"Raport": Kreatywni w kryzysie. Na ratunek gastronomii
Kryzys w gastronomii wymusza na restauratorach coraz bardziej kreatywne podejście do pracy. By przetrwać, jeszcze bardziej niż dotąd wychodzą naprzeciw oczekiwaniom klientów. Szukają nowych niekonwencjonalnych rozwiązań. Takich jak na przykład wirtualne restauracje lub warsztaty kulinarne online. Jak się to udaje? Sprawdzała Daria Tomczuk.
Centrum Warszawy, piątek, pora obiadowa. Przed pandemią trudno było znaleźć tu wolny stolik, teraz w miejscu wielu popularnych restauracji widać tylko informację o zamknięciu lokalu. Przedsiębiorcy, którym udało się przetrwać, muszą dostosowywać się do nowej rzeczywistości.
Do It Yourself
- Utarg podczas pierwszej fali to był szok dla wszystkich. Wszyscy się w jakiś sposób zamrozili, nie wiedzieli, co będzie, więc przestali wydawać pieniądze i obroty gastronomi spadły z dnia na dzień, na łeb na szyję, w skali 10, 15 proc. tego, co było kiedyś. Nie wiedzieliśmy, jak będzie, ale trzeba było się do tego jakoś zaadaptować - mówi Bartek z Modern Sushi Art.
- Nie mieliśmy wcześniej dostaw rozpowszechnionych jak wiele restauracji, bo nie było to potrzebne, z racji tego, że lokalizacja jest w centrum Warszawy mieliśmy dużo klientów z biur, dużo klientów na lunche, gości z zagranicy, turystów. Mamy wielu stałych gości. No ale to wszystko umarło, z dnia na dzień zostaliśmy pozbawieni pracowania na miejscu, więc trzeba było się w tej rzeczywistości odnaleźć - dodaje.
Temu przedsiębiorcy dzięki kreatywności - na szczęście - udało się przetrwać. Do oferty wprowadził coś, czego do tej pory nie było.
- Mamy pełny zestaw kompletny do stworzenia sushi w domu w bardzo prosty sposób, już z naszymi, wyselekcjonowanymi składnikami premium, różnymi rybami. Tak naprawdę wszystko, co trzeba zrobić, to otworzyć torbę, usiąść, skręcić i zjeść. Jest też taki plus, że nie ma ryzyka, że smak, np. ryżu, będzie nie taki - wyjaśnia Bartek, pokazując zestawy Do It Yourself.
Pomysły na innowacyjne podejście do biznesu czasami przychodzą w najmniej oczekiwanym momencie. - Pomysł mi się przyśnił. Naprawdę którejś nocy mi się przyśniło, chyba nad ranem, aby coś takiego stworzyć. Może to będzie coś fajnego, może to zainteresuje ludzi - opowiada.
Nauka nowego biznesu
Nowych rozwiązań szukał również współwłaściciel bardzo popularnej restauracji z włoskim jedzeniem.
- Pandemia odwróciła sytuację restauracji, bo restaurację robią ekipa, która tu pracuje plus goście. Jeśli odpadają goście, to jest to miejsce, gdzie się gotuje, mniej restauracja, bo atmosferę tworzą goście - mówi Paweł Fabiś, współwłaściciel Mąki i wody.
Jak dodaje, obroty znacząco spadły, a dostawy to coś, czego wcześniej nie robili i jest to dla nich nowy biznes. - To też trzeba się nauczyć robić. Trzeba z dostawcami jakoś się dogadać na te dostawy i na początku za to płaci się dużo więcej niż się powinno płacić - opowiada.
Fabiś mówi, że restauracja nie straciła dużo załogi. - Trzymamy tutaj wszystkich pracowników jak się da, raczej próbujemy wymyśleć tyle pracy, aby każdy miał co robić, żeby utrzymać ekipę - dodaje.
Amatorzy tej kuchni mogą zasmakować i innych specjałów, które znajdują się w specjalnie powstałych na okoliczność pandemii delikatesach.
WIDEO: "Raport": Kreatywni w kryzysie. Na ratunek gastronomii
Restauracje wirtualne
Pandemia sprawiła, że pojawiły się tak zwane restauracje wirtualne. A co to tak naprawdę znaczy?
- Wirtualna restauracja może opierać się o tańsze lokale o niższym czynszu, nie musi mieć witryny z ulicy, nie musi być widoczna z ulicy, nie potrzebuje wystroju sali, gdzie obsługuje konsumentów, nie ma też w związku z tym osób, które odpowiadają za obsługę sali, klientów, zamówień. W zasadzie tylko kuchnię wyposażoną w potrzebne sprzęty, osoby pracujące w kuchni przy robieniu tego jedzenia i kurierów dowożących jedzenie - wyjaśnia Grzegorz Aksamit.
Dla niektórych firm koncept wirtualnych restauracji jest sposobem na rozwinięcie biznesu, oprócz klasycznych restauracji, powstają dodatkowe lokalizacje tylko z dowozem.
Warsztaty online
Całkowicie swój tryb pracy musiał zmienić również kolejny przedsiębiorca, który przed pandemią prowadził warsztaty kulinarne.
- Moja praca przed pandemią była wspaniała, dostarczaliśmy kulinarną rozrywkę, głównie do firm, w postaci kulinarnych warsztatów integracyjnych, czyli sprawialiśmy, że ludzie się cieszyli i integrowali podczas gotowania. Warsztaty przed pandemią wyglądały tak, że ludzie przychodzili do nas, względnie my jechaliśmy do nich z naszym mobilnym studiem. Zaczynaliśmy od tego, że zawsze była jakaś przystawka na początek, potem goście otrzymywali instrukcję, jak gotować i uczestniczyli w takiej kucharskiej rywalizacji, której efektem była jedna drużyna zwycięska, nagrody i tak dalej - opowiada Michał Piosik
Tu również lockdown przewrócił wszystko do góry nogami. - Firmy ścięły budżety na integrację przez co i my zostaliśmy z dnia na dzień pozbawieni jakichkolwiek przychodów, ale dzięki wspaniałej pracy drużyny Polish Your Cooking udało nam się z dnia na dzień przestawić się na działalność online. Jako pierwsza szkoła gotowania w Polsce zaczęliśmy realizować warsztaty online z wysyłką produktów transportem chłodniczym na terenie całego kraju - dodaje.
Każdy próbuje przetrwać i dostosować się do sytuacji na swój sposób. Niektórzy wprowadzają tylko kosmetyczne zmiany, inni zmieniają swoje firmy o 180 stopni. Wszyscy jednak mówią, że najbardziej brakuje im gości.
Czytaj więcej