"Narodowy Spis Fałszywych Danych". Mniejszości apelują do GUS o zaprzestanie dyskryminacji
- Dwa elementy Spisu naruszają w naszej ocenie prawa osób LGBT+ - podkreślają sygnatariusze listu, który wysłany został do prezesa GUS. Przypominają, że jako organ centralny administracji rządowej jest on odpowiedzialny za przestrzeganie praw człowieka.
List otwarty, datowany na 8 kwietnia, przesłany został "w imieniu organizacji pozarządowych i grup nieformalnych działających na rzecz poszanowania i realizacji praw człowieka, w szczególności praw osób LGBT+". Organizacje zwracają w nim uwagę jedno z pytań w formularzu trwającego właśnie Spisu Powszechnego. Adresatem listu jest Prezes Głównego Urzędu Statystycznego, odpowiedzialnego za przeprowadzenie spisu. Funkcję tę sprawuje Dominik Rozkrut.
ZOBACZ: Unia Europejska "strefą wolności dla osób LGBTIQ". PE przyjął rezolucję
"Obecny formularz Spisu w sposób rażący narusza godność i prawo do ochrony życia prywatnego osób transpłciowych przed formalnym uzgodnieniem płci (tj. osób, których płeć metrykalna pozostaje niezgodna z ich płcią rzeczywistą) oraz osób niebinarnych. Naraża je także na odpowiedzialność karną i wykroczeniową" – piszą autorzy listu.
Kwestia określenia płci
Wyjaśniają, że podczas wypełniania formularza konieczne jest podanie numeru PESEL oraz płci. Jeśli te dane nie zgadzają się ze sobą, formularz nie pozwala przejść dalej. W systemie zaś można być tylko mężczyzną albo kobietą. Organizacje pozarządowe podkreślają, że w polskim prawie dopuszczalne jest ustalenie płci metrykalnej na drodze sądowej. A to oznacza, że mogą istnieć osoby, których rzeczywista płeć różni się od tej określonej w akcie urodzenia. W Polsce według autorów listu ponad 80 proc. osób transpłciowych ma tę rozbieżność widoczną w dokumentach.
Autorzy listu zwracają też uwagę na fakt, że są w Polsce osoby, które zawarły za granicą małżeństwo z osobami tej samej płci. "Jak wynika z informacji, które otrzymujemy, pary te mają wątpliwości co do prawidłowego określenia swojego stanu cywilnego w formularzu Spisu, a część z nich rozważa określenie swojego stanu cywilnego jako żonaty/zamężna. Dotychczas polskie organy administracji publicznej stały na stanowisku, że takie związki małżeńskie nie są uznawane na terytorium RP, odmawiając osobom tej samej płci transkrypcji ich zagranicznych aktów małżeństwa do polskiego rejestru stanu cywilnego. Z przepisów prawa ani praktyki jego stosowania nie wynika jednak jednoznacznie czy osoby te są stanu wolnego, a w konsekwencji czy mogłyby np. zawrzeć kolejny związek małżeński na terytorium Polski z osobą innej płci od ich płci metrykalnej".
Aktywiści zwracają uwagę, że osoby te mają prawo, by nie być uważane i nie uważać się za pozostające w stanie wolnym. A podanie nieprawdziwych danych także tutaj skutkuje odpowiedzialnością. Autorzy listu zwracają się w tej sprawie o wyjaśnienie, co wpisywać w takiej sytuacji, jednocześnie podkreślając swoje stanowisko.
Konsekwencje dyskryminują LGBT+
Aktywiści zauważają, że bez wprowadzenia odpowiednich zmian spis powszechny nie będzie prezentował właściwych danych na temat ludności Polski. " Jednocześnie umożliwienie osobom LGBT+ wskazania prawdziwych danych w Spisie Powszechnym to warunek rzetelności i adekwatności jego wyników. Na dane zawarte w Spisie będziemy powoływać się przez następne lata, dlatego tak istotne jest aby odzwierciedlały one rzeczywistą sytuację społeczną obywateli i obywatelek, a nie stanowiły pretekst do wykluczenia i ukrycia osób LGBT+"
Pod listem podpisały się 44 organizacje, w tym Kampania Przeciw Homofobii, Replika, Trans-Fuzja, Stonewall, Lambda czy Miłość Nie Wyklucza. Podpis złożyła także Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Wykluczeni także Ślązacy
O uznanie w kontekście spisu powszechnego walczy też mniejszość narodowości śląskiej. Na początku stycznia br. pod hasłem "Śląskiej sztamy" przedstawiciele regionalnych stowarzyszeń i organizacji oraz związani z tymi środowiskami politycy i społecznicy zawarli porozumienie na rzecz promocji Spisu Powszechnego 2021 oraz możliwości deklarowania w nim narodowości śląskiej i języka śląskiego. Przewidziano działania promocyjne prowadzone przez sygnatariuszy porozumienia.
Posłanka Monika Rosa z KO na briefingu w Katowicach wskazała, że trwający Spis Powszechny to czas, w którym Ślązacy i Ślązaczki mogą pokazać i kolejny raz udowadniać, że istnieją. - Mają swoją narodowość i mówią w domu językiem śląskim - jest to dla nas naturalne, że jest narodowość, którą chcemy się pochwalić i jesteśmy z tego dumni. Nie chcemy być ukryci przez kolejne 10 lat do kolejnego spisu – podkreśliła.
ZOBACZ: Śląsk. Rolnik znalazł cmentarzysko sprzed 4 tys. lat. Zaskakująca forma pochówku
- Walczymy o uznanie nas za mniejszość etniczną, walczymy o uznanie języka śląskiego za język regionalny. Walczymy tak naprawdę o podstawowe prawa człowieka, do tego, żeby żyć zgodnie ze swoją tożsamością, żeby moc porozumiewać się językiem, którym mówimy. Dlatego tutaj jesteśmy, my spisani jako narodowość śląska – zaakcentowała posłanka z Katowic.
Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań trwa od 1 kwietnia do 30 września. Uczestnictwo w odbywającym się co 10 lat spisie jest obowiązkowe.
Czytaj więcej