Protest lekarzy rezydentów. "Zero działań z wyprzedzeniem, tylko gaszenie pożarów"
- Domagamy się tego, czego domagaliśmy się od zawsze. Żeby system ochrony zdrowia w Polsce był sprawny i dobrze zarządzany - mówił w "Punkcie Widzenia" Piotr Pisula, przewodniczący Porozumienia Rezydentów. Przekazał, że ok. 3 tys. lekarzy "nie leczy pacjentów, bo uczy się do egzaminów specjalizacyjnych".
Pisula na antenie Polsat News przyznawał, że punktem zapalnym do tygodniowego protestu byłe "absurdalne decyzje ministra zdrowia ws. państwowych egzaminów specjalizacyjnych". - Ale musimy sobie powiedzieć, że w tle jest cała masa problemów, które właściwie od 30 lat są takie same i nikt z nimi właściwie nic nie robi - zapewniał.
ZOBACZ: Lekarze rezydenci szykują protest. Nie pojawią się w pracy
Pytany przez prowadzącego program Grzegorza Jankowskiego, czy oczekuje poprawy sytuacji w ochronie zdrowia w ciągu pięciu dni, odpowiedział: "że wystarczyłoby, żeby rządzący poważnie zajęli się tematem koronawirusa". - Mamy trzecią falę pandemii, wcześniej mieliśmy drugą, a wcześniej pierwszą. Na wszystkie trzy nie byliśmy przygotowani, tylko, że pierwsza akurat nie uderzyła z całą mocą, ale w drugiej już było widać to, jak źle zarządzany jest cały system i jak bardzo nikt nie myśli z wyprzedzeniem o tym - mówił lekarz.
- Po doświadczeniach drugiej fali można było się spodziewać tego, że zostaną ustawione jakieś grafiki dyżurowe na wypadek wystąpienia tej trzeciej fali. Ale nie. Zero działań z wyprzedzeniem, tylko gaszenie pożarów i żadnego pomysłu na to co z tym robić w przyszłości - dodawał przewodniczący Porozumienia Rezydentów.
- Jeżeli tak ma wyglądać system ochrony zdrowia, to ja się nie dziwię, że osoby pracujące w nim od ponad roku mają dosyć, że po prostu biorą zwolnienia - dodawał.
"Niech pan odwoła egzaminy PES"
Pytany, co doradziłby ministrowi zdrowia w aktualnej sytuacji, powiedział: "niech pan panie ministrze odwoła egzamin ustny PES, by 3 tys. mogły wrócić do pracy, zamiast siedzieć w domu i się uczyć".
- W praktyce tacy lekarze mogą leczyć, ale jeżeli zdali już część pisemną najtrudniejszego egzaminu w ich życiu, do którego bardzo często przygotowują się po 3 miesiące, bez kontaktu ze swoimi rodzinami, to jeżeli teraz, w dwa miesiące mają stracić ten wysiłek, po to żeby czekać kolejne pół roku, tylko żeby podejść do drugiej, tak naprawdę mniej ważnej części egzaminu - mówił Pisula.
WIDEO: fragment programu "Punkt Widzenia"
- Lekarze nie leczą, bo siedzą i się uczą. To tak, jakby panu ktoś kazał jeździć ciężarówką i zrobić prawo jazdy, ale najpierw zrobiłby pan część praktyczną, a część teoretyczną mógłby pan zrobić za pół roku - dodawał.
Lekarz zapewnił, że "rezydenci bardzo chcieliby wrócić do pracy jak najszybciej", ale z drugiej strony nie chcą poświęcać lat studiów i praktyki.
"Terminy pozostają aktualne"
Rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz odpowiedział w poniedziałek rezydentom, że "jeśli powodem protestu jest organizacja egzaminów PES, to problem został rozwiązany, bo będzie dobrowolność przystąpienia do egzaminu specjalizacyjnego w sesji wiosennej".
Przypomniał, że osoby, które – z jakichkolwiek przyczyn – nie przystąpią do państwowego egzaminu specjalizacyjnego dla lekarzy w sesji wiosennej – będą mogły złożyć go w sesji jesiennej, bez dodatkowych kosztów.
"Terminy egzaminów pierwotnie wyznaczone na sesję wiosenną pozostają aktualne" – dodał.
Resort zdrowia we wtorek poinformował, że wiosenne egzaminy pisemne i ustne dla lekarzy rezydentów ze względu na trwającą epidemię zostaną przesunięte o dwa miesiące, gdy nie rozpoczęły się do 19 marca włącznie.
Czytaj więcej