środka celu inflacyjnego - powiedział w piątek prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Powtórzył też, że według jego przewidywań, do końca kadencji RPP stopy procentowe się nie zmienią.
Podczas piątkowej konferencji prasowej padło pytanie, czy NBP dostrzega ryzyko przekroczenia górnej granicy celu inflacyjnego NBP.
ZOBACZ: Zakup 100 ton złota na rezerwy. Zapowiedź prezesa NBP
- W żadnym wypadku nie bagatelizujemy inflacji - zapewnił Glapiński. Jego zdaniem wskaźnik może przejściowo wzrosnąć powyżej górnego pasma odchyleń, jednak w przyszłym roku inflacja będzie blisko środka pasma.
"Znajdziemy się tam, gdzie chcemy się znaleźć"
Przypomniał, że cel inflacyjny ma charakter średniookresowy. - Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku znajdziemy się w tym miejscu, w którym zgodnie z naszymi założeniami chcemy się znaleźć - podkreślił.
Jak ocenił prezes NBP, zbyt szybkie sprowadzanie inflacji do celu może wiązać się z wysokimi kosztami społecznymi: wzrostem bezrobocia i pogorszeniem sytuacji firm.
- Jak można dyskutować podwyżkę stóp w warunkach kryzysu, niejasnej perspektywy dotyczącej tej fali pandemii, nie wiadomo, czy nie będzie następnej, niejasnej reakcji gospodarki na obostrzenia i silnych przynajmniej trzech szoków podażowych przychodzących z zewnątrz. Co by dało podwyższenie stóp procentowych wobec wysokich cen ropy naftowej, energii elektrycznej i kosztów wywozu śmieci? - zauważył prezes banku centralnego.
- Odeszliśmy od retoryki sygnalizowania możliwości obniżki stóp procentowych, ale ona nadal istnieje. Jesteśmy bardzo, bardzo daleko od tej sytuacji, tak jak jesteśmy jeszcze dalej od retoryki zacieśniania polityki pieniężnej - wskazał Glapiński.
Dodał, że w swoim imieniu przewidywałby, że do końca kadencji Rady Polityki Pieniężnej stopy procentowane pozostaną na niezmienionym poziomie, chociaż inflacja może się znaleźć przejściowo powyżej górnego pasma.
Zgodnie z założeniami polityki pieniężnej symetryczny cel inflacyjny to +/- 2,5 proc.
"Polska staje się krajem coraz bogatszym"
Na pytanie dziennikarzy o to, czy RPP planuje podniesienie stóp procentowych, szef NBP wskazał, że wszystkie główne banki centralne utrzymują bardzo łagodną politykę pieniężną. - Wysyłają silny sygnał, że pomimo wzrostu cen surowców, mimo pojawiania się pewnych ograniczeń w przemyśle, co popodbija inflację, będą kontynuować bardzo luźną politykę monetarną, oczkując że gospodarki wyjdą zdecydowanie z kryzysu, nabiorą pewnego rozpędu - wskazał. - I tak samo my robimy - dodał.
Jak zaznaczył, Polska staje się krajem coraz bogatszym. Metody działania NBP i polityka pieniężna stają się bardziej tożsame z polityką najwyżej gospodarczo rozwiniętych demokracji. Ta polityka będzie różnić się tylko tym, że my mamy własną walutę.
- Jeśli wejdziemy na ścieżkę trwałego, stabilnego i szybkiego wzrostu gospodarczego, wtedy będziemy mogli zrezygnować z wydłużania okresu utrzymywania bardzo niskich stóp procentowych, bez obawy, że zakłócimy rytm wzrostu gospodarczego - dodał.
- Póki co w tej chwili jest stanowczo zbyt wcześnie, żeby dyskutować i rozważać jakiekolwiek zacieśnienie polityki pieniężnej - podkreślił. - To byłby błąd - ocenił.
"Inflacja jest podbijana przez szoki podażowe"
Dodał, ze nie możemy w żadnym wypadku wyhamować odbudowy gospodarczej po pandemii. Jak zaznaczył, jest daleko za wcześnie, aby o tym dyskutować.
- Mamy sytuację, że inflacja jest podbijana przez szoki podażowe, a już pojawiają się głosy, żeby myśleć o podwyżce stóp i zamrażaniu gospodarki. To jest wbrew sztuce prowadzenia polityki pieniężnej i rozsądkowi - powiedział szef NBP.
- Co do możliwości łagodzenia polityki pieniężnej, nie mówimy w tej chwili o tym, ale zachowujemy taką gotowość. Wszystko zależy od koniunktury. Nie zakładamy, że koniunktura się załamie, a pandemia gwałtownie rozwinie. To jest nie do przewidzenia - zaznaczył.
Jak wskazał, "zakładamy, że będzie realizowany scenariusz optymistyczny, że w lecie dojdziemy do normalności, a koniunktura się poprawi i wejdziemy na tory wzrostu gospodarczego".
Sprawa rynku mieszkaniowego
Prezes NBP był pytany, czy utrzymujący się dynamiczny wzrost cen mieszkań i wzrost zainteresowania kredytem mieszkaniowym nie są niepokojącymi sygnałami, które mogą sugerować rosnącą bańkę na rynku nieruchomości. Zgodnie z danymi GUS, w IV kw. 2020 r. ceny mieszkań wzrosły o prawie 9 proc. rdr, natomiast banki sygnalizują 35-proc. rdr wzrost zainteresowania kredytem mieszkaniowym w marcu br.
Glapiński powiedział, że w warunkach pandemii oczywisty jest spadek kredytów ogółem w gospodarce, natomiast jedyną kategorią, która dynamicznie rośnie, jest złotowy kredyt mieszkaniowy, który wzrasta o ok. 10 proc. rdr.
- Jest zasadnicze odbicie popytu na kredyt mieszkaniowy, ale kwoty udzielanych kredytów nie odbiegają od wartości udzielanych przed rokiem. Tu nie ma żadnej zmiany. My na bieżąco gromadzimy dane z rynku nieruchomości, wydajemy okresowe raporty w tych kwestiach (...), wydajemy znaczne środki na monitorowanie rynku nieruchomości, bo to jest ważny element. Dopóki zainteresowanie zakupem mieszkań, tych na kredyt, spotyka się z odpowiednim dostosowaniem po stronie podaży przez rozpoczynanie nowych budów, ryzyko bańki jest ograniczone. Według naszych ocen ono nie występuje - powiedział Glapiński.
- Obecna sytuacja na rynku mieszkaniowym, dynamicznie się rozwijającym, nie pokazuje napięć zagrażających nagłym, istotnym załamaniem popytu i cen, co by wynikało z sytuacji makroekonomicznej, pozytywnej przecież u nas - rosnących dochodów, rosnących płac, stabilnego bezrobocia, najniższego w Europie - dodał.
Zwrócił uwagę na czynniki strukturalne. - W Polsce nadal, przykro to stwierdzić (...), bardzo brakuje mieszkań. Istnieją bardzo liczne rodziny, które nie posiadają własnego mieszkania - stwierdził szef NBP. Zauważył, że mieszkań brakuje szczególnie w miastach, dużych miastach i tam mieszkania są budowane.
- Jak dotąd nie ma jakiegoś dużego zjawiska zakupów spekulacyjnych, nadmiernego finansowania zakupów kredytem, jakąś dźwignią kredytową - to napędza zwykle wzrost cen i to jest niebezpieczne. Monitorujemy to, na razie powodów do obaw nie ma - zapewnił szef banku centralnego.
Czytaj więcej