Utknęli na lotnisku w Paryżu. Od 3 tygodni śpią na krzesłach i podłodze
Dwadzieścia sześć osób z Algierii, w tym dzieci i 75-letnia kobieta, utknęło w strefie tranzytowej na lotnisku im. Charlesa De Gaulla w Paryżu. Od trzech tygodni śpią na krzesłach i podłodze. W związku z tym, że przylecieli z Londynu, linie lotnicze "Air Algieria" nie chcą ich wpuścić na pokład swoich samolotów mimo, że wszyscy mają negatywny wynik testu na koronawirusa.
26 lutego, podczas podróży z Londynu do Algierii, wylądowali w Paryżu.
Wszyscy zostali zatrzymani w momencie, gdy chcieli wsiąść do samolotu "Air Algieria". Poinformowano ich, że nie zostaną wpuszczeni na pokład w związku obostrzeniami nałożonymi na podróżnych, którzy przybywają do Algierii z Wielkiej Brytanii. Są wśród nich osoby starsze i dzieci.
ZOBACZ: Żył na lotnisku, bo bał się latać przez koronawirusa. Zorientowano się po trzech miesiącach
- Tu jest okropnie. Jak długo możesz spać na podłodze, zanim pękniesz? Dwa tygodnie, trzy tygodnie, cztery? - pyta "BBC" anonimowy mężczyzna z grupy osób, które śpią na krzesłach i podłodze Terminalu 2 w strefie tranzytowej.
Pozostawieni bez wsparcia
Linie początkowo zaoferowały im bony żywnościowe w ramach pomocy i zaproponowały bilety powrotne do Londynu, ale po uzyskaniu odmowy - jak twierdzą - zostawiły ich bez żadnego wsparcia, podobnie jak przedstawiciele algierskiego konsulatu.
ZOBACZ: Psy potrafią wykryć zakażenie koronawirusem. Pomagają na lotniskach
Żywność dostarczają im osoby postronne i wolontariusze. Kąpią się pod płatnymi prysznicami lotniska.
Sytuacja jest pokłosiem bardzo rygorystycznej polityki granicznej prowadzonej przez algierski rząd. "Zawiesili większość połączeń lotniczych i morskich oraz zatrzymali tysiące swoich obywateli za granicą" - informuje BBC.
Nie ustąpią
Francuskie władze lotniskowe starają się pomóc, choć w rzeczywistości są całkowicie bezradne. - Wszystko zależy od władz Algierii i "Air Algeria" - powiedział rzecznik lotniska.
Algierczycy zapowiedzieli, że nie ustąpią i nie wrócą do Wielkiej Brytanii. - Każdy ma ważne osobiste powody, by pojechać do Algierii. Inaczej wrócilibyśmy do Wielkiej Brytanii - powiedział mężczyzna i przekazał, że "zrezygnował z mieszkania i pracy" i leci do żony, która zachorowała na Covid-19.
O "uwolnienie" grupy zaapelowali przedstawiciele algierskiej diaspory we Francji. Twierdzą, że wprowadzone przez rząd obostrzenia dotyczą tylko zwykłych ludzi, a wysoko postawione osoby z ich kraju mogą w rzeczywistości podróżować bez żadnych przeszkód.
Czytaj więcej