14-latek wysłał SMS z linkiem do porno. Trafił do "rejestru pedofilów"
14-latek wysłał do dwóch koleżanek SMS z linkiem do strony pornograficznej. Tłumaczył, że był to "głupi żart". Sąd z urzędu wpisał go do Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Interwencję w tej sprawie podjął Rzecznik Praw Obywatelskich, który podkreśla, że to rejestr osób "stanowiących trwałe zagrożenie". Jego zdaniem okoliczności tej sprawy do takich przypadków nie należą.
Rzecznik Praw Obywatelskich wskazał, że sąd nie orzekł któregokolwiek środka służącego długotrwałej kontroli i resocjalizacji nieletniego. Zastosował łagodny środek wychowawczy, uznając, że charakter czynu popełnionego przez nieletniego nie świadczy o utrwalonych predyspozycjach wymagających korekty, i że wystarczy jednorazowa interwencja sądu.
"Te same względy powinny przemawiać za tym, aby danych nieletniego nie umieszczać w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym, który zasadniczo jest rejestrem osób stanowiących trwałe zagrożenie. Takim osobom nie wystarczy zobowiązanie do poprawnego zachowania się względem pokrzywdzonych, aby zaprzestali społecznie niebezpiecznej działalności" - twierdzi Rzecznik Praw Obywatelskich.
Jak wskazał, nieletni powinni trafić do rejestru "w sytuacji zupełnie wyjątkowej". Zdaniem RPO okoliczności sprawy do takich nie należą.
ZOBACZ: Łowcy pedofilów namierzyli 38-latka. Miał nawiązywać kontakty z wieloma dziećmi
"Czyn miał charakter jednorazowy i wynikał z niedojrzałości"
"Nieletni przyznał, że wysłał do dwóch koleżanek sms z linkiem do strony o charakterze pornograficznym. Ocenił, że było to jedynie głupim żartem. Nie miał świadomości, iż jego zachowanie mogłoby komukolwiek zaszkodzić" - wskazał Rzecznik.
Jak podkreślono, materiał dowodowy wskazuje, że czyn miał charakter jednorazowy. "Wynikał z niedojrzałości emocjonalnej nieletniego, który nie uświadamiał sobie skali przykrości dla pokrzywdzonych. W toku postępowania okazał skruchę i wyraził chęć przeproszenia koleżanek - chciałby naprawić relacje z nimi" - przekonuje RPO.
Rzecznik wskazuje, że 14-latek uczęszczał na spotkania z psychologiem szkolnym i brał udział w spotkaniach konsultacyjnych w ośrodku psychoterapeutycznym. Nie było prowadzone wobec niego żadne postępowanie z ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich.
"Te wszystkie okoliczności jak się wydaje wpłynęły też na rozstrzygnięcie sądu, który uznał za wystarczające w tej sprawie orzeczenie środka wychowawczego w postaci zobowiązania nieletniego do poprawnego zachowania w stosunku do koleżanek. Zarazem sąd dla nieletnich wpisał go do rejestru z dostępem ograniczonym. Osoby, których wpis dotyczy, w tym nieletni, dowiadują się o tym po fakcie, z zawiadomienia o wpisie, już po uprawomocnieniu się orzeczenia" - przekazał RPO.
Będzie w rejestrze do 2033 roku
Jak podkreślił, "wadliwe przepisy pozbawiły nieletniego możliwości zajęcia stanowiska co do umieszczenia jego danych w rejestrze". Według Rzecznika przepisy te mogą stanowić swoistą pułapkę proceduralną dla uczestnika postępowania. Nie jest on świadomy skutków orzeczenia sądu albo dowiaduje się o nich dopiero po zakończeniu postępowaniu. Ma bardzo ograniczone możliwości kwestionowania skutku orzeczenia w postaci zamieszczenia danych w rejestrze.
Rzecznik wskazał także na dodatkową stygmatyzacją. Jego zdaniem wpisanie 14-latka do rejestru może stanowić "narzędzie społecznego ostracyzmu, co u nieletniego może wywołać szkodę niemożliwą do przewidzenia".
Dane nieletniego zostaną usunięte z rejestru po 10 latach od ukończenia przez niego 18 roku życia - w tej sprawie w 2033 r.
"Z tych wszystkich względów Rzecznik wniósł do właściwego sądu rejonowego, by usunął dane nastolatka z rejestru" - dodał RPO.
Czytaj więcej