Wychowali Karolinę jak własne dziecko. Teraz powinni ją oddać
Karolina od urodzenia żyje dzięki licznym aparaturom podtrzymującym życie. Ma uszkodzony układ nerwowy, nie wstaje z łóżka. Gdy miała 3 lata, ze szpitala zabrała ją pani Wanda i pan Ryszard, tworząc dla niej rodzinę i wychowując jak własne dziecko. Teraz, gdy skończyła 25 lat, świadczenia na nią ustały i powinna trafić pod respirator w… szpitalu bądź w domu pomocy społecznej. "Interwencja".
68-letnia Wanda Białonowicz, z zawodu rehabilitantka, i jej 70-letni mąż Ryszard od 22 lat wychowują Karolinę jak własne dziecko. Stworzyli dom, zapewnili leczenie, szkołę, przede wszystkim jednak otoczyli ją miłością.
- Ja ją poznałam na OIOM-ie w naszym gorzowskim szpitalu. Zaczęłam z nią pracować, zaczęłam jej śpiewać takie pioseneczki dla dzieci, za chwilę patrzę, a ona ma w kąciku łezkę. Mówili mi, że jak przyjdzie do domu, to maksymalnie wytrzyma rok, a teraz, 19 maja Karolinka będzie z nami już 22 lata – opowiada Wanda Białonowicz, zastępcza mama Karoliny.
- Myślę, że ona bardzo kocha to dziecko. Kocha jak matka i to ma ogromne znaczenie w tym dobrostanie Karoliny, w którym się przez te lata znajduje – mówi Jerzy Czyżewski, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii szpitala w Gorzowie Wielkopolskim.
ZOBACZ: Niepełnosprawna 74-latka sprzedaje kwiaty. Dorabia do skromnej emerytury
"Szpital wymienia respiratory po 5 latach, a ja nie mogę wymienić po 14"
Pokój Karoliny to mały oddział intensywnej terapii. Potrzebny jest jej specjalistyczny sprzęt, dlatego pomaga gorzowski szpital. Pani Wanda i pan Ryszard formalnie zostali specjalistyczną, zawodową rodziną zastępczą, dzięki temu otrzymują niewielkie pensje. To daje poczucie małej stabilizacji. Nakłady finansowe potrzebne do życia Karoliny są jednak ogromne.
- Nie ma tak, żebyśmy tylko robili jakieś wydatki, czy kupowali rzeczy, które są dla niej niezbędne, ale tylko do kwoty, którą ona dostaje od państwa. Nie ma czegoś takiego. Przecież to byłoby jakieś okrucieństwo – mówi Ryszard Białonowicz, zastępczy tata Karoliny.
- Dziecko musi mieć przynajmniej dwa respiratory pod ręką. Nawet gdybym chciała przekazać je do szpitala, to za krótki czas ona zginie w drodze. Te respiratory już mają 14 lat. Szpital wymienia respiratory po 5 latach, a ja nie mogę po 14 wymienić. Nowy przydałby się bardzo. Byłaby teraz okazja, ale się okazało, że ze względu na Covid, nie możemy dostać tej pomocy – dodaje Wanda Białonowicz.
W świetle prawa stała się samodzielną osobą
28 marca Karolina skończyła 25 lat. Od tej chwili rodzina zastępcza przestaje sprawować nad nią pieczę. W świetle prawa Karolina stała się więc samodzielną osobą, a rodzice zastępczy obcymi dla niej ludźmi. Ustały wszelkie świadczenia. Karolina została z rentą 1066 zł oraz dodatkiem pielęgnacyjnym.
W świetle prawa powinna wrócić tam, skąd ją zabrano, czyli do gorzowskiego szpitala.
- Ja bym sobie nie wyobraził tego powrotu. Myślę, że państwo nie będzie takie okropne dla tej rodziny, nie wierzę, bo to jest działanie zdecydowanie na szkodę pacjenta. Czasem przepisy można zmieniać, nawet dla jednostki i trzeba się kierować przede wszystkim dobrem tego człowieka. Ale niezależnie od miejsca, to każde środowisko poza domem jest gorsze – komentuje Jerzy Czyżewski, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii szpitala w Gorzowie Wielkopolskim.
WIDEO: reportaż "Interwencji"
- Uważam, że powinni państwo Wanda i Ryszard zwrócić się do sądu o ustanowienie opieki prawnej – mówi Beata Kulczycka, dyrektor Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie.
To jednak nie zapewni im dodatkowego wynagrodzenia z tytułu opieki nad niepełnosprawną osobą.
- Powiedziałam sobie tak: przyrzekam, że ja cię nigdy nie opuszczę, że los nas złączył i niech los rozłączy, a nie, jak to się mówi, różne przepisy, rozporządzenia – mówi Wanda Białonowicz, zastępcza mama Karoliny.
Czytaj więcej