Władze pięć razy burzyły im dom. Palestyńczycy mieszkają w jaskiniach

Świat
Władze pięć razy burzyły im dom. Palestyńczycy mieszkają w jaskiniach
Pixabay/Free-Photos/zdj. ilustracyjne
Rodzina Abu Kebasha mieszka w trudnych warunkach. W jaskini jest tylko jedna żarówka, która czerpie energię z ogniw słonecznych, założonych dzięki pomocy z Danii

Sześć rodzin żyje w naturalnych jaskiniach na zboczach wzgórz na Zachodnim Brzegu, bo izraelskie władze zarządzające zamieszkiwanym przez nie obszarem nie pozwalają im zbudować domów "ze względów bezpieczeństwa". Palestyńczycy nie chcą z kolei opuścić regionu, bo obawiają się, że wówczas teren zostanie całkowicie zdominowany przez osadników.

- Nasze życie jest bardzo trudne, ale nasza obecność na tej ziemi jest jedyną rzeczą, która je chroni. Osadnicy przejmą ziemię opuszczoną przez jej mieszkańców - mówi 74-letni Abu Kebash, który wraz z ośmioma córkami i żoną mieszka w jaskini Tur na południe od Samou na południowym Zachodnim Brzegu.

 

ZOBACZ: Trybunał w Hadze wszczyna śledztwo ws. zbrodni wojennych na terytoriach palestyńskich

 

Rodzina żyje otoczona z trzech stron izraelskimi osadami na obszarze zarządzanym przez izraelskich urzędników. "Stało się to więzieniem dla jego bliskich i sześciu innych rodzin nadal tam mieszkających" - pisze dziennik "Al-Monitor".

 

 

Mężczyzna powiedział, że trzykrotnie występował o pozwolenie na budowę domu dla swojej rodziny. Jednak za każdym razem izraelska administracja cywilna odrzucała wniosek, zasłaniając się względami bezpieczeństwa. Kebash twierdzi, że władze "zburzyły pięć domów", które samodzielnie skonstruował i "próbowali zburzyć jaskinię, ale nie byli w stanie".

 

Warunki życia

 

Rodzina Abu Kebasha mieszka w trudnych warunkach. W jaskini jest tylko jedna żarówka, która czerpie energię z ogniw słonecznych założonych dzięki pomocy z Danii.

 

Nie ma tu dróg i linii elektroenergetycznych, bo ich stworzenie wymaga zgody izraelskich władz, a te są temu niechętne.

 

ZOBACZ: Administracja Bidena przywraca pomoc dla Palestyńczyków

 

Trudności mieszkańcy napotykają zarówno latem - kiedy ziemia wysycha i, aby zapewnić wodę pitną dla rodziny i potrzebną do nawodnienia ziemi muszą ją kupować po zawyżonych cenach - jak i zimą, gdy kałuże deszczówki odcinają ich od świata i muszą czekać na ustąpienie wody, aby wyjść z jaskini.

 

Nie poddają się

 

Żyją z uprawy pszenicy, warzyw i winogron oraz hodowli pszczół, kur i innych zwierząt. Ich główne źródło utrzymania to sprzedaż miodu i masła ghee. Towar wożą do miasta traktorem co 10 dni.

 

Mimo przeciwności, nie poddają się. Najstarsza córka Rania marzy o studiach. Udało jej się ukończyć szkołę średnią, chociaż podróż do niej zajmowała cały dzień. Inne dziewczynki także się uczą.

 

Mohammad Nidal, inżynier budownictwa lądowego pracujący w gminie Samou twierdzi, że niegdyś obszar ten tętnił życiem, ale "wraz z początkiem izraelskiego osadnictwa na tym obszarze w 1984 roku i budową muru wiele rodzin uciekło przed atakami osadników i armii izraelskiej".

rsr/ac/ "Al-Monitor" / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie