Pilot przetrwał 36 dni w amazońskiej dżungli. Opowiedział, jak mu się to udało

Świat
Pilot przetrwał 36 dni w amazońskiej dżungli. Opowiedział, jak mu się to udało
pixabay/stokpic
Sena przeżył 36 dni w Amazonii po tym, jak wyszedł bez szwanku z katastrofy swojego samolotu. Maszyna spadła na północ od Amazonki w stanie Para, na obszarze dziewiczego i niezamieszkanego lasu.

Brazylijski pilot Antonio Sena przeżył 36 dni w amazońskim lesie po wypadku samolotowym. Żywił się owocami, podpatrując, co jadły małpy, i maszerował miesiąc w poszukiwaniu ratunku. Swoje przeżycia wspomina w rozmowie z francuskim dziennikiem "Le Figaro".

- Prawie nie spałem, cały czas byłem czujny, w końcu padałem ze zmęczenia. Nawet dzisiaj staram się kontrolować sen - powiedział pilot.

 

ZOBACZ: Przeżył katastrofę, zaginął w lasach Amazonii. Spędził tam pięć tygodni

 

Sena przeżył 36 dni w Amazonii po tym, jak wyszedł bez szwanku z katastrofy swojego samolotu. Maszyna spadła na północ od Amazonki w stanie Para, na obszarze dziewiczego i niezamieszkanego lasu.

 

Przebieg wydarzenia

 

28 stycznia pilot wystartował z lotniska w małym miasteczku Alenquer na północnym brzegu Amazonki, udawał się do jednej z nielegalnych kopalni złota, zwanej "13 maja", w sercu rezerwatu.

 

ZOBACZ: Kontener uratował życie rybakowi. Dryfował w nim po oceanie

 

Na pokładzie starej jednosilnikowej Cessny woził paliwo i sprzęt dla pracowników kopalni.

 

 

Po wypadku Sena przez tydzień nie odchodził od wraku samolotu, licząc na przybycie ekipy ratunkowej.

 

Pogryzły go insekty, niemal stracił wzrok

 

Po tygodniu zdecydował się sam poszukać ratunku. W ciągu miesiąca przeszedł zaledwie 28 km w prostej linii w dżungli, zanim trafił na brazylijskich zbieraczy orzechów.

 

ZOBACZ: Spędził 14 godzin na środku oceanu. Życie uratowała mu wędkarska boja

 

Sena podczas marszu schudł 25 kg, niemal stracił wzrok, a jego ciało było pokryte ugryzieniami insektów.

 

 

Uważał, aby nigdy nie rozbijać obozu w pobliżu strumienia, gdzie groził mu atak jaguarów, anakond lub krokodyli. - Zawsze obozowałem na wysokości, na której prawdopodobieństwo spotkania tych dużych drapieżników było niskie. Ale widziałem wiele małp, aguti, kapibar, pekari – wspomina.

 

Bóg, nadzieja, rodzina

 

Pilot podkreśla w rozmowie z francuskim dziennikiem, że przeżył i przetrwał 36 dni w Amazonii z dala od ludzi dzięki temu, że nie tracił nadziei i był pewien, że w ocali go Bóg. Przez cały czas myślał również o swojej rodzinie.

 

Sena - jak mówi - wyciągnął wnioski ze swojej przygody: nigdy więcej nie będzie wykonywał lotów "garimpo", które w Amazonii są bardzo popularne, a piloci dostarczają zaopatrzenie do tajnych kopalni złota.

 

 

 

- To jest coś, czego zawsze unikałem. Ale pandemia zmusiła mnie do tego i zobaczyłem, że to nie dla mnie. Nawet mi nie zapłacono - śmieje się Sena. Ale przyznaje, że wielu pilotów wykonuje tę pracę, która jest znacznie bardziej opłacalna niż lotnictwo komercyjne.

 

Przymykają oczy?

 

Administracja Jaira Bolsonaro przymyka oczy na tę nielegalną działalność, choć kopalnie zanieczyszczają rzeki rtęcią, niszczą florę i faunę oraz zagrażają sposobowi życia rdzennej ludności.

 

- Nie jestem aktywistą ekologicznym, ale chcę zachować tę wyjątkową bioróżnorodność na świecie. Dziś jeszcze bardziej podziwiam las, bo mnie ocalił. Gdybym upadł na pustyni lub w morzu, nie przetrwałbym tak długo. Jeśli udało mi się przeżyć, to dzięki lasowi – mówi Sena, który chce podzielić się swoją opowieścią z innymi i pisze książkę, która ukaże się pod koniec kwietnia.

 

Jej tytuł będzie brzmieć: "36 dni".

rsr / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie