Kontrowersyjna interwencja policji w Ustrzykach Dolnych
Biuro Spraw Wewnętrznych, czyli tzw. policja w policji, zajmuje się interwencją funkcjonariuszy wobec młodych osób w parku w Ustrzykach Dolnych. Według mundurowych do zatrzymania doszło, bo nie chciały one podać danych osobowych. - Policjant podstawił mi nogę, siadł na mnie - opowiada "Interwencji" Sebastian Sadkowski. Zatrzymano trzy osoby, wszystkie twierdzą, że zostały pobite na komendzie.
Do redakcji "Interwencji" zgłosili się mieszkańcy Ustrzyk Dolnych w Bieszczadach. Twierdzą, że 3 marca zostali pobici przez miejscowych policjantów. 18- i 19-letni mężczyźni poszli do Parku pod Dębami, w centrum miasta. Towarzyszyły im dwie dziewczyny. Rozpalili ognisko na kostce brukowej pod drewnianą altanką.
- Spożywaliśmy alkohol, aż w końcu przyjechała policja. Policjanci nie wylegitymowali się, to my też się nie wylegitymowaliśmy – opowiada Sebastian Sadkowski.
- Nie chcieli się wylegitymować, to ja się nie dałem skuć, każdy może sobie mundur kupić i przyjść do nas. Nie byli w pełnym umundurowaniu, nie mieli czapek na głowie i tak się zaczęło – dodaje Sebastian Wojtuń.
"Podjęli próbę ucieczki, stawiali opór"
W pewnym momencie zaczęła się przepychanka między pijanymi nastolatkami a policją. Przekazany naszej redakcji film nie pokazuje jednak początku samej interwencji.
WIDEO: Kontrowersyjna interwencja policji w Ustrzykach Dolnych
- Policjanci poinformowali te osoby, że zostają doprowadzone do jednostki w celu ustalenia tożsamości, to nie spodobało się tym młodym ludziom. Stali się agresywni, podjęli próbę ucieczki, stawiali opór. W trakcie interwencji doszło także do naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy, którzy byli kopani, pchani – twierdzi Aleksandra Wołoszyn-Kociuba z Komendy Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych.
ZOBACZ: Szczątki w pobliżu rzeki. Policja ustaliła tożsamość zmarłego
- Od razu mnie przewrócili na ziemię, tam zaczęli mnie kuć. Zadzwonili po wsparcie. Gdy dziewczyny zaczęły kamerować, policjant wytrącił im telefon, zostało psiknięte gazem po oczach, w twarz – mówi Sebastian Wojtuń.
Na miejscu pojawił się drugi patrol. Byli to policjanci po cywilnemu. Kiedy młodych ludzi w kajdankach prowadzono do radiowozów, doszło do kolejnego incydentu.
"Straciłem przytomność"
- Gdy dochodziliśmy do radiowozów, kolega został wywrócony na głowę, policjant podciął mu nogi. On nie stawiał oporu, ja stawiałem, owszem, ale on nie, a został gorzej potraktowany. Jak siedzieliśmy w radiowozie, to psikali gazem, otwierali drzwi i psikali. A jak jechaliśmy, to przyspieszali i hamowali, żeby nas poobijać – twierdzi Sebastian Wojtuń.
ZOBACZ: Areszt dla matki podejrzanej o pobicie pięciomiesięcznego dziecka
Młodzi ludzie zostali przewiezieni do komendy policji w Ustrzykach Dolnych. Jak twierdzą, trzy osoby zostały pobite. Na dowód pokazują fotografie zrobione już po wypuszczeniu na wolność.
- Gdy nas przywieźli na komendę, pamiętam jak dostałem pałką w mostek, zostałem wywalony z auta na ziemię i straciłem przytomność – relacjonuje Sebastian Wojtuń.
"To nie są żadni przestępcy, to jest młodzież"
- Zostałam wprowadzona na policje, odwrócili mnie plecami do ściany i uderzyli pałką, nawet nie wiem, który to był policjant – mówi zatrzymana Aleksandra Filip.
- Tajniak policyjny wziął mnie na korytarz i cały czas tłukł mnie pałką po nogach - dodaje kolejny zatrzymany Sebastian Sadkowski.
Służby wyjaśniają sprawę.
ZOBACZ: Brutalne pobicie na warszawskiej Woli. Napastnicy zatrzymani [WIDEO]
- Toczące się postępowanie ma na celu wyjaśnić, czy policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego zgodnie z prawem. Toczy się postępowanie przygotowawcze pod nadzorem prokuratury w Lesku – informuje Aleksandra Wołoszyn-Kociuba z policji w Ustrzykach Dolnych.
- To nie są żadni przestępcy, to jest młodzież, która poszła Pod Dęby, bo przez koronawirusa nie mają gdzie siedzieć. A jak zobaczyliśmy nasze dzieci, to były łzy – opowiada Teresa Sadkowska, mama Sebastiana.
Śledztwo w Biurze Spraw Wewnętrznych
Sprawę bada także Biuro Spraw Wewnętrznych, czyli tak zwana policja w policji. Wiadomo, że w całej komendzie w Ustrzykach Dolnych włącznie z pomieszczeniami zatrzymań jest monitoring. Nagrania zostały zabezpieczone. Teraz śledczy będą sprawdzać, czy doszło tam do pobicia.
- Zaprzeczam, że taka sytuacja miała miejsce w naszej komendzie. Wstępna analiza monitoringu wyklucza to – informuje Aleksandra Wołoszyn-Kociuba z Komendy Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych.
- Żądamy, żeby ich wywalono z policji, chcemy też, żeby Ustrzyki zobaczyły, jaką mamy policję – mówi Sebastian Sadkowski.
Czytaj więcej