Milller: nie szukam nowej przystani
- Myślę, że do końca moich dni będę politycznym singlem. Wbrew temu, co słyszę, nie zamierzam przenosić się do innej partii, nie szukam żadnej nowej przystani - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" były premier Leszek Miller.
Liderzy SLD i Wiosny Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń poinformowali w środę, że kongres zjednoczeniowy Nowej Lewicy, która powstanie z połączenia obu partii, odbędzie się na początku wakacji, albo tuż po wakacjach.
ZOBACZ: Miller: to nie ja opuszczam SLD, ale SLD opuszcza mnie
"Czarzasty skutecznie zlikwidował SLD"
- Od wielu tygodni mówiłem, że jak SLD zostanie zlikwidowany to odejdę razem z SLD. (…) Kilka dni temu sąd okręgowy uprawomocnił powstanie partii Nowa Lewica. To oznacza tyle, że Włodzimierz Czarzasty skutecznie zlikwidował SLD i niejako przeniósł automatycznie wszystkich członków Sojuszu do Nowej Lewicy. Ja się tej procedurze nie poddam, (…) tu nie może działać żaden automatyzm. (…) Nie zamierzam zapisywać się do żadnej innej partii - podkreślił eurodeputowany.
ZOBACZ: "Niech pan posprząta tę stajnię Augiasza, wtedy pogadamy". Miller do Niedzielskiego
Pytany o stosunki z Czarzastym, Miller odpowiedział: "Ostatnimi czasy mieliśmy całkowicie odmienne poglądy na temat przekształceń na lewicy. W ten sposób nasze kontakty zostały całkowicie wyciszone".
- Czarzasty i Nowa Lewica często podkreślają potrzebę wzajemnego szacunku, natomiast zdanie: "Takiej starości się boję" (tak Czarzasty odpowiedział Millerowi - red.) - ja bym tak nie powiedział. Lata lecą, pan Czarzasty jest ciągle w młodzieżówce, ciągle jest młody, mogę mu tylko zazdrościć. (…) Jestem w takiej sytuacji, że jeszcze coś mogę ale nic już nie muszę - dodał były premier.
Sprawa Obajtka przeszkodą w prezentacji Nowego Ładu?
Prowadzący program Grzegorz Kępka zapytał o Nowy Ład. Jego prezentację przesunięto z powodu zaostrzającej się pandemii.
- Historia wokół Daniela Obajtka jest tu zasadniczą przeszkodą. Władze korzystają z narastania pandemii, żeby jakoś się wytłumaczyć, jeśli chodzi o opóźnienie. Przypominam sobie, że to kolejny tego typu dokument. (…) Byłoby dobrze, by rząd przed opublikowaniem kolejnego przedłożył dokładne sprawozdanie z wykonania poprzedniego. Rząd tego nie zrobi. Fachowcy mówią, że 14 proc. z poprzedniego programu zostało wykonane - podał Miller.
ZOBACZ: Daniel Obajtek: kilka działek podarowali mi rodzice
Dodał, że "dopóki Jarosław Kaczyński nie wezwie premiera Morawieckiego i powie - »Rozwiąż tę sytuację« - to nic się nie zdarzy".
- Zawsze uważałem, że premierem powinien być szef zwycięskiego ugrupowana parlamentarnego, żeby on decydował, a nie kolega usytuowany w tajemniczych korytarzach, gdzie zorganizuje pozakonstytucyjne centrum sprawowania władzy - zaznaczył Miller.
WIDEO: Leszek Miller w programie "Gość Wydarzeń"
"Może okazać się, że Polska utraciła służby specjalne"
- Zadałbym pytanie dotyczące sprawności i skuteczności instytucji państwa polskiego, które powinny w sytuacji nominowania takich ludzi (jak Obajtek - red.) dokonywać bardzo szczegółowego rozpoznania. (…) Jeśli nie zostało to zrobione, to jest to dzwon na trwogę, jeśli chodzi o ABW, CBA, prokuraturę na wszystkich szczeblach. One po prostu nie zadziałały. (…) Może okazać się, że Polska utraciła służby specjalne, nie ma ich. A to, co zostało jest tylko po to, by ochraniać przyjaciół i kolegów - powiedział.
ZOBACZ: "To ktoś idealny dla opozycji". Siemoniak o Obajtku
Pytany o kwestię pandemii, były premier odparł: "nie rozumiem, dlaczego władze nie wprowadzają stanu nadzwyczajnego. (…) Czekają nie wiadomo na co. (…) Trzeba się wreszcie się zdecydować na odważne decyzje".
"Szkoda, że takie słowa padły"
Europoseł komentował też słowa prezydenta USA Joe Bidena o prezydencie Federacji Rosyjskiej Władimirze Putinie jako o "zabójcy".
- Nie uważam tych słów za właściwe i sądzę, że będą one bardzo solidną przeszkodą w nawiązaniu w miarę normalnych relacji, zwłaszcza gospodarczych, między Stanami Zjednoczonymi i Rosją. Szkoda, że takie słowa padły - mówił Miller.
ZOBACZ: Putin odpowiedział Bidenowi. "Kto się przezywa, sam się tak nazywa"
- Jestem przygnębiony tym, bo sądziłem, że nastąpi jakaś forma odprężenia. Przeżyłem w swoim życiu wiele lat, kiedy świat się chybotał na granicy konfliktu termojądrowego i, gdzie nie było mowy o żadnym odprężeniu. A dziś się okazuje, że idziemy w kierunku jakiejś nowej zimnej wojny. To jest fatalna wiadomość, bo zimna wojna może bardzo łatwo przerodzić się w gorącą - dodał były premier.
Przyznał, że "z wielką ulgą" powitał prezydenturę Joe Bidena. - Ale oczekiwałbym większej skłonności do pojednawczych gestów, a nie do stroszenia piór - zaznaczył.
Poprzednie odcinki programu dostępne są tutaj.
Czytaj więcej