Korupcja w wojsku. Zatrzymano dowódcę i żołnierza 6. Batalionu Dowodzenia w Krakowie
Za czasów PRL-u dawano łapówki, by do wojska nie iść, dziś trzeba sporo zapłacić, aby do elitarnej jednostki się dostać. Taka sytuacja miała miejsce w Krakowie. Tamtejsza Żandarmeria zatrzymała dowódcę 6. batalionu komandosów, który miał żądać po 10 tysięcy złotych łapówki za przyjęcie do czerwonych beretów.
Dwóch żołnierzy 6. Batalionu Dowodzenia w Krakowie, w tym dowódca tej jednostki zostali zatrzymani pod zarzutem korupcji przy powoływaniu do zawodowej służby wojskowej. Dowódca ppłk Marcin M. został tymczasowo aresztowany na okres trzech miesięcy.
ZOBACZ: "Dzisiaj nie zastanawiamy się już, czy WOT są potrzebne"
Jak poinformował we wtorek dział prasowy Prokuratury Krajowej, zatrzymań dokonała pod koniec marca Żandarmeria Wojskowa na polecenie Wydziału do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
16 tys. zł za powołanie dwóch osób do służby
Dowódcy 6. Batalionu Dowodzenia w Krakowie ppłk. Marcinowi M. postawiono zarzuty przyjęcia obietnicy korzyści majątkowej w kwotach po 10 tys. zł i 6 tys. zł w zamian za powołanie dwóch osób do zawodowej służby wojskowej w tej jednostce. Ponadto wojskowemu zarzucono, że od listopada 2019 r. do lutego 2020 r. kilkudziesięciokrotnie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej samowolnie użył pojazdów służbowych do celów prywatnych.
Według komunikatu PK drugi z zatrzymanych plut. Jacek T. usłyszał dwa zarzuty płatnej protekcji, poprzez podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu sprawy – powołania do zawodowej służby wojskowej w 6. Batalionie Dowodzenia w Krakowie w zamian za przyjęcie korzyści majątkowej w kwotach po 10 tys. zł i 6 tys. zł dla dowódcy ppłk. Marcina M. Jackowi T. zarzucono również posiadanie marihuany.
Wideo: materiał "Wydarzeń" o korupcji w 6. Batalionie Dowodzenia
Na wniosek prokuratora, sąd zastosował wobec dowódcy batalionu środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy. Wobec Jacka T. prokurator zastosował dozór policji, poręczenie majątkowe w wysokości 15 tys. zł oraz zakaz kontaktowania się z ustalonymi osobami.
Dowódcy bataliony grozi kara do 10 lat więzienia, zaś jego podwładnemu - do ośmiu lat więzienia. Według prowadzących dochodzenie sprawa ma charakter rozwojowy.