Prof. Tomasiewicz: sam lockdown nie wystarczy, by zdusić pandemię
- Nadal są osoby kwestionujące epidemię, uważające ją za nic nadzwyczajnego. Nie wiem, jakich argumentów użyć, że to rodzaj wojny - mówił w programie "Gość Wydarzeń" prof. Krzysztof Tomasiewicz, członek Rady Medycznej przy premierze. Jego zdaniem, zachorowania na koronawirusa "cudownie nie miną", bo wprowadzono kolejny lockdown. - To zależy wyłącznie od przestrzegania obostrzeń - stwierdził.
Jak wyjaśniał prof. Tomasiewicz, szczepienia przeciw koronawirusowi służą profilaktyce i dzięki nim chcemy pokonać pandemię. Równolegle trwają badania nad lekiem na Covid-19, opartym na osoczu ozdrowieńców. Prowadzą je trzy kliniki w Polsce.
- Zbliżamy się do pierwszego podsumowania ich wyników. Niezmiernie się cieszę, że ciszej się mówi o tych lekach, bo były rozdmuchane emocje, co nie służyło dobrze - powiedział gość "Wydarzeń".
ZOBACZ: Pfizer i BioNTech zbadają skuteczność szczepionki u młodszych dzieci
Dodał, że testowy preparat otrzymują kolejni pacjenci. Co czwarty z nich, nie wiedząc o tym, otrzymuje jednak placebo.
- Wiedzę o skuteczności tego specyfiku uzyskamy wtedy, gdy "odślepimy" pacjentów, czyli sprawdzimy, kto zażywał lek, a kto placebo. Dopiero wówczas wyciągniemy statystyczne wnioski - stwierdził.
"Mamy do czynienia z niezwykłym wirusem"
Jak zapewnił, w przypadku eksperymentalnego preparatu jest "pełne bezpieczeństwo", a skutki uboczne, jakie zanotowano, były nieliczne. - Mamy duże podstawy, aby sądzić, że on będzie działał - uznał prof. Tomasiewicz.
Rozmówca Doroty Gawryluk ocenił też, że sprawdzanie skuteczności leku musi potrwać. - Co się stało z licznymi preparatami, nad którymi badania prowadzono prędko? One w większości poległy - przypomniał.
W opinii prof. Tomasiewicza, "mamy do czynienia z niezwykłym wirusem". - Wygrywa z nami, bo nie przewidywaliśmy zmierzenia się z takim patogenem. Nie przypominam sobie choroby zakaźnej, która w ostatnich stu latach do tego stopnia wpłynęłaby na życie ludzi i powodowała takie spustoszenie w ich organizmach - mówił w Polsat News.
WIDEO: Ekspert bije na alarm w "Gościu Wydarzeń". "Tego nie było od 100 lat"
Zapytany, czy popełniliśmy błędy w walce z koronawirusem, uznał, że "naszą największą porażką jest niedotarcie do świadomości obywateli z przekazem, że przebieg pandemii zależy od każdego z nich".
- Wspólna odpowiedzialność jest odbierana jako science-fiction. Nadal są osoby kwestionujące istnienie epidemii i uważające, że to nic nadzwyczajnego. Nie wiem, jakich argumentów mam używać, że to rodzaj pewnej wojny - przyznał prof. Tomasiewicz.
"Niemcy i Czechy sobie nie radzą"
Według niego, sam lockdown nie wystarczy, by "zdusić" pandemię. - Proszę zobaczyć, jak przestrzega się obostrzeń. Nie wiem, jaki jest ich status prawny, bo słyszymy różne informacje, ale do ludzi nie trafia nawet to, co jest. Jeśli tak będzie to wyglądało, będziemy długo borykać się z pandemią - powiedział w "Gościu Wydarzeń".
ZOBACZ: Wielka Brytania przedłuża przepisy epidemiczne o kolejne pół roku
Przypomniał, że w niektórych krajach, gdzie również obowiązuje lockdown, nie zawsze sytuacja uległa dużej poprawie. Jako przykład wskazał Niemcy i Czechy. - One sobie nie radzą - ocenił.
Prof. Tomasiewicz zastrzegł jednak, iż np. w Portugalii epidemia po "zamknięciu" państwa złagodniała.
Czytaj więcej