"Nokaut" fińskiego rządu. Zakaz przemieszczania to "ingerencja w prawa człowieka"
Forsowany przez rząd Finlandii dekret przewidujący czasowe ograniczenia w swobodzie przemieszczania się mieszkańców, głównie na obszarze stolicy, gdzie panuje najpoważniejsza sytuacja epidemiczna, byłby niezgodny z podstawowymi wartościami konstytucyjnymi – uznała w środę komisja konstytucyjna.
"Nokaut", "Projekt odrzucony" – tak prasa komentuje opinię komisji konstytucyjnej na temat pomysłu centrolewicowego rządu premier Sanny Marin, polegającego na ograniczeniu mobilności mieszkańców w najbardziej dotkniętych epidemią koronawirusa obszarach.
ZOBACZ: W Finlandii wykryto nowy wariant koronawirusa
Przede wszystkim chodziło o obszar aglomeracji helsińskiej, zamieszkanej przez ok. 1,2 mln osób, oraz miasta Turku.
W liczącej 5,5 mln mieszkańców Finlandii nie istnieje sąd ani trybunał konstytucyjny i projekty prawne opiniowane są w komisji pod względem zgodności z konstytucją, zanim zostaną uchwalone czy wprowadzone w życie. W skład komisji wchodzą członkowie wybierani spośród parlamentarzystów oraz uznani eksperci prawa.
"Problematyczność zakazów"
Problematyczne w projekcie – orzekła jednomyślnie komisja – jest to, że główną zasadą jest zakaz poruszania się, a dozwolony ruch jest regulowany w wyjątkach od zasady, co stanowi ingerencję w podstawowe prawa człowieka.
ZOBACZ: Finlandia. Zrezygnowano z psów mających wykrywać koronawirusa
- Niejednoznaczność (uznaniowość w interpretacji) podkreśla problematyczność tych zakazów, postanowień oraz wyjątków od nich. Dla ludzi w praktyce jest niemożliwe przewidzenie, co jest zabronione, a co dozwolone, i co jest karalne – powiedział na konferencji prasowej przewodniczący komisji Antti Rinne, były premier i do niedawna lider socjaldemokratów.
Dlatego – według komisji – ograniczenia powinny być wymierzone w zdarzenia, które są według rządu źródłem infekcji, tj. prywatne spotkania, imprezy, zgromadzenia, spotykanie się w grupach czy załatwianie spraw w punktach handlowych (sklepy czy usługi).
Fala krytyki
Rządowy plan wywołał falę krytyki nie tylko ze strony opozycji, ale także prasy i środowisk biznesowych, ponieważ nie zakłada zamknięcia sklepów czy punktów usługowych, ale w praktyce odciągnąłby od nich klientów.
Zakłada przede wszystkim możliwość poruszania się jedynie w "sytuacjach koniecznych" (dojazd do pracy, szkoły, przedszkola, wyjście po niezbędne zakupy spożywcze lub do apteki, załatwienie spraw urzędowych).
Jednocześnie dopuszcza ruch na świeżym na powietrzu (w tym uprawianie sportu) w towarzystwie domowników albo co najwyżej dwóch innych osób. Od ogólnej zasady przewiduje też 13 wyjątków.
Chcą nowego projektu
Jednocześnie tylko z wypowiedzi urzędników można było wnioskować, czy można wyjechać na urlop do wynajętego domku letniskowego na prowincję, czy też tylko do własnej nieruchomości, albo czy można odwiedzić sklep specjalistyczny, robiąc pod drodze zakupy spożywcze.
Rząd powinien teraz przedstawić nową wersję projektu, a kolejne ewentualne poprawki ponownie trafią do rozpatrzenia przez komisję konstytucyjną. Dodatkową opinię do projektu wyda też komisja administracyjna.
W prasie podkreśla się, że nawet jeśli nadzwyczajne przepisy o ograniczeniu ruchu mieszkańców przeszłyby w jakiejś formie przez parlament (po poprawkach i po uprzedniej akceptacji komisji), to rząd może ostatecznie nie zdecydować się na wydanie koniecznego w sprawie dekretu, obejmującego określony obszar oraz okres.
Czytaj więcej