Hiszpanie przetestują czterodniowy tydzień pracy
Hiszpania może stać się jednym z pierwszych krajów na świecie, które wprowadzą czterodniowy tydzień pracy. Rząd zgodził się na rozpoczęcie projektu pilotażowego dla firm zainteresowanych tym pomysłem.
Skrócenie dni pracy do czterech tygodniowo - to propozycja lewicowej partii Más País.
- Hiszpania jest jednym z krajów, w których pracownicy wypracowują więcej godzin niż średnia europejska. Ale nie należymy do najbardziej produktywnych narodów - podkreśla przedstawiciel partii Iñigo Errejón. - Więcej godzin pracy nie oznacza lepszej pracy stwierdził.
Jego partia zaproponowała trzyletni projekt o wartości 50 mln euro, który pozwoliłby firmom na przetestowanie skróconych godzin przy minimalnym ryzyku. Na przykład koszty wejścia firmy do czterodniowego tygodnia pracy mogą zostać pokryte w 100 proc. w pierwszym roku, 50 proc. w drugim i 33 proc. w trzecim.
ZOBACZ: Praca zdalna na stałe? "To aberracja, a nie nowa normalność"
Programem mogłoby zostać objętych 200 firm, w sumie od 3000 do 6000 pracowników. - Zmniejszenie czasu pracy nie może oznaczać utraty wynagrodzenia lub stanowiska - dodał z kolei Héctor Tejero z Más País.
Tejero oszacował, że pilotaż może rozpocząć się już jesienią, zapoczątkowując pierwszą krajową inicjatywę mającą na celu skrócenie czasu pracy, odkąd Francja zaczęła zmierzać w kierunku ograniczenia tygodnia pracy do 35 godzin w 1998 roku. - Hiszpania będzie pierwszym krajem, który podejmie próbę tej wielkości - powiedział Tejero. - Taki projekt pilotażowy nie został przeprowadzony nigdzie na świecie.
Szczegółowe założenia programu mają zostać wypracowane w trakcie konsultacji z rządem, które prowadzone są od początku roku.
Udany eksperyment
To, czego Más País ma nadzieję się doczekać, jest echem doświadczeń Software Delsol, prywatnej firmy działającej na południu Hiszpanii, która w zeszłym roku jako pierwsza wdrożyła czterodniowy tydzień pracy. Zaobserwowano zmniejszenie absencji, wzrosła wydajność, a pracownicy deklarowali, że czują się szczęśliwsi.
Propozycja spotkała się jednak z krytyką w niektórych kręgach. Jeden z liderów głównych stowarzyszeń biznesowych kraju opisał ją jako "szaleństwo" w wobec najgorszej recesji w kraju od czasów wojny domowej. - Wydostać się z tego kryzysu wymaga większych nakładów pracy, a nie mniejszych - stwierdził Ricardo Mur.
Niemniej, pomysł zyskuje na popularności na całym świecie. Okrzyknięty przez jego zwolenników jako środek do zwiększenia wydajności, poprawy zdrowia psychicznego pracowników i walki ze zmianami klimatycznymi, nabrał nowego znaczenia w czasie pandemii. Bowiem nigdy tak często nie podnoszono kwestii wypalenia zawodowego i tego, jak ważna jest równowaga między życiem zawodowym a prywatnym.
Obecnie krótszym niż 40-godzinny tydzień pracy mogą cieszyć się np. pracownicy z Danii, Szwecji czy wybranych obszarów Portugalii i Niemiec.
Czytaj więcej