USA. Leczył się na Covid-19 najdłużej na świecie. Jednocześnie walczył z rakiem
Po prawie dziewięciu miesiącach spędzonych w szpitalu 64-letni Bob Calabro z Teksasu pożegnał się z kadrą medyczną. Przez ten czas był zakażony koronawirusem, a jednocześnie miał nowotwór krwi. Zdaniem lekarzy z amerykańskiej placówki, Calabro jest pacjentem, który najdłużej na świecie - spośród znanych przypadków - był hospitalizowany ze względu na Covid-19.
W czerwcu zeszłego roku 64-letni Bob Calabro dowiedział się, że jest zakażony koronawirusem. Na domiar złego, jednocześnie walczył z nowotworem krwi.
ZOBACZ: Leczenie Covid-19 amantadyną. "To, co mówią politycy jest karalne"
Infekcja nie okazała się bezobjawowa. Mężczyzna trafił do szpitala Medical City w Dallas. Tam przebywał m.in. na oddziale intensywnej opieki medycznej ze względu na Covid-19, jak i towarzyszącą mu chorobę onkologiczną.
Był tak długo w szpitalu, że nazwali go jego "burmistrzem"
Najbliższa rodzina Boba Calabro - żona Gina, z którą wziął ślub prawie 30 lat temu, jak i troje dzieci - długo czekała, aż 64-latek zakończy hospitalizację. Leczenie zakażenia SARS-CoV-2 zakończyło się pod koniec marca, czyli niemal po dziewięciu miesiącach.
- To dużo czasu, ale im więcej miałem rozmów z bliskimi, tym lepiej - mówił ozdrowieniec zapytany, jak udało mu się wytrzymać tyle miesięcy w szpitalu. W placówce zaczął być nawet nazywany jej "burmistrzem".
WIDEO: Bob Calabro opuszcza szpital w Teksasie. Po dziewięciu miesiącach wyzdrowiał z zakażenia
To niejedyny tytuł, jaki zyskał Bob Calabro. Został uznany za najdłużej przebywającego na leczeniu pacjenta z Covid-19 spośród przypadków znanych medycynie - przekazało teksańskie Medical City.
ZOBACZ: Akryflawina lekiem na Covid-19? "Wstępne badania są zachęcające"
Mężczyzna nie wraca jednak do domu. Zanim całkowicie zakończy terapię i wróci do pracy w marketingu w firmie sprzedającej wody mineralne, trafi jeszcze na pewien czas na oddział rehabilitacji "pocovidowej".
Czytaj więcej