"Częściej widzę kolegę z zespołu niż żonę". Ratownik medyczny o pracy w czasie pandemii

Polska
"Częściej widzę kolegę z zespołu niż żonę". Ratownik medyczny o pracy w czasie pandemii
Facebook/Michał Gościński
Ratownik medyczny skrytykował osoby ignorujące środki ostrożności

"Wyjechałem z mojej stacji o 7:15. Od tego czasu nie wychodzę z karetki. Sikam do worka, bo trochę wstyd pod drzewko w centrum miasta" - to fragment wpisu ratownika medycznego Michała Gościńskiego. Jak napisał, podczas gdy medycy walczą o zdrowie i życie pacjentów w czasie pandemii, wiele osób lekceważy obowiązek zasłaniania ust i nosa. "Do zobaczenia niedługo. Chyba, że nie zdążymy" - dodał.

Michał Gościński opublikował swój wpis na Facebooku w niedzielę. Post pracownika pogotowia ratunkowego został dotychczas udostępniony blisko 10 tys. razy. Medyk opisał w nim kulisy swojej pracy.

 

"Wyjechałem z mojej stacji o 7:15. Od tego czasu nie wychodzę z karetki. Sikam do worka bo trochę wstyd pod drzewko w centrum miasta. Na kebaby nie mogę patrzeć, a ostatnio to i parówa w bułce to podstawa mojej diety" - napisał.

 

ZOBACZ: "Skok zachorowań o 75 proc. w stosunku do poprzedniego tygodnia to bardzo niepokojący sygnał"

 

Jak wskazał, ostatnio częściej widzi się z kolegą z zespołu, niż ze swoją żoną, która "już się przyzwyczaiła do pustego mieszkania". "Wezwanie, szpital, następne wezwanie, dezynfekcja, kolejne wezwanie: kontynuacja misji poprzedniego zespołu. Oni czekali od godzin przedpołudniowych" - relacjonował.

 

Gościński napisał, że w czasie pracy w karetce pogotowia obserwuje "normalne" życie. "Połowa ludzi bez maseczek. Druga w maseczkach usyfionych tak, że w sumie można grzyby z nich skrobać do suszenia. No i oczywiście wszędzie odsłonięte kinole. Nigdy w życiu nie widziałem takiej ilości superbohaterów. Przecież oni muszą być nieśmiertelni. Bo chyba nie głupi?" - pytał.

 

Duszności 8-miesięcznego dziecka i brak karetki

 

Ratownik przywołał również przykład 54-letniego pana Kazimierza, który nie cierpiał na żadne przewlekłe choroby. Kilka tygodni temu pogotowie przyjechało do mężczyzny, ponieważ miał wysokie ciśnienie. Lekarzowi tłumaczył, że pandemia jest "mistyfikacją". "Te maseczki to biznes tych brudnych pał z rządu. Ja to wszystko pie**olę i będę żył jak mi się podoba" - przekonywał. Dwa tygodnie później 54-latek zmarł na COVID-19.

 

Wyjechałem z mojej stacji o 7:15. Od tego czasu nie wychodzę z karetki. Sikam do worka bo trochę wstyd pod drzewko w...

Opublikowany przez Michała Gościńskiego Niedziela, 14 marca 2021

 

Medyk przywołał jeszcze inny przykład dotyczący wyzwania do 8-miesięcznego dziecka, które miało duszności. Gościński nie mógł pojechać na miejsce wezwania, ponieważ musiał jeszcze wcześniej uzupełnić tlen po transporcie pacjenta z koronawirusem. "Dzwonię do dyspozytora przekazać informację, że musiał się pomylić bo jestem niegotowy. W odpowiedzi słyszę: K**wa nie ma wolnej karetki po tej stronie miasta" - przekazał.

 

"Żyjcie dalej w beztrosce. Myślcie dalej że jesteście nieśmiertelni. Przecież was to nie dotyczy. Do zobaczenia niedługo. Chyba, że nie zdążymy" - zakończył swój wpis.

zdr/grz/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie