Tak wygląda praca sanepidu w czasie pandemii. "Telefon dzwonił bez przerwy"
Aby pokazać jak wygląda praca Sanepidu w czasie pandemii COVID-19 ekipa "Raportu" wybrała się do dwóch Wojewódzkich Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych - na Mazowszu i w Małopolsce. Reportaż Marcina Wrony.
Wizyta w warszawskim sanepidzie rozpoczęła się od testu na obecność koronawirusa. Procedura testu genetycznego PCR nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem. Nie da się przy niej nie uronić łzy, ale jest absolutnie niezbędna. Reporterzy "Raportu" byli zdrowi.
Już na początku widać, że praca w sanepidzie przez rok pandemii zmieniła się diametralnie.
- Inspekcja Sanitarna została dosprzętowiona w sprzęt informatyczny, nie tylko laptopy, ale nawet tak prozaiczne rzeczy jak telefony, których po prostu nie było - przyznał Krzysztof Saczka, Główny Inspektor Sanitarny.
Były też i miejsca bez dostępu do Internetu, a na początku epidemii ogromnym problemem była dla inspektorów działanie w oparciu o linie telefoniczne. Przy dużej liczbie osób, które chciały się skontaktować, były stale zajęte.
ZOBACZ: Pierwsze miejsce na świecie, w którym zaszczepiono całą dorosłą populację
Teraz dla osób z pozytywnym wynikiem testu, lub takich, które miały kontakt z osobą zakażoną, dostępna jest całodobowa, ogólnopolska infolinia. Z sanepidem można się też skontaktować przez specjalny formularz internetowy. Trzeba posiadać profil zaufany. Można założyć go bez wychodzenia z domu, za pomocą swojego banku. Każdy wojewódzki sanepid posiada też całodobowy telefon alarmowy.
Telefony dzwoniły bez przerwy
W warszawskim Inspektoracie Sanitarnym pierwszy telefon zadzwonił 7 marca ubiegłego roku, czyli trzy dni po wykryciu pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce.
- Były setki telefonów. W ciągu 12 godzin nie miała nawet czasu zjeść. Cały czas odbierałam telefony. Było nas cztery osoby, bo dzień i noc telefon za telefonem - powiedziała Sabina Ciupa, dyżurna Mazowieckiego Państwowego Inspektora Sanitarnego w Warszawie.
ZOBACZ: Niedzielski nie wyklucza czarnego scenariusza. "Będziemy zamykać zupełnie wszystko"
Wszyscy pracownicy, w bardzo krótkim czasie, stali się specjalistami od pandemii. Choć wcześniej zajmowali się badaniami kosmetyków, żywności czy wody. Jak sami tłumaczą - nie są lekarzami i nie udzielają porad medycznych, jednak wielokrotnie radzili sobie z bardzo trudnymi sytuacjami i ludzkimi dramatami.
- Najcięższe telefony były związane ze zgonami osób chorych na COVID albo z bardzo ciężkimi objawami osób, które są na izolacji domowej – przyznaje Hanna Jaworska dyżurna Mazowieckiego Państwowego Inspektora Sanitarnego w Warszawie.
Również w krakowskim sanepidzie, przez całą dobę, działa specjalna komórka od sytuacji kryzysowych. Telefony dzwonią tu bez przerwy, choć jest ich mniej niż rok temu. Nieustannie padają pytania związane z kwarantanną, wynikami testów, nowymi obostrzeniami czy wyjazdami za granicę.
WIDEO: "Raport" - reportaż Marcina Wrony.
Różne pytania
W czasie pierwszej fali pandemii do Sanepidu dzwoniły głównie osoby z objawami lub podejrzeniem koronawirusa. Były wtedy kierowane na testy przez powiatowe inspektoraty sanitarne. Zmieniło się to jesienią, podczas drugiej fali pandemii. Od września skierowania na badania wystawiają lekarze rodzinni. W czasie trzeciej fali na test można zapisać się również przez specjalny formularz.
Pandemia przyśpieszyła cyfryzację, od lat niedofinansowanego sanepidu. Instytucja zdobyła nową technologię. Chodzi o tak zwany System Ewidencji Inspekcji Sanitarnej. W skrócie - SEPIS. Z systemu korzystają inspektoraty z całego kraju. W wielkim uproszczeniu - to baza danych, w której znajdują się informacje o tak zwanych "plusach", czyli osobach z dodatnimi wynikami testów. Inspektorzy dzięki temu mogą z łatwością przeprowadzać wywiady epidemiologiczne z zakażonymi.
ZOBACZ: Lockdown jest za miękki? Sutkowski: widziałbym wojsko i policję na ulicach
Mazowiecki sanepid na co dzień zajmuje się kontrolą żywności, badaniami próbek wody i kosmetyków, a także tym, ile pestycydów zawierają warzywa i owoce. Pełną parą idzie też testowanie na obecność koronawirusa. To tutaj trafiają próbki z całego województwa Mazowieckiego. Ekipa Raportu była pierwszą ekipą telewizyjną, której udało się sfilmować pracę tego laboratorium covidowego.
Kontrole sanepidu
Według niektórych przedsiębiorców sanepid ma też swoją mroczną stronę. Między innymi z powodu głośnych kontroli. Chodzi na przykład o warszawski bar PiwPaw, który od początku pandemii "przebranżawiał się", by nadążyć za kolejnymi obostrzeniami. Początkowo był muzeum, później przeobraził się w basen, by na końcu stać się manufakturą maseczek.
W kontroli brało udział blisko 70 policjantów, a także Krajowa Administracja Skarbowa i inspektorzy sanepidu. Właściciel został zatrzymany na 48 godzin. Zarekwirowano też beczki z piwem. Klub zorganizował wcześniej imprezę.
Inspektorzy mówią jednak, że większość przedsiębiorców stosuje się do obostrzeń, a ci którzy tego nie robią niweczą wysiłek kilkuset tysięcy ludzi, którzy zachowują się odpowiedzialnie.
Czytaj więcej