"Trudno powiedzieć, czy mamy już do czynienia ze szczytem"
Wzrost liczby zachorowań na COVID-19 jest niepokojący. Trudno powiedzieć, czy mamy już do czynienia ze szczytem, bo ciągle rośnie liczba zakażeń - powiedział w środę PAP prof. Ernest Kuchar z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W środę badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u 25 052 osób. Z powodu COVID-19 zmarły 103 osoby, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 350 osób. Tydzień temu badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u 17 260 osób. Zmarło 398 osób, z kolei dwa tygodnie temu resort zdrowia informował o potwierdzeniu zakażeń koronawirusem u 15 698 osób, wówczas zmarło 309 osób.
- Jest to wzrost niebudzący wątpliwości. Trudno jednak powiedzieć, czy jest to już szczyt, jeżeli ciągle rośnie liczba zachorowań. Do tej pory (w czasie tzw. III fali) nie obserwowaliśmy spadków. Ten wzrost jest niepokojący - powiedział prof. Ernest Kuchar.
"Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie"
Ekspert zwraca uwagę na liczbę zgonów i zajętych łóżek przez pacjentów z COVID-19. Ze środowych danych MZ wynika, że z blisko 30 tys. dostępnych łóżek "covidowych" zajętych jest ponad 21,5 tys., a z prawie 3 tys. respiratorów korzysta obecnie blisko 2,2 tys. osób. Tydzień temu w środę baza dostępnych łózek wynosiła ok. 27,3 tys., a zajętych było ok. 18,3 tys. z nich. Z kolei na ponad 2,7 tys. respiratorów zajętych było ponad 1,9 tys.
- Liczba 25 tys. potwierdzonych przypadków zachorowań obejmuje wszystkich chorych, również tych, którzy są w domu i przechodzą COVID-19 w miarę łagodnie - zauważył prof. Kuchar. Dodał, że jeśli ktoś trafi do szpitala z COVID-19, to nie będzie w nim przebywał jeden dzień, ale przeciętnie 7-10 dni, a na oddziale intensywnej terapii nawet dłużej.
ZOBACZ: Widmo ogólnokrajowego lockdownu. Konferencja ministra zdrowia o 14:00
- Nawet, gdy liczba zakażeń zacznie już spadać, to przez pewien czas liczba osób hospitalizowanych może zwiększać się, bo trafia się tam kilka dni po zakażeniu - powiedział.
Według prof. Kuchara problem będzie, gdy wszystkie łóżka "covidowe" będą zajęte. - Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie - powiedział.
W ocenie prof. Kuchara czeka nas podobna sytuacja, jak w przypadku innych europejskich krajów - przed nami duży skok zachorowań był m.in. w Wielkiej Brytanii, Czechach i na Słowacji.
"Generalnie jesteśmy w środku peletonu"
- Jednak pozycja Polski w rankingu światowym utrzymuje się. My od wielu miesięcy jesteśmy czternastym krajem, jeśli chodzi o bezwzględną liczbę zakażeń; zatem sytuacja u nas odzwierciedla sytuację na całym świecie - podkreślił. Z kolei, jeśli chodzi o liczbę zgonów na milion mieszkańców w Polsce jesteśmy na 27 pozycji. Przed nami jest, Słowacja, Meksyk, Hiszpania, USA czy Portugalia - poinformował ekspert. - Generalnie jesteśmy w środku peletonu - ocenił.
Ekspert pytany o to, czy jest sens wprowadzać ogólnokrajowy lockdown powiedział, że są regiony, zwłaszcza na terenach wiejskich, gdzie liczba zachorowań jest niewielka. "Wydaje się, że najczęściej chorują ludzie w dużych miastach, więc nie ma raczej sensu wprowadzać go w całym kraju. Warto też pamiętać, że nawet gdybyśmy wprowadzili lockdown w całym kraju, to nie da on natychmiastowego efektu. Epidemia to rozpędzony pociąg - nie da się go nagle zatrzymać. To proces a nie jednorazowe wydarzenie. My go możemy tylko spowolnić" - dodał.
Czytaj więcej