Nadużycia w krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych. Wpłynęły cztery zgłoszenia
Do działających w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie rzeczników ds. etyki wpłynęły cztery zgłoszenia, dotyczące różnego rodzaju nadużyć - poinformowała w czwartek uczelnia. Jak dodała, trzy postępowania zostały już zakończone, a jedno jest w toku,
Rektor Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie Dorota Segda w przekazanej informacji doprecyzowała, że rzecznicy ds. etyki, do których wpłynęły oficjalne zgłoszenia, działają na AST od kwietnia ub.r.
ZOBACZ: Bartosz Bielenia przeprasza. "Jestem sprawcą przemocy"
Ponadto poinformowała, że rzecznicy ci - bez oficjalnego zgłoszenia - wyjaśniają sprawę opisaną w mediach społecznościowych przez jednego ze studentów uczelni, która dotyczy zatrudnionego na niej pedagoga.
Segda, pytana przez PAP, czy pod specjalny adres mailowy, zamieszczony w niedawnym oświadczeniu władz działającego w strukturach AST Wydziału Reżyserii Dramatu, zgłosiły się osoby, które doświadczyły przemocy wyjaśniła, że do czwartku wpłynęło jedno zgłoszenie.
"Uczelnia nie składa zawiadomień na policję"
Segda była pytana również o to, czy sygnały o stosowaniu przez byłych lub obecnych pedagogów przemocy zostały przekazane służbom. - Same sygnały nie podlegają przekazywaniu policji czy prokuraturze, natomiast złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa wymaga od podmiotu zgłaszającego posiadania uzasadnionego podejrzenia co do możliwości jego popełnienia - wskazała rektor. Jak dodała, "uczelnia nie składała zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa".
W swojej odpowiedzi rektor przypomniała także, że pod koniec marca br. powołana została zewnętrzna rzeczniczka ds. etyki. Będzie ona "przyjmowała zgłoszenia od osób poszkodowanych, które wolałyby je powierzyć osobie zaufanej, ale niezwiązanej z żaden sposób ze strukturami uczelni".
Akademia planuje także m.in. cykliczne warsztaty antymobbingowe; podobne zajęcia, skierowane do pedagogów i studentów AST, odbyły się już w ubiegłym roku. W tym czasie powołani zostali także rzecznicy ds. etyki oraz ich zastępcy, działający w Krakowie, Wrocławiu i Bytomiu (w dwóch ostatnich miastach mieszczą się filie krakowskiej AST). Wtedy też wprowadzony został kodeks etyki i zatwierdzony przez samorząd studencki regulamin funkcjonowania rzeczników. Z kolei w roku 2019 powołany został zespół ds. opracowania dokumentacji dotyczącej przeciwdziałania dyskryminacji i mobbingowi, w którego skład weszli m.in. nauczyciele akademiccy i studenci.
Zaczęło się od jednego postu
W połowie marca br. absolwentka łódzkiej Szkoły Filmowej Anna Paliga upubliczniła oskarżenia o nadużycia i przemoc stosowaną wobec studentów tej uczelni. Z nazwiska wymieniła pedagogów, w tym byłego rektora, którzy podczas pracy z przyszłymi aktorami mieli dopuszczać się aktów przemocy słownej i fizycznej.
ZOBACZ: "Albo zdejmiesz stanik, albo wyrzucę cię z uczelni". Aktorka oskarża łódzką filmówkę
Po wpisie młodej aktorki w mediach społecznościowych i przestrzeni publicznej pojawiły się dziesiątki relacji absolwentów szkół teatralnych. Dzielili się oni swoimi doświadczeniami, niejednokrotnie wskazując przy tym na konkretne sytuacje, w których miało dochodzić do nadużyć, a także na osoby, które miały się ich dopuszczać. Artyści zwracali uwagę nie tylko na słowne i fizyczne ataki, ale także na to, że niejednokrotnie fakt stosowania przemocy miał być ukrywany. Głos zabrali zarówno młodzi aktorzy, którzy szkoły skończyli niedawno, jak i ci, którzy ich mury opuścili już lata temu.
"Znam ten strach i znam ten wstyd, znam to upokorzenie i poczucie bezwartościowości! Wszyscy się baliśmy i tylko niektórzy uciekli; byłem jednym z nich!" - napisał Dawid Ogrodnik. "Byłam świadkiem ataków słownych i fizycznych na studentów. Dotyczyły nie tylko oceny wykonywanych zadań aktorskich, ale też wyglądu, orientacji seksualnej, czy nawet znaku zodiaku" - relacjonowała z kolei Wiktoria Wolańska. Oba wpisy odnoszą się do zachowania tej samej pedagog.
Fala wyznań
Nadużycia, których miała się ona dopuszczać, opisała także Magdalena Osińska; to pod jej adresem wykładowczyni miała wykrzykiwać: "przez takich jak wy było Auschwitz", a następnie mówić: "płacz, płacz, lubię jak małe dziewczynki płaczą".
Z kolei Zofia Wichłacz, która - jak sama napisała - w warszawskiej Akademii Teatralnej "wytrzymała" tylko jeden semestr, przyznała, że w tym czasie była świadkiem "wielu sytuacji poniżania, nękania, a nawet molestowania studentów". "Czułam, że z każdym tygodniem, miesiącem spędzonym w tej instytucji zamykam się bardziej, staje się bardziej lękliwa, wycofana, przerażona" - wskazała aktorka.
Traumatyczną dla siebie sytuację opisała także Joanna Koroniewska, która przyznała, że została zmuszona do uczestniczenia w przygotowaniach do spektaklu dyplomowego, kiedy opiekowała się ciężko chorą matką. "Oczywiście tego samego dnia, którego wyjechałam na próbę do Łodzi, moja mama umarła. W hospicjum. W samotności" - napisała aktorka. "Takich traumatycznych historii są dziesiątki. Ale niech lepiej opowiedzą o nich inni" - podkreśliła.
Czytaj więcej