Tomasz Grodzki zniesławiony. Agnieszka Popiela musi przeprosić marszałka
- Dobre wiadomości dla marszałka Tomasza Grodzkiego Sąd uznał, że Agnieszka Popiela zniesławiła go swoimi wpisami i zobowiązał ją do przeproszenia pana Marszałka – poinformował na Twitterze mec. Jacek Dubois, adwokat marszałka senatu. Chodzi o jej stwierdzenie, że Grodzki jako chirurg wziął łapówkę za operację jej matki.
Swój wpis Agnieszka Popiela opublikowała w dniu, kiedy Tomasz Grodzki został wybrany na marszałka senatu. Popiela, biolożka z Uniwersytetu Szczecińskiego, zasugerowała, że za operację matki dała Grodzkiemu 500 dolarów. Później wycofała się częściowo z zarzutu, stwierdzając, że faktycznego żądania nie było, ale "czuła presję psychiczną", by wręczyć pieniądze.
Szczeciński sąd warunkowo umorzył postępowanie wobec prof. Agnieszki Popieli i zobowiązał ją do przeprosin marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Przeprosiny mają mieć charakter pisemny. Obrońca Popieli zapowiedział apelację po tym, jak zapozna się z uzasadnieniem wyroku.
Dobre wiadomości dla Marszałka Tomasza Grodzkiego Sąd uznał, że Agnieszka Popiela zniesławiła Go swoimi wpisami i zobowiązał ją do przeproszenia Pana Marszałka. Miłego dnia
— Jacek Dubois (@JacekDubois) March 26, 2021
"Faktury nie dostałam"
Kiedy Grodzki 12 listopada został marszałkiem, Popiela napisała na Facebooku: "Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na Marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę".
ZOBACZ: Grodzki: nie będę głosował ws. mojego immunitetu
Zarzuty Popiela miała sformułować jednak już wcześniej. Jak ustaliło Radio Szczecin, po raz pierwszy nagłosiła je szczecińska radna PiS Małgorzata Jacyna-Witt w czerwcu 2016 roku. Grodzki miał wtedy poinformować Popielę o możliwości, że wytoczy jej proces o zniesławienie. Przypomniał jej też, jak wynika z ustaleń, że pieniądze Popiela wpłaciła na fundację działającą przy szpitalu, wspierającą zakup sprzętu i szkolenia lekarzy.
"Grozili mi wbiciem na pal"
Po ponowmym postawieniu zarzutów w listopadzie 2020 Grodzki natychmiast wydał oświadczenie, w którym zdecydowanie odciął się od oskarżenia o korupcję. W miniony wtorek na antenie Polsat News powiedział natomiast: - Nie mogę ujawniać szczegółów procesu, który jej wytoczyłem, bo to był tryb niejawny, natomiast tam mój obrońca obnażył bardzo wiele nieścisłości. Dlatego przypomnę, że wszystkim tym osobom, które mnie atakowały pod nazwiskiem, założyłem sprawy. Efektem tego były wiadomości do mnie, że zostanę wbity na pal, a moja rodzina wymordowana.
ZOBACZ: "Podstępna próba uzyskania większości w Senacie". Grodzki o immunitecie
Bez ugody z Sakiewiczem
W związku z innym z prywatnych aktów oskarżenia na początku marca br. marszałek Grodzki oraz redaktor Tomasz Sakiewicz nie zawarli ugody. Oznacza to, że rozpocznie się proces sądowy. Pierwszy termin przed warszawskim sądem rejonowym wyznaczono na 13 maja.
W tej sprawie chodzi o wypowiedź dziennikarza ze stycznia 2020 r., kiedy ten na antenie Telewizji Republika nazwał Grodzkiego "zwykłym łapówkarzem" oraz o wpis w mediach społecznościowych, w którym Sakiewicz stwierdził m.in., że "o łapówkach wiedziały setki osób", a Grodzki "będzie miał jeszcze sprawę o fałszywe zawiadomienie". W marcu Sakiewicz mówił, że on sam wciąż będzie ponawiał wnioski i apele o to, by opinia publiczna mogła zapoznać się z przebiegiem tego procesu.
W poniedziałek informowano, że Prokuratura Regionalna w Szczecinie skierowała do Senatu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej marszałka Grodzkiego. Chodzi o podejrzenie przyjęcia korzyści majątkowych od pacjentów lub ich bliskich w czasie, gdy Grodzki był dyrektorem szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatorem tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej.
Prokuratura zamierza postawić Tomaszowi Grodzkiemu cztery zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych w 2006, 2009 i 2012 r. - Jak wynika z ustaleń śledztwa, korzyści majątkowe w postaci pieniędzy w złotówkach i dolarach - w wysokości od 1500 do 7000 zł - lekarz przyjmował w kopertach. W zamian zobowiązywał się do osobistego przeprowadzenia operacji lub ich szybkiego wykonania, a także do zapewnienia dobrej opieki lekarskiej - podała prokuratura.
Czytaj więcej